Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 2 października 2024 09:22
Reklama KD Market
Reklama

A.S.A śpiewa na swoją słoneczną nutę 

A.S.A śpiewa na swoją słoneczną nutę 

„Przepiękny głos. Coś między Geppert a Banaszak” – pisze jedna z jej fanek. Inna dodaje: „Kultura muzyczna, delikatność, wdzięk oraz płynący z jej utworów optymizm są mi bliskie”. A.S.A, czyli Anna Sokołowska-Alabrudzińska, pochodząca z Dziardonic na Kujawach, spełnia muzyczne marzenia na polskich scenach.

Korzenie

Skąd w jej repertuarze piosenki, do których słowa napisał słynny aktor Jan Nowicki? Dlaczego jego syn Łukasz Nowicki wystąpił w najnowszym teledysku Anny? Wszystkich ich łączy Kowal, gdzie swój dom ma odtwórca roli Wielkiego Szu.

Ania dorastała w niedalekich Dziardonicach. W rodzinie siła, mogłaby powiedzieć Anna. W jej muzycznej pasji bardzo wspierają ją rodzice i brat, choć w ich domu nie ma muzycznych tradycji. Jan Nowicki, jej wujek, od lat sekunduje karierze młodej wokalistki. Ona stara się nie zaniedbywać żadnego z jego spotkań autorskich, często śpiewając wówczas swoje piosenki. Tak było w marcu tego roku, w Kowalu, podczas promocji najnowszej książki Jana Nowickiego „Szczęśliwy Bałagan”. 

Wracając do losów Anny…

Po ukończeniu liceum studiuje polonistykę w Uniwersytecie Warszawskim, specjalizacja – logopedia i media. Równocześnie zdaje do Akademii Muzycznej w Katowicach na kierunku wokalistyka jazzowa i estradowa. – To nie było łatwe do pogodzenia – wspomina. – Właściwie żyłam w dwóch różnych światach. – Polonistyka mnie wyciszała, wokalistyka pobudzała do życia.

Po studiach przez kilka lat pracowała w Teatrze „Sabat” Małgorzaty Potockiej. Cały czas jednak miała w głowie własne pomysły i los oraz konsekwencja sprawiły, że mogła zacząć je realizować. Trafiła do zespołu producenta Łukasza Lecha. Do projektu, przez niego przygotowanego, zaproszono, obok niej, Barbarę Melzer, Przemysława Brannego, Dariusza Kordka. Powstały piękne teksty o tematyce świątecznej napisane m.in. przez Andrzeja Ozge, Elżbietę Zechenter-Splawinska, Rafała Dziwisza i Jana Nowickiego. Wśród kompozytorów byli m.in. Jerzy Satanowski i Andrzej Zarycki, który pisał dla Ewy Demarczyk. Niektóre znajomości z tamtych czasów przerodziły się w przyjaźnie i trwają do dzisiaj. Zaowocowały także choćby takimi wydarzeniami jak udział wokalistki w urodzinowym koncercie Andrzeja Zaryckiego w Radiu Kraków. Anna zaśpiewała wówczas utwór „Biały Delfin” do słów Jana Nowickiego. Sukcesy jej nie omijają. Jest laureatką festiwalu „Pamiętajmy o Osieckiej” w Warszawie i nagrody Telewizji Polskiej przyznawanej indywidualnościom podczas Zamkowych Spotkań „Śpiewajmy poezję” w Olsztynie. Bliżej jej do poezji śpiewanej niż popowych przebojów, choć nie krytykuje tego u innych. – Każdy ma swoją drogę i nią zmierza do celu – mówi.

Wokalistka dobrze czuje się w repertuarze własnym, czasem śpiewa covery, jak i pieśni religijne. W złożonym świecie show biznesu stara się zachować własną twarz, unikając blichtru, sztampy. – Często występuję przed publicznością i bardzo się z tego cieszę – mówi Anna Sokołowska-Alabrudzińska. 

