Wbrew ostrzeżeniom zachodnich wywiadów Rosja nie przeprowadziła na razie cyberataków przeciw Ukrainie i USA, bo być może uznała, że wygra wojnę tak szybko, że nie są one konieczne. Ale prezydent Władimir Putin może mieć "asa w rękawie" i czekać na stosowny moment - pisze w środę portal Politico.
Eksperci wojskowi ostrzegali, że Rosja posłuży się cyberatakami, co "zmieni naturę wojny zarówno dla Ukrainy, jak i Rosji". Nie wiadomo, dlaczego dotychczas tego nie zrobiła, ale może po prostu Putin zlekceważył taką opcję - pisze Politico.
Uważa się, że Putin trzymał plan inwazji na Ukrainę w tajemnicy nawet przed częścią rosyjskich dowódców i liczył na błyskawiczne zwycięstwo, a tymczasem poważne cyberataki przygotowuje się miesiącami - ocenił były szef brytyjskiego Krajowego Centrum Cyberbezpieczeństwa Ciaran Martin.
Mogły też okazać się skuteczne działania zapobiegawcze USA. Generał Paul Nakasone, szef cyberdowództwa sił USA oraz Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA), poinformował w ubiegłym tygodniu amerykański Senat, że jego agencje mają w Kijowie zespoły, które "wyprzedzająco polują" na zagrożenia cybernetyczne i zdobywają informacje o ewentualnych posunięciach Rosjan.
Jednak część ekspertów uważa, że Putin "ma jakiegoś asa w rękawie" i odkłada ataki cybernetyczne na moment, kiedy mogą posłużyć do zniechęcenia USA do dostarczenia Ukrainie poważnej broni, jak myśliwce.
Szef komisji ds. wywiadu Senatu USA Mark Warner powiedział Politico, że Amerykanie zdają sobie sprawę, iż Putin "nie wykorzystał jeszcze swoich (cybernetycznych) instrumentów klasy A".
W poniedziałek prezydent Joe Biden ostrzegł, że informacje wywiadowcze wskazują, iż Rosja rozważa nowe cyberataki przeciwko Stanom Zjednoczonym. (PAP)
fit/ ap/