REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaArchiwumSygnalista nie znaczy kapuś

Sygnalista nie znaczy kapuś

-

fot.NikolayF/pixabay.com
fot.NikolayF/pixabay.com

Na początek trochę historii. W starożytnym Rzymie, w czasach wczesnej republiki, delator bezinteresownie, w poczuciu obowiązku obywatelskiego, zajmował się denuncjacją. W okresie cesarstwa był już donosicielem płatnym, a za Tyberiusza na fałszywych oskarżeniach on i jego zleceniodawcy zarabiali ogromne pieniądze. W starożytnych Atenach zawodowo donosicielstwem trudnił się sykofant.

Jak świat światem denuncjatorzy byli i są częścią społeczeństwa. Każdego. W Polsce słowo donosiciel, obciążone synonimem kapuś, nie pozostawia żadnej innej konotacji poza jedną. Chyba że zgodnie z najnowszymi trendami proceder nazwie się inaczej i uzasadni dobrem społecznym. Wówczas mówimy o sygnaliście, który w poczuciu obowiązku obywatelskiego zgłasza zaobserwowane nieprawidłowości. Tacy „oferenci” nie oczekują zazwyczaj gratyfikacji finansowej. Satysfakcja płynąca z działań podjętych po zgłoszeniu rzekomych nadużyć jest wystarczającą zapłatą. Ten współczesny trend miał swój początek w Stanach Zjednoczonych, najpierw w przemyśle, ale błyskawicznie przeniósł się we wszystkie sfery życia społecznego. Do mistrzostwa doprowadzili go Skandynawowie, którzy widząc wokół siebie ewidentne przejawy naruszenia prawa, od razu informują o tym właściwe służby. Można pozostawać pod wrażeniem, że także rodacy w Chicago nie odstają od tych trendów, łącząc tradycję amerykańską z europejską.

REKLAMA

Za początek polonijnej denuncjacji umownie przyjmuje się donos złożony do władz imigracyjnych o występach polskiego artysty, który przebywając w USA na wizie turystycznej, dawał koncerty. Na jednym z nich mundurowi urzędnicy zakończyli proceder, aresztując i wydalając z kraju śpiewającego aktora. Sam sygnalista na wiele lat musiał jednak zawiesić działalność impresaryjną, napiętnowany ostracyzmem środowiskowym.

Ponowna fala „aktywności” obywatelskiej w tym zakresie wybuchła kilka lat temu, tym razem jednak sprowadzając się do uprzedzania władz imigracyjnych o zamiarze wjazdu na teren Stanów Zjednoczonych polskich artystów, którzy przybywają na niewłaściwych wizach w celach zarobkowych. Sprawa załatwiana jest już na O’Hare, a podejrzani odsyłani do kraju. Mniej zachodu, a szkoda społeczna ograniczona do minimum.

Jednak znacznym spłyceniem tematu byłoby ograniczenie polonijnej aktywności obywatelskiej wyłącznie do przestrzeni związanej z branżą artystyczną. Zawsze istnieje tu bowiem podejrzenie, że takimi działaniami kieruje nie tyle krystaliczna postawa obywatelska, co złośliwa konkurencja.

O tej jednak nie może być mowy, jeśli donos dotyczy funkcjonowania na przykład instytucji, firmy lub fundacji. Profesjonalnie przygotowany anonim jest w tym wypadku znakomitym dowodem na zaangażowanie i trud obywatelski włożony w sporządzenie takiego pisma, które skierowane do odpowiednich osób, instytucji lub mediów może doprowadzić do sankcji lub zdyskredytowania i publicznego napiętnowania.

W tym wypadku nie ma cienia wątpliwości, że sygnaliście przyświeca wyłącznie dobro społeczne. A sporządzając pismo, które klasyfikuje się jako gatunek literatury stosowanej (sic!), wyłącznie myśli o oczyszczeniu życia społecznego z plugawych działań organizacji, których przesłaniem jest na przykład niesienie pomocy chorym dzieciom.

Małgorzata Błaszczuk

REKLAMA

2091055663 views

REKLAMA

2091055962 views

REKLAMA

2092852421 views

REKLAMA

2091056243 views

REKLAMA

2091056389 views

REKLAMA

2091056533 views