Niemal 100 Rosjan - kilkudziesięciu żołnierzy z dowództwa 2. Korpusu Armijnego i około 20 funkcjonariuszy Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) - zginęło w wybuchu, do którego doszło w obiekcie wojskowym wroga w okupowanym Lisiczańsku na wschodzie Ukrainy - poinformował w środę lojalny wobec Kijowa szef władz obwodu ługańskiego Serhij Hajdaj.
Pierwsze doniesienia na temat eksplozji w rosyjskim sztabie, zlokalizowanym w budynku należącym poprzednio do ukraińskiej armii, gubernator przekazał we wtorek w rozmowie z portalem Suspilne. "A było mówione, żeby nie palić w (zamkniętych) pomieszczeniach" - skomentował ironicznie Hajdaj w zamieszczonym dzień później wpisie na Facebooku:
Podczas środowej rozmowy na antenie telewizji Kanał 24 szef regionalnych władz potwierdził, że wrogi obiekt został całkowicie zniszczony. Trwa ustalanie dokładnej liczby zabitych najeźdźców, dotychczasowe dane mają charakter orientacyjny - powiadomił przewodniczący ługańskiej administracji :
W poniedziałek Hajdaj oznajmił, że w wyniku ukraińskiego ostrzału zniszczono sztab rosyjskiej prywatnej firmy wojskowej znanej jako grupa Wagnera. W ataku przeprowadzonym w okupowanym mieście Popasna w regionie ługańskim miało zginąć ponad 100 najemników.
25 czerwca rosyjskie siły zajęły Siewierodonieck, a 3 lipca Lisiczańsk, czyli dwa największe miasta Ługańszczyzny, które pozostawały jeszcze pod kontrolą rządu w Kijowie. Jak informowały w ostatnich tygodniach lojalne wobec Ukrainy władze obwodu, najeźdźcy nie zdołali opanować całego regionu - wciąż trwają walki w miejscowościach Biłohoriwka i Werchniokamjanka w zachodniej części Ługańszczyzny, w pobliżu granicy z obwodem donieckim. (PAP)