Gorące lato

Tej radości dzielenia się swoją muzyka na pewno nie zabraknie – przed Anną gorące lato. Tuż, tuż premiera singla „Siódme niebo”, w lipcu – premiera piosenki „Do nieba” – to remix utworu Roberta Chojnackiego. Będą też koncerty, między innymi w Filharmonii Bałtyckiej w Gdańsku, w Miechowie, we Włocławku. Z tym ostatnim z wymienionych miast jest związana od zawsze, tutaj ukończyła liceum, jej ukochane III LO, tutaj nie raz śpiewała na szkolnej scenie, by teraz, w czerwcu, wystąpić w tutejszym Teatrze Impresaryjnym. Co zaśpiewa? „Za mało”, „Ciszę”? To jej do tej pory najbardziej znane piosenki. Będzie też na pewno optymistyczny, słoneczny utwór „Lubię”, który wykonała w ubiegłorocznym koncercie premier w Opolu. To było dla niej wielkie przeżycie, wielkie wyzwanie. Przygotowania trwały długo. Nie wygrała, ale zdobyła wiele głosów sympatii. W piosence, która znajdzie się na jej debiutanckiej płycie (w przygotowaniu!), śpiewa: „Nietykalni, nietykalni to my, niebanalni, nieosiągalni, to my, niewidzialni, niezwyczajni, to my”. I coś w tym jest…  

Mocno stąpa po ziemi

Anna konsekwentnie „maluje” swój muzyczny styl, trochę z boku modowych trendów. Nostalgią, sentymenty, ale i wiele nutek optymizmu – tak skomponowany repertuar pasuje do jej duszy. Jak często lubi powtarzać, muzyka, po milczeniu, najlepiej wyraża to, co niewyobrażalne. Na co dzień Anna mocno jednak stąpa po ziemi. Jest zabiegana… nie tylko wokół swojej kariery (choć najprawdopodobniej nie lubi tego słowa!). Na co dzień jest mamą dwóch synów, żoną. Pisze do mnie w nocy: „Jestem w trakcie prób do koncertu we Włocławku, (…) dzieci absorbują…”. Nie na wszystko starcza czasu: „Wczoraj miałam bardzo intensywny dzień. Trasa na koncert to czterysta kilometrów. Na miejscu próba, potem szybki obiad. Koncert zakończył się o dziewiątej wieczorem. Do domu dotarłam o drugiej w nocy…”. Zmęczona? „Tak, ale szczęśliwa!”. I zapewnia: „Rozwijam żagle, spełniają się moje marzenia!”

Jolanta Wojciechowska jest dziennikarką mieszkającą w Polsce i USA.

OD AUTORKI:Miałam przyjemność towarzyszyć Annie i jej śpiewaniu od lat licealnych. Potem wielokrotnie widywałyśmy się w Kowalu podczas spotkań z Janem Nowickim w tamtejszej remizie OSP. Poczytuję sobie za sukces, że pisałam o Annie (wówczas jeszcze Sokołowskiej) od początku jej drogi muzycznej. Przed kilkoma laty jeden z wywiadów powstał w Teatrze „Sabat” Małgorzaty Potockiej. I tu mała, choć chyba dość istotna uwaga. Tekst, który wówczas napisałam, zamieszczony w internecie, stał się bazą do kolejnych powstających o Annie artykułów. Niekoniecznie z dopiskiem źródła, z którego autor „czerpał”. Czasy się zmieniły, także w kwestii prawa prasowego. Teraz można z takimi „zapożyczeniami” bez wskazania źródła walczyć. Ja walczyć z przeszłością nie zamierzam. Etyka zawodowa to coś, co nieodmiennie łączy się z każdą profesją. Jej brak… Cóż…? Pozostawiam to pytanie otwarte i dedykuję wszystkim autorom „zapożyczeń”.Jolanta Wojciechowska

OD REDAKCJI:

Wszystkie zdjęcia i linki udostępnione eksluzywnie Dziennikowi Związkowemu do publikacji przez Annę Sokołowską-Alabrudzińską i Jolantę Wojciechowską


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama