Matka chicagowskiego nastolatka, który w sierpniu utopił się w jeziorze Michigan, skarży chicagowski dystrykt parków, twierdząc, że śmierci syna można było zapobiec, gdyby wzdłuż wybrzeża jeziora były umieszczone koła ratunkowe.
Według pozwu złożonego przez Marię Diaz, 22 sierpnia świadkowie bezskutecznie szukali koła lub innego urządzenia ratunkowego, gdy jej 19-letni syn Miguel Cisnero topił się w jeziorze w rejonie Rogers Park.
W pozwie czytamy również, że chicagowski dystrykt parków wcześniej zgodził się na rozmieszczenie 140 stacji ratunkowych wzdłuż brzegu jeziora Michigan, w tym na plaży Prinz Beach Park, gdzie doszło do tragedii. Zarząd parków umieścił na tej plaży dwie stacje ratunkowe dopiero na początku września.
Cisneros utopił się na plaży w rejonie Rogers Park, gdy wskoczył do wody z mola, żeby popływać.
Zdaniem kobiety, koła powinny być umieszczone wzdłuż całego wybrzeża jeziora Michigan, co przyczyniłoby się do ocalenia wielu istnień ludzkich.
19-letni Cisnero był absolwentem St. Ignatius College Prep. Jesienią miał rozpocząć studia na Columbia University.
(jm)
