Jednym z wydarzeń poniedziałkowego meczu, kończącego 24. kolejkę, był powrót na Łazienkowską dawnego piłkarza i trenera stołecznej ekipy Jacka Magiery, obecnie szkoleniowca wrocławian.
„Pierwszy raz zagram przeciwko trenerowi Magierze. Bardzo go cenię i szanuję jako szkoleniowca, ale również człowieka. Wiele się od niego nauczyłem. Współpraca i nauka przebiegały idealnie” – mówił przed meczem trener Legii Aleksandar Vukovic.
W pierwszej połowie praktycznie nic ciekawego się nie działo, gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska.
Śląsk nie stwarzał zagrożenia, a Legia miała szansę dopiero w 43. minucie, gdy po strzale Tomasa Pekharta świetnie interweniował Michał Szromnik.
Kibice gospodarzy czekali na bramkę do 69. minuty. Wówczas po znakomitym podaniu Portugalczyka Josue, w sytuacji sam na sam z golkiperem Śląska znalazł się Paweł Wszołek. Legionista bez kłopotów przelobował Szromnika i zapewnił – jak się okazało – ważne zwycięstwo swojej drużynie.
Śląsk w całym meczu nie oddał żadnego celnego strzału. Wrocławianie wciąż czekają na pierwsze tegoroczne zwycięstwo. Łącznie nie wygrali już ośmiu kolejnych meczów i zajmują 12. miejsce (26 pkt), z zaledwie dwupunktową przewagą nad strefą spadkową.
Natomiast Legia po raz kolejny pokazała, że umie grać skutecznie z zespołami z dolnej części tabeli. To już trzecie z rzędu zwycięstwo podopiecznych Vukovica, a drugie w lidze (również 2:0 w ćwierćfinale Pucharu Polski z Górnikiem Łęczna).
Trener Legii już w połowie lutego mówił na konferencji prasowej, że w obecnej sytuacji jego zespół powinien grać przede wszystkim o wynik. Dzięki poniedziałkowemu zwycięstwu aktualny jeszcze mistrz Polski wydostał się ze strefy spadkowej – jest trzynasty z dorobkiem 25 punktów i ma jeden mecz zaległy.
(PAP)