Po dwuletniej przerwie spowodowanej pandemią, polonijni narciarze i snowboardziści znów żegnali sezon w wielkim stylu. 22. Międzynarodowe Mistrzostwa odbyły się w jednym z najbardziej znany kurortów zimowych świata; Aspen-Snowmass.
Dwudniowe zawody przyciągnęły uczestników odpowiednio wcześniej. Rywalizacja odbywała się w dwóch konkurencjach; slalomie gigancie i specjalnym, które przeprowadzono odpowiednio w czwartek 31 marca i piątek 1 kwietnia. Ale uczestnicy z rodzinami w rejon Gór Skalistych udali się odpowiednio wcześniej, jeżdżąc w Aspen już od poniedziałku. „Chcieliśmy poczuć coś nowego” – mówi Szymon Gąsienica-Daniel, nowy prezes klubu narciarskiego Tatry. Tak tłumaczy decyzję o tym, że po latach gdy zawody rozgrywano bliżej Denver, w Keystone lub Breckenridge tym razem przeniesiono je znacznie głębiej, aż do Aspen-Snowmass. „Górka jest rewelacyjna, warunki są świetne, śnieg jest, stok jest przygotowany doskonale” – dodawał Gąsienica-Daniel. Rzeczywiście, pogoda sprzyjała od początku do końca, bo tuż przed zawodami nadeszła burza śnieżna, która pozwoliła na ukształtowanie się na stokach świeżej pokrywy, jej wyrównanie przed rywalizacją, stąd trasa była w doskonałym stanie.
W środę, 30 kwietnia uczestnicy zawodów mogli po raz pierwszy poczuć trasę giganta. Ta, na których miały odbyć się zawody, została zamknięta już kilka dni wcześniej, a otwarto ją specjalnie dla klubu Tatry na dzień przed rywalizacją. Nachylenie stoku nie było zbyt duże, z myślą, iż w zawodach startować mają nie tylko doskonale jeżdżący na nartach, ale także kilkuletnie dzieci, kobiety, czy nieco starsi, pamiętający jeszcze inny styl pokonywania bramek.
Dzień zawodów to już emocje. „Zawsze gdy staje się tam na górze to czuć adrenalinę” – zdradzał wiceprezes klubu, Józef Guzik. I wystartowali. Tradycyjnym faworytem wydawał się Szymon Gąsienica-Daniel, dominujący przez lata w zawodach. Ale młody narybek postanowił mocno nadepnąć mu na pięty. Niespodziewanie w gigancie najlepsi okazali się 20-latkowie; Mark Matusinsky z Pensylwanii i Kuba Marusarz z Kolorado. Wśród kobiet bezapelacyjnie najlepsza była Kamila Król z Kolorado.
Slalom specjalny miał być okazją do rewanżu dla Gąsienicy-Daniela. Prezes klubu Tatry postawił wszystko na jedną kartę, pojechał brawurowo i bezbłędnie. Ale jeszcze mocniej chwilę później tyczki zaatakował Matusinsky. Po pierwszym przejeździe prowadził różnicą... 0,02 sekundy. A to oznaczało emocje niczym w zawodach Pucharu Świata. Trzeci tym razem był Marusarz. Drugi przejazd to popis Marka Matusinsky’ego. Wytrzymał emocje, nie popełnił błędu, cudownie mijając kolejne bramki. Zarówno Gąsienica-Daniel jak i Marusarz mieli problemy na trasie i kolejność po pierwszym przejeździe już nie uległa zmianie. W klasyfikacji generalnej skończyło się tak jak po obu przejazdach slalomu specjalnego. Wygrał Mark Matusinsky, przed Szymonem Gąsienicą-Danielem i Kubą Marusarzem. Wśród pań znów na czele była 17-letnia Kamila Król, która jednak... czuła niedosyt: „Żałowałam, że nie wyprzedziłam chłopców” – powiedziała, śmiejąc się i spoglądając na klasyfikację, w której szybsi okazali się od niej tylko trzej najlepsi mężczyźni.
W Aspen i Snowmass dopisało wszystko. Większość uczestników zlokalizowana była w oddalonym o około 45 minut jazdy Glenwood Springs, ośrodku znanym z basenów termicznych. Za logistykę odpowiadało biuro podróży Rek Travel. Na stokach prowadzący zawody byli zdumieni dyscypliną organizacyjną, nie było żadnych opóźnień, obyło się bez kontuzji i wypadków. A podczas końcowego bankietu zasygnalizowano, że powrót w przyszłym roku do rejonu Aspen jest jak najbardziej realnym rozwiązaniem.
„Chcemy przyciągać nowych uczestników, dobrze by było gdyby zgłaszało się więcej pań” – mówił wiceprezes Piotr Mądrzyk. Bo klub otwarty jest na wszystkich narciarzy, bez względu z jakich rejonów Polski się wywodzą. Łączyć ma miłość do białego sportu.
Daniel Bociąga[email protected][email protected]