Polityk Partii Demokratycznej odwiedził niedawno Polskę wraz z delegacją Kongresu USA. Dziś, nawiązując do tamtej wizyty, kongresman Raja Krishnamoorthi mówi „Dziennikowi Związkowemu”, że zaimponowali mu Polacy, którzy ruszyli z pomocą Ukrainie i uchodźcom z tego kraju w obliczu rosyjskiej inwazji. Przestrzega też Władimira Putina przed użyciem broni masowego rażenia.
Dla nas, imigrantów z Europy, sytuacja za wschodnią granicą Polski budzi niepokój – Władimir Putin właśnie ogłosił, że Rosja może użyć broni nuklearnej, w tak zwanej „obronie” – czy uważa Pan, że ta groźba jest realna? Jaka powinna być odpowiedź Stanów Zjednoczonych?
Raja Krishnamoorthi: – Myślę, że najlepiej to ujął Jake Sullivan (doradca ds. bezpieczeństwa narodowego – przyp. red.), mówiąc, że jakakolwiek próba użycia taktycznej broni nuklearnej lub innego rodzaju broni masowego rażenia będzie wiązała się z „katastrofalnymi” konsekwencjami, a reakcja będzie gwałtowna. Należy spodziewać się w takim wypadku reakcji całego świata. Władimir Putin musi się bardzo głęboko zastanowić, zanim podejmie decyzję.
Odwiedził Pan w lipcu Polskę, jaki był cel tej wizyty? Co Pan zobaczył, co zrobiło na Panu wrażenie, a może było też coś takiego, co wrażenia nie zrobiło?
– Największe wrażenie wywarli na mnie sami Polacy. Polacy właśnie zrobili tak wiele, by pomóc Ukrainie, przyjmując miliony uchodźców, zapewniając niezliczoną pomoc, przekazując uzbrojenie, goszcząc amerykańskich żołnierzy. Miałem okazję zresztą odwiedzić ich w Rzeszowie i na własne oczy przekonałem się, jak Polacy i polscy żołnierze pracują ramię w ramię z naszymi siłami zbrojnymi, by bronić demokracji. To właśnie jest główny cel. Ukraińcy walczą w wojnie, tak byśmy my tej wojny nie musieli toczyć. To jest stawka, o jaką toczy się wojna. Mimo że stawka jest wielka, musimy zapewnić bezpieczeństwo naszym sojusznikom, takim jak Polska, a jednocześnie upewnić, że Ukraina przetrwa w tej wojnie.
Miał Pan okazję rozmawiać z amerykańskimi żołnierzami? Czy dowiedział się Pan, jak zostali w Polsce przyjęci – w Rzeszowie lub innym miejscu, w którym stacjonują?
– Zostali przyjęci z otwartymi rękoma. Czują się tam jak w domu. Zostali zlokalizowani w interesującym miejscu w Rzeszowie, w hali G2 Arena. To miejsce, w którym normalnie odbywałyby się mecze koszykówki lub koncerty rockowe – a tymczasem zostało ono zamienione w centrum logistyczne dla wojska amerykańskiego. Tam też udało się stworzyć system zabezpieczonej komunikacji, umożliwiając wymianę informacji o najwyższym stopniu tajności. Jeszcze jedna interesująca rzecz na temat Rzeszowa – na lotnisku wzdłuż pasów startowych umieszczono baterie rakiet Patriot, co powoduje, że jest to jedno z najbardziej strzeżonych lotnisk na świecie. Stawka jest wysoka, ale Polacy stanęli na wysokości zadania. Są niezwykle czujni, strzegąc wschodniej flanki NATO. Robimy wszystko, by wspierać Polaków.
Jak określiłby Pan obecne relacje między Polską a Stanami Zjednoczonymi – zwłaszcza biorąc pod uwagę to wszystko, co dzieje się na wschód od Polski?
– Myślę, że relacje są doskonałe. Nie sądzę, by kiedykolwiek były silniejsze niż obecnie. Fundamentem tych relacji są także doskonałe stosunki międzyludzkie. Mogę o tym opowiedzieć, nawiązując do społeczności polsko-amerykańskiej tutaj w Chicago, która stanowi jedną z największych takich grup w całym kraju. Jestem dumny, że mogę tę grupę reprezentować w Kongresie. Ci ludzie właśnie mają ogromny wpływ na umocnienie więzi między dwoma narodami, dwiema demokracjami.
Widzi Pan jakieś rozwiązanie obecnego konfliktu na Ukrainie, jak to może się skończyć?
– Ukraina walczy dzielnie, doskonale, bohatersko i udaje im się powstrzymywać Rosję przed zajmowaniem większych obszarów terytorium, dodatkowo przeprowadzając udane operacje kontrofensywne, co widzimy obecnie na północnym-wschodzie. Rosja traci uzyskane wcześniej terytorium. Więc z jednej strony mówimy o Putinie, który znalazł się w narożniku. Naszym zadaniem jest ułatwienie Ukraińcom odzyskiwania utraconego terytorium, nawet jeśli jednocześnie patrzymy, w jaki sposób ta wojna może mieć swój koniec. To musi być naszym celem. Nasza współpraca z Polską, polskim wojskiem i innymi sojusznikami w krajach sąsiedzkich, a także Ukrainą – jestem coraz mocniej przekonany, że uda nam się wyjść z tej sytuacji zwycięsko. Ale musimy też zdawać sobie sprawę, że przed nami wciąż trudne czasy i nie można także tego ukrywać.
Wojna na Ukrainie przyniosła także i nam trochę problemów, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę wzrost cen surowców naturalnych. Jak Pana zdaniem administracja radzi sobie z problemem inflacji?
– Oczywiście znaleźliśmy się w sytuacji, gdy martwimy się o ceny benzyny. One bardzo, ale to bardzo powoli spadają. Ale też spadają niewystarczająco. Ceny żywności wciąż są wysokie. Inflację powodują cztery czynniki. Pierwszy z nich to wydatki rządowe, związane chociażby z udzielaniem wsparcia w związku z pandemią, pieniądze na stymulację gospodarki, pożyczki rządowe PPP itd. Drugim czynnikiem jest wojna w Ukrainie, która doprowadziła do wzrostu cen energii i żywności. Trzeci to zakłócenie łańcucha dostaw. A czwarty to niestety fakt, że dochodzi do wykorzystywania sytuacji celem osiągnięcia korzyści finansowych przez wielkie firmy, które pod osłoną inflacji ekstremalnie podnoszą ceny, znacznie wyżej, niż rosną ich koszty. Naszym zadaniem jest teraz wskazanie i powstrzymanie tego typu praktyk. Jeśli uda nam się uporać z tymi wszystkimi czynnikami, wówczas będę mógł poczuć się spokojniejszy. Ale przed nami dużo ciężkiej pracy. Mam nadzieję, że ustawa o redukcji inflacji, która obniża ceny leków na receptę, energii, polis ubezpieczeniowych wchodzących w skład Obamacare powoduje obniżenie deficytu, a jednocześnie ma wpłynąć na obniżenie inflacji.
Gospodarka będzie głównym tematem przed wyborami połówkowymi – czy obecna sytuacja komplikuje Pana partii, Demokratom – utrzymanie większości w Kongresie?
– Dowiemy się już 8 listopada. Oczywiście są pewne historyczne trendy, na które trzeba zwracać uwagę w sytuacji, gdy jedna lub druga partia rządzi w Białym Domu. Ale musimy też zwrócić uwagę na z pewnością bardzo istotne różnice pomiędzy obiema partiami. Jak na przykład w sprawie ochrony praw kobiet, gdzie demokraci mocno wierzą, że kobiety powinny mieć prawo do wolności w sprawach związanych z rozrodczością, podczas gdy Republikanie chcą wprowadzić federalny zakaz aborcji. Uważam też, że konieczne jest zakończenie przemocy z użyciem broni. Otrzymałem najgorszą ocenę F od Krajowego Stowarzyszenia Strzeleckiego (NRA), a dla wielu osób taka ocena jest powodem do dumy i ja do takich osób się zaliczam. To jest ta organizacja lobbingowa, z którą my się nie zgadzamy. Wiele osób, nawet wśród Republikanów, chce wprowadzić mocniejsze restrykcje w sprawie dostępu do broni, ale nie są w stanie, ponieważ koncerny produkujące broń blokują tego typu reformy. Pamiętajmy też, że Joe Biden zmobilizował społeczność międzynarodową na rzecz obrony demokracji, by przeciwstawić się Rosji. Pod przywództwem Joe Bidena zbliżyliśmy się do Polski i naszych sojuszników z Europy Wschodniej i NATO. To ważne w sytuacji, w której naszym przeciwnikiem jest autorytarny reżim jak Rosja lub Komunistyczna Partia Chin.
Mam jeszcze jedno pytanie – jak opisałby Pan swoje relacje ze społecznością polonijną w Chicago?
– Doskonałe. Uwielbiam Polaków. Moja rodzina ma bardzo dobre i bliskie relacje z Polonią, mamy wielu przyjaciół. W moim dystrykcie kongresowym jest wielu Amerykanów polskiego pochodzenia i doceniam ich, doceniam polską kulturę, doceniam waszą etykę i szczerość. Najważniejszym towarem eksportowym Polski są właśnie Polacy (śmiech). I mamy to szczęście w naszym dystrykcie, że jest ich cały skarb.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał:
Daniel Bociąga[email protected][email protected]