Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 25 września 2024 08:22
Reklama KD Market

Amerykanie chcą kontroli broni

Nieograniczony dostęp do broni palnej nie cieszy się już tak ogromnym poparciem wśród Amerykanów, jak jeszcze przed kilkoma laty. Już teraz większość mieszkańców USA popiera zmiany w prawie, które lepiej regulowałyby możliwość nabycia i posiadania broni. W ostatnich latach Kongres usiłował uchwalić sensowne przepisy regulujące posiadanie broni, ale każda próba kończyła się niepowodzeniem. Jak będzie teraz?

Przeprowadzone po strzelaninie w Buffalo w stanie Nowy Jork, ale przed masakrą w teksańskim Uvalde, badanie wykazało, że 54 procent Amerykanów chce wprowadzenia bardziej restrykcyjnych przepisów dotyczących sprzedaży broni, niespełna jedna trzecia nie widzi potrzeby zmian, a 16 procent uważa, że należy jeszcze bardziej poluzować bariery.Krótko po Uvalde, gdzie zamordowanych zostało dziewiętnaścioro dzieci i dwie nauczycielki, pojawiły się znów głosy o konieczności zmian w prawie – głównie z lewej strony sceny politycznej. Republikanie, starając się nie dopuścić do szerszej dyskusji na ten temat, zaczęli zwracać uwagę na problematykę zdrowia psychicznego, tłumacząc, że zbrodnie popełniają osoby mające zaburzenia. I być może ten argument miałby swe racjonalne uzasadnienie, gdyby nie fakt, że mówiący o tym gubernator Teksasu Greg Abbott zaledwie kilka miesięcy wcześniej obciął ponad 200 milionów dolarów z budżetu agencji mającej właśnie pomagać osobom z problemami psychicznymi.Republikanie, widząc, że sprawa może stać się dla nich kłopotliwa, otrzymali zielone światło do negocjowania „lżejszych” zmian w prawie. Powstała komisja, na której czele stanęli senatorzy Chris Murphy – Demokrata z Connecticut oraz John Cornyn – Republikanin z Teksasu. Ich zadaniem jest ustalenie ram przepisów, które będą do zaakceptowania przez większość w Kongresie, ale o te wcale Demokratom nie jest łatwo, szczególnie w Senacie. O ile bowiem Izba Reprezentantów w ubiegłym roku przyjęła dwie ustawy o zaostrzeniu przepisów dotyczących posiadania broni, w tym o wprowadzeniu obowiązku sprawdzania historii kryminalnej – o tyle w Senacie potrzeba 60 głosów, aby prawo dalej procedować. A tutaj politycy partii teoretycznie będącej u władzy nawet nie mogą liczyć na jednomyślność we własnym ugrupowaniu, bo na część zmian nie zgadza się demokratyczny senator Joe Manchin w Wirginii. Za to część Republikanów może zgodzić się na mniej radykalne zmiany. Przewodniczący mniejszości w Senacie, Mitch McConnell, po spotkaniu wyborczym w rodzinnym Kentucky został zapytany przez dziennikarzy o tę kwestię. Odpowiedział, że wierzy w powodzenie misji senatorów Cornyna i Murphy’ego. Niemalże w tym samym czasie prezydent Joe Biden przyznał, że po prawej stronie są „rozsądni” politycy – i wymienił właśnie McConnella oraz Cornyna. Silna frakcja związana z Donaldem Trumpem, która stanowczo sprzeciwia się jakimkolwiek zmianom, może nie mieć wystarczającej siły przebicia, aby je zablokować, jeśli doszłoby do nieformalnego sojuszu Demokratów z umiarkowanymi Republikanami.Dla wielu Amerykanów prawo do posiadania broni to prawo święte, nietykalne. Gwarantuje to Druga Poprawka do Konstytucji, co już stanowi jego trwałość. Zmiana konstytucji w praktyce jest w USA niemożliwa, bo potrzebne jest nie tylko porozumienie w Kongresie, ale też zgoda i ratyfikacja przez wszystkie 50 stanów. Mimo to groźba zniesienia poprawki wielokrotnie stosowana jest jako polityczny argument w ataku na przeciwników. Obecnie co trzeci mieszkaniec USA posiada legalnie broń i prawie co drugi posiadacz broni określa się jako zwolennik Partii Republikańskiej. Ale Demokraci nie chcą prawa do broni odbierać, a tylko zdroworozsądkowych przepisów ją regulujących. Co więcej, nie ma pełnej zgody, co zrobić z kontrowersyjnymi karabinkami AR15, które najczęściej są używane podczas masowych strzelanin i nie są bronią myśliwską, ale zaprojektowaną do zabijania ludzi. Dlatego prezydent Biden powtarza, że nie są one nikomu potrzebne, bo „jelenie nie chodzą w kamizelkach kuloodpornych”. Jeszcze dalej idzie Beto O’Rourke, demokratyczny kandydat na gubernatora Teksasu. W mocno konserwatywnym stanie zapowiada, że w ramach polityki zamierza wstrzymać sprzedaż tej broni, a nawet odebrać tym wszystkim, którzy już AR15 posiadają.Zapowiedzi takie, jak ta O’Rourke’a, na razie mają zupełnie odmienny skutek. Wzrasta sprzedaż broni, bo część Amerykanów obawia się, że wkrótce nie będzie można jej łatwo kupić. Największy przyrost sprzedaży sklepy z bronią zanotowały w połowie 2020 roku, gdy zapotrzebowanie wzrosło o nawet 44 procent. W wielu sklepach zaczęło brakować towaru.Mieszkańcy USA jako najczęściej wymieniany powód posiadania broni wskazują konieczność obrony własnej (63 procent), nieco mniej (40 procent) używa jej do polowania, a co dziesiąty wskazuje na uprawianie sportu.Wśród Amerykanów, którzy sprzeciwiają się zaostrzeniu przepisów, dominuje argument, że to człowiek pociąga za spust. Z drugiej strony automatycznie pojawia się riposta, że oznacza to, iż nie każdy człowiek powinien mieć do tej broni dostęp. Ponadto zwraca się uwagę, że nawet w rejonach o zaostrzonych przepisach istnieje przestępczość z użyciem broni palnej. I tutaj najczęściej wywoływanym przykładem jest Chicago. Przywołuje się wprowadzone restrykcje dot. zakupu i rejestracji broni. Problem w tym, że… to prawo nie istnieje już od 12 lat. W 2010 roku Sąd Najwyższy w sprawie McDonald vs. Chicago, orzekł, że samorządy lokalne, miasta i stany nie mogą wprowadzać zakazu noszenia broni przez obywateli, gdyż takie gwarantuje im konstytucja. Owszem, w stanie Illinois konieczne jest zdobycie pozwolenia na broń poprzez przejście weryfikacji historii kryminalnej, ale dla osób niemających konfliktów z prawem nie stanowi to żadnego problemu. Tymczasem broń używana w strzelaninach i skonfiskowana później przez policję najczęściej pochodzi z sąsiednich stanów – Indiany i Wisconsin, gdzie jej zakup nie stanowi dla nikogo praktycznie żadnego problemu.

Daniel Bociąga[email protected][email protected]


Podziel się
Oceń

ReklamaDazzling Dentistry Inc; Małgorzata Radziszewski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama