Byłam u Was bardzo dawno temu i niezmiernie się cieszę, że będę miała okazję ponownie spotkać się z publicznością w Chicago – mówi w wywiadzie udzielonym „Dziennikowi Związkowemu” Krystyna Giżowska. Gwiazda polskiej estrady, której przeboje zna kilka pokoleń Polaków, 5 czerwca w poniedziałek (o godz. 4 pm) wystąpi z koncertem na pożegnanie lata na festiwalu „Taste of Polonia” w chicagowskim Copernicus Center.
Z Krystyną Giżowską rozmawia Joanna Trzos. Podcast "Dziennika Związkowego" powstaje we współpracy z radiem WPNA 103.1 FM
Joanna Trzos: „Nie było Ciebie tyle lat”, „Przeżyłam z Tobą tyle lat”, a może „Złote obrączki” – która z tych piosenek jest najczęściej wykonywana przez Panią na koncertach? Bo chyba tych przebojów zawsze domaga się publiczność?
Krystyna Giżowska: To prawda, bez tych piosenek nie może odbyć się koncert. Raz w życiu zdarzyło mi się nie zaśpiewać tych piosenek, bo postanowiłam przedstawić publiczności swoje nowe utwory, jak każdy artysta chciałam się pochwalić tym, co robię, co nowego nagrałam, więc postanowiłam ten dobrze znany materiał, jakby pominąć, i muszę powiedzieć, że to był chyba najgłupszy pomysł w moim życiu. I tak musiałam na koniec zaśpiewać te piosenki, ponieważ publiczność ich się po prostu domagała, a ktoś mądry za kulisami powiedział mi: ’Krystyna słuchaj, jak ty mogłaś nie zaśpiewać tych piosenek, przecież publiczność przychodzi m.in. po to, żeby te piosenki usłyszeć, proszę Cię nie rób tego więcej’ – i wzięłam sobie te słowa mocno do serca, i rzeczywiście te piosenki są na moich koncertach. Zresztą sama, kiedy idę na koncert zespołu, który kocham albo wykonawcy, którego uwielbiam, to chcę usłyszeć ten dobrze znany mi repertuar.W moim przypadku zaczęło się od piosenki „Nie było Ciebie tyle lat”, ale teraz jednak widzę, że „Przeżyłam z Tobą tyle lat” jest bardziej popularna ze względu na uroczystości rodzinne, złote wesela, i inne, do których ta piosenka bardziej pasuje, co powoduje, że publiczność o tą piosenkę częściej prosi.
W tej rozmowie chciałabym się skupić na tym, co nowego wydarzyło się w Pani zawodowym życiu, bo ten rok jest dla Pani naprawdę bardzo szczególny, chociażby dlatego, że w tym roku planowana jest reedycja Pani pierwszej płyty wydanej przed 40 laty i będzie także nowy singiel?
– Tak, ma Pani rację, że ten rok zaczął się dla mnie bardzo szczęśliwie. Zaczęło się od tego, że spadł mi z nieba nowy menedżer, niemal w prezencie gwiazdkowym, i wszystko się zaczęło inaczej układać. Czasami tak bywa, że jest to przypadek, jakiś moment sprawia, że się zaczyna inaczej dziać.W tym roku będzie reedycja mojej pierwszej płyty i będzie też nowa piosenka, chociaż jest utwór dawno temu skomponowany, ale tak się złożyło, że nie miał szczęścia zaistnieć i dlatego postanowiliśmy go nagrać od nowa w nowej aranżacji. Nawet tak się zdarzyło też, że tytuł tej piosenki jest wyjątkowy, dobrze zapowiadający mnie, bo brzmi: ‘Będę gwiazdą’, nie daj Boże jeszcze większą gwiazdą (red. mówi z radością w głosie Krystyna Giżowska).
Pani gwiazda świeci jasno i długo, i to jest chyba najważniejsze w tym zawodzie, bo przecież było tylu artystów, którzy się pojawili na scenie, których piosenki były często grane, ale już nikt o nich nie pamięta. Pani ciągle ma swoją wierną publiczność, a także nowych fanów?
– Powiem szczerze, że nigdy nie ma na to recepty. Czasami zdarza się, że ktoś, kto nagrał wspaniałą piosenkę, hit, będzie utrzymywał się przez bardzo krótki czas i nigdy nic nowego nie zrobi. Faktem jest, że ważny jest kontakt z publicznością, by do niej trafić, by być autentycznym i wiarygodnym w tym, co się robi i na scenie, i w piosenkach.Na szczęście mam bardzo wierną publiczność od wielu, wielu lat. Nigdy nie wiadomo, jak długo człowiek będzie się utrzymywał w tej branży, która jest bardzo chimeryczna.Bo wykonawca może nagrać jedną piosenkę i być na szczycie przez jakiś czas, a potem słuch o nim ginie, a można być bardzo długo i żyć z tego.Mnie się udało, powiem szczerze, być w tej branży już 50 lat. Może to tak zabrzmi niesamowicie, ale już 50 lat to zawodowo śpiewam i jestem w tej branży, i jak powiedziałam wcześniej, też mam cały czas swoją publiczność, ale jeszcze, co niesamowite, na te koncerty przychodzą również młodsi ludzie. Być może jest tak, że trzeba dorosnąć do moich piosenek, przeżyć trochę w życiu, żeby te moje piosenki trafiły. A moje piosenki są bardzo proste, z prostym tekstem, prostym przekazem, opowiadają o bardzo prostym życiu, to historie, które się zdarzają w życiu każdego z nas.Może właśnie dlatego, że są tak proste i takie nieskomplikowane, są wiarygodne i trafiają jednak do każdego słuchacza. Cieszę się z tego ogromnie, bo to jest największa radość dla artysty, kiedy wiem, że ma swoją publiczność, kiedy wiem, że na jego koncerty przychodzą jego fani i ludzie, którzy chcą usłyszeć te piosenki, spędzić fajny czas z artystą, i to jest ogromnie ważne. Powiem szczerze, że za to ogromnie dziękuję Bogu, i w ogóle miałam szczęście w życiu, i mam szczęście.
Jak już wspomniałam, ten rok był dla Pani wyjątkowy. Przy okazji chcielibyśmy także pogratulować Pani jubileuszowej nagrody otrzymanej na tegorocznym Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu.
– Dziękuję bardzo. To jest niesamowite, bo przyznam szczerze, że po raz ostatni byłam w Opolu 29 lat temu, ale w tym roku byłam. Rzeczywiście było to niesamowite uczucie, bo to już nie ten sam festiwal. Pamiętam zupełnie inny amfiteatr, zupełnie inne ławki, ale atmosfera była naprawdę fantastyczna. Zresztą Opole słynie ze wspaniałej publiczności i atmosfery. Miałam jednak niesamowitą tremę, muszę przyznać szczerze, taką, jak nigdy dotąd w życiu, bo sama nie bardzo wiedziałam, jak przyjmie mnie publiczność. Zaśpiewam piosenkę „Przeżyłam z Tobą tyle lat” i kiedy doszłam do refrenu, nagle cały amfiteatr zaczął ze mną śpiewać i było to niesamowite wrażenie. Bardzo mile zaskoczona byłam wtedy tym faktem, ale takie przyjęcie jest bardzo miłe dla każdego artysty.
A skoro o tych powrotach mówimy, to kiedy ostatnio była Pani u nas w Chicago?
– No właśnie byłam u Was bardzo dawno temu, nawet nie jestem w stanie powiedzieć, kiedy to było, ale chyba byłam wtedy z kabaretem z (Janem) Kobuszewskim, (Wiesławem) Gołasem, (Janem) Kociniakiem, ale nie jestem w stanie teraz dokładnie powiedzieć. Pamiętam to miejsce (Copernicus Center), bo jest to wyjątkowe miejsce i wszyscy artyści z Polski, którzy jadą na koncerty do Państwa, tam występują. Niezmiernie mi miło, że będę miała okazję ponownie spotkać się z publicznością w Chicago.
A kiedy miały miejsce te pierwsze koncerty w Stanach Zjednoczonych?
– Pierwszy raz zdarzyło mi się po festiwalu w Sopocie, który wygrałam i wtedy niesamowicie popularna stała się piosenka „Nie było Ciebie tyle lat” i właśnie po raz pierwszy w następnym roku, czyli 1987 r., pojechałam po raz pierwszy do Stanów Zjednoczonych na tournee właśnie z kabaretem (Kobuszewski, Kociniak, Gołas) i to był ten pierwszy raz.Później byłam w tym znanym klubie (Włodka) Wandera (Cardinal Club), a także w klubie Maryla Polonaise, gdzie występowali też nasi polscy wykonawcy. Potem byłam jeszcze wiele, wiele razy w Stanach Zjednoczonych i zazwyczaj łączyliśmy to z wyjazdem do Kanady.
Koncertowała Pani w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, ale także w wielu innych miejscach na świecie, gdzie mieszkają Polacy. Jak Pani wspomina te koncerty dla Polonii?
– Tak szczerze mówiąc, publiczność jest wszędzie podobna, albo akceptuje wykonawcę i piosenki, które proponuje, albo po prostu nie idzie się na koncert. Ważne jest, żeby publiczność rozumiała, o czym się śpiewa. Jeśli to są Polacy, to rozumieją, znają piosenki, mają kontakt z polską piosenką, słuchają naszej muzyki. Więc publiczność jest wszędzie podobna albo kocha wykonawcę i jego piosenki, albo nie.
Zalicza się Pani do tych piosenkarek, które rozpoczynały karierę w czasach, kiedy studia nagraniowe nie miały takich możliwości technicznych, jak obecnie. Technologia sprawiła, że nie wszyscy artyści zdają egzamin w śpiewaniu na żywo.
– To prawda, śpiewanie na żywo weryfikuje wszystko i bardzo często się zdarza, że takie zderzenie na żywo z publicznością pokazuje, czy artysta daje sobie radę na scenie, czy potrafi tym, co przedstawia publiczności, ją złapać. Kontakt z publicznością jest bardzo ważny. To nie jest tak, że ja wychodzę na scenę i mówię: słuchajcie mnie i kochajcie mnie, bo muszę zapracować na to, żeby publiczności to, co robię, się spodobało. Żyję z tego, że publiczność przychodzi na moje koncerty. Jeśli ludzi nie będę szanowała i nie zainteresuję tym, co robię, to oni po prostu następnym razem nie przyjdą. I to jest właśnie ten moment, w którym artysta się albo sprawdza w tej branży, albo nie. Bo studio to jedno, tak jak pani powiedziała, tam można wszystko zrobić, każdy dźwięk poprawić, tam można cuda z głosem zrobić, ale później trzeba to przedstawić na żywo i z tym czasem bywa różnie. Na szczęście jestem wychowana na tych starych dobrych zasadach, gdy wchodziło się do studia i trzeba było po prostu piosenkę zaśpiewać od początku do końca i nie można było dźwięku podwyższyć lub obniżyć, żeby – jak to się mówi – wyczyścić – jak to mówią.
„Z Krystyną spędziłam wiele lat, wychowaliśmy się na jednym podwórku. Nic się nie zmienia, wygląda super, i ten śmiech, ciągle taki sam” – pozwoliłam sobie zacytować jeden z wpisów w komentarzach na Pani profilu facebookowym. Takich ciepłych komentarzy o Pani jest naprawdę wiele, a jak wiemy, internauci potrafią być bardzo krytyczni.
– Może dlatego, że jestem tym pokoleniem, które wyrosło bez internetu, to ten internet mnie trochę przerażał i właśnie te wpisy, które czasami czytałam o różnych wykonawcach, w ogóle staram się nawet nie wchodzić i nie czytać, bo boję się, że nie wytrzymam takich właśnie wpisów. Zaskoczyła mnie Pani tym i miło mi to usłyszeć. A jak jest recepta? Generalnie, autentycznie, to ja kocham ludzi, kocham życie, kocham swoją pracę, uwielbiam to, co robię. Ogromną radość sprawia mi kontakt z publicznością, to, że mogę z nią porozmawiać, pośpiewać, spojrzeć jej w oczy i czuć ten bezpośredni kontakt z nią. Jak ktoś kocha to, co robi, to sprawia mu to radość i tą radość oddaje dalej innym. Po prostu kocham ludzi i kocham to, co robię i sprawia mi to ogromną radość.
Zatem zapraszamy wszystkich na spotkanie z Panią 5 czerwca w poniedziałek (o godz. 4 pm) na festiwalu „Taste of Polonia” w chicagowskim Copernicus Center.
Rozmawiała Joanna Trzos
Na zdjęciach: Krystyna Giżowska
Zdjęcia: Tomek Karkoszka/z archiwum Krystyny Giżowskiej
Krystyna Giżowska zadebiutowała w wieku lat 14 w 1968 roku jako solistka w Zespole Pieśni i Tańca Transportowiec w Koszalinie. W tym samym roku została finalistką popularnego wówczas konkursu Giełda Piosenki, podczas którego poznała Ryszarda Balickiego oraz Ryszarda Poznakowskiego i nawiązała współpracę z ich big-bandem oraz zajęła 2. miejsce na II Festiwalu Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu. Absolwentka Technikum Ekonomicznego. W 1969 roku po otrzymaniu honorowej nagrody od publiczności na Festiwalu Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu związała się z wojskowymi zespołami – Flotyllą i Radarem. Tam, pod kierunkiem m.in. Danuty Baduszkowej i Jacka Korczakowskiego, nauczyła się dykcji, solfeżu, emisji głosu i ruchu scenicznego. Profesjonalną karierę zaczęła w latach 70., występując w zespołach wojskowych jako solistka. Samodzielną drogę na estradzie Krystyna Giżowska rozpoczęła w 1976 roku na Międzynarodowym Festiwalu Piosenki w Soczi. Mimo skromnego (acz własnego) repertuaru zdobyła II nagrodę dzięki wypracowanej technice śpiewania i obyciu estradowemu. Nabyte umiejętności przyniosły jej też kolejne sukcesy: II nagrodę na Coupe d’Europe w Austrii w 1977 roku; I nagrodę za interpretację piosenki do muzyki Chopina na Festiwalu Przebojów w NRD w 1978 r.; III nagrodę i nagrodę publiczności na Festiwalu Piosenki w Dreźnie w 1979 r.; Grand Prix na Festiwalu Krajów Nadbałtyckich w Szwecji w 1981 r.; Grand Prix na MFP Sopot w 1984 r.Repertuar piosenkarki jest bardzo różnorodny. Niektóre z jej piosenek – „Złote obrączki”, „Przeżyłam z tobą tyle lat” czy „Nie było Ciebie tyle lat” – pobiły rekordy popularności. Z kolei utwory bardziej ambitne – „Blue Box”, „Nim zrobisz błąd” czy „Koncert na światło i cień” – zyskały najwyższe uznanie krytyki. Podczas festiwalu Taste of Polonia Krystyna Giżowska zaśpiewa wszystkie swoje największe przeboje. (Źródło: Taste of Polonia)