REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Urzekamy czytelnika

-

Czytelnika nie można zniewalać,

czytelnika się urzeka (Antoine de Saint Exupéry)

REKLAMA


O Bibliotece Muzeum Polskiego w Ameryce, o pracy bibliotekarzy, ich kłopotach i radościach mówi Małgorzata Kot, kierowniczka biblioteki.

 

Biblioteka Muzeum Polskiego w Ameryce to placówka o ogromnych zasobach. Czy Polacy korzystają z niej w takim stopniu, jak to jest możliwe?

 

– Czytelnicy, którzy już do nas trafią, poznają drogę i zrozumieją, że łatwo jest do nas dotrzeć, wykorzystują bibliotekę i cieszą się z tego. Niektórzy przyjeżdżają z bardzo odległych przedmieść – jadą do nas czasami godzinę, przyjeżdżają z koszami i wypełniają je książkami.

 

Można tak dużo pożyczać?

 

– Można. Jeżeli się już jest z nami w zażyłości, to można. Wypożyczają je często na miesiąc, a po miesiącu przedłużają przez telefon termin oddania. Przyznają się nam do tego, że pożyczają je dalej, ale są za nie odpowiedzialni. Przez te dwa miesiące książki są czytane nie przez dwie osoby zarejestrowane w bibliotece, ale przez sześć lub więcej.

 

Nie możemy tego zabronić i cieszy nas, że książki są czytane.

 

A co z terminami zwrotu?

 

– Tu bardzo chwalę naszych czytelników. Bo zawsze pamiętają – nawet, kiedy my nie chcemy pamiętać – o karach za przetrzymanie. Chcą dokładać nam pieniądze jako fundusz na książki, a oprócz tego przynoszą w darze własne książki, które przeczytali albo dostali w prezencie. Jeżeli nie są to duplikaty i są nam potrzebne, my je katalogujemy i dodajemy exlibris z nazwiskiem ofiarodawcy. Chyba że ktoś nie życzy sobie, żeby było wiadomo, od kogo je mamy. Wtedy tylko opatrujemy je numerem i datą, kiedy do nas dotarły.

 

Dużo macie takich darów?

 

– Dużo. Zdarza się, że ktoś przynosi 8-10 pudeł książek, bo się wyprowadza do Polski.

 

Jak trafiają do biblioteki nowi czytelnicy?

 

– Dzieci i młodzież często trafiają do nas z rodzicami, zwłaszcza w soboty, po lekcjach w polskiej szkole, a szczególnie podczas przygotowywania się do matury. Potem ta młoda osoba powraca, żeby wypożyczać książki.

 

Wiemy z rozmów, że najtrudniej jest przekonać siebie, żeby wreszcie do nas przyjechać. Że warto poświęcić tę godzinę na dojazd, bo potem łatwo się z nami zaprzyjaźnić.

 

Jedni czytelnicy polecają nas innym – swoim znajomym czy sąsiadom.

 

Tym, którzy nie mają czasu ze względu na czas pracy, wygodnie jest do nas zajechać w środę, kiedy jesteśmy otwarci aż do siódmej.

 

Na pewno dużym ułatwieniem jest informacja w internecie.

 

– Na początku stycznia spełniły się nasze marzenia – mamy wreszcie internetowy program MAX+, w którym są książki z Polski, opracowane na podstawie programu Biblioteki Narodowej. Dzięki niemu katalogowanie z piętnastu minut na każdą książkę skróciło się do trzech minut.

 

Przez trzy miesiące wprowadziliśmy do internetu już dwa i pół tysiąca polskich wpisów. A do końca marca ruszy tłumaczenie ich na angielski.

Mamy też książki amerykańskie z amerykańskim wpisem. Będzie możliwość wyszukiwania ich za pomocą słów kluczowych.

 

Największy problem biblioteki?

 

– Boląca jest zawsze kwestia finansów. Kiedy zbieramy pieniądze – czy to przy sprzedaży duplikatów, czy gdy organizujemy koncert, albo przyjeżdża do nas jakiś autor – zwykle przekazujemy wpływy na konserwację starodruków, bo to jest nasz priorytet.

 

Nasza najstarsza książka jest z 1508 roku. Już została poddana konserwacji.

 

Co to za książka?

 

– To podręcznik z Uniwersytetu Jagiellońskiego, który był wśród skradzionych zbiorów, przekazanych nam przez FBI. Do tego czasu najstarsza była książka „Opus elegantissimum…” Hozjusza, wydana w Paryżu w 1560 roku.

 

Mamy dwa podręczniki z UJ. Jeden dotyczy krasomówstwa, drugi – którejś ze sztuk wyzwolonych; są z 1508 i 1511 roku.

 

Jakie książki są najbardziej popularne?

 

– Nowo wydawane i nagłaśniane w mediach. Kiedy ktoś czeka na nową książkę, jak ostatnio tę Agaty Tuszyńskiej o Wierze Gran, dużo się o niej pisze, bądź jest polecana, np. przez  radio – czytelnicy trafiają do nas bardzo szybko i od razu chcą ją wypożyczyć. A my współpracujemy z miejscowymi księgarniami i słuchamy, jak się wypowiadają znawcy.

 

Porozumiewamy się z księgarzami, a oni nawet dają zniżkę dla biblioteki. Wtedy się tworzy nieformalne kółko czytelnicze, bo ci, którzy nas odwiedzają, świetnie wiedzą, że nowość trzeba bardzo szybko ją oddać.

 

Te książki nie wchodzą do koszy wywożonych na miesiąc z przedłużeniem?

 

– Nie. Wypożyczamy je z zaznaczeniem, że prosimy o szybkie oddanie.

 

Natomiast później, jak już ta nowość troszkę przebrzmi – po pół roku, albo wcześniej – nagle trafia do nas taka książka jako dar. Stawiamy ją na półkę i wtedy można ją na te dwa miesiące wypożyczyć.

 

Znacie chyba swoich czytelników lepiej, niż to bywa w innych bibliotekach.

 

– Znamy i zaprzyjaźniamy się z nimi, bo to nie jest biblioteka publiczna. To jest biblioteka muzealna, specjalna.

 

O stałych czytelnikach wiemy dużo – kiedy zmieniają mieszkania, kiedy odchodzą do domów spokojnej starości… Często nas odwiedzają, przynoszą nam oprócz książek swoje wypieki domowe, kwiaty na święta, stroiki na Boże Narodzenie. Katalogując książki staramy się dawać taki mały pomnik osobie zasłużonej dla biblioteki; nadajemy równy numer katalogowy książce przez tę osobę podarowanej.

 

Niedawno skatalogowałam 53-tysięczną książkę. Odwiedzała nas od dawna pani Krystyna Stańska, która dużo podróżowała i bardzo interesowała się marynistyką. Ma wspaniałą kolekcję literatury żeglarskiej i marynistycznej. Przez całe lata ofiarowała nam różne książki, ale o niektórych mówiła: „Tego wam jeszcze nie dam”. Ostatnio przekazała nam resztę swoich najukochańszych książek, nawet „Szamana morskiego” Karola Borchardta, którego bardzo ceniła.

 

Odbierałam te książki jako intymne wyznania; widziałam na marginesach pisane jej ręką notatki. Pomyślałam, że nadanie tej książce numeru 53 000 to będzie jakiś kwiat dla tej osoby.

 

W jaki sposób biblioteka stara się przyciągać nowych bywalców?

 

– Naszymi najlepszymi ambasadorami są czytelnicy. Namawiają swoich „podczytelników”, zapowiadają, że nie będą im więcej pożyczać książek, bo muszą je oddać na czas. I oni w końcu do nas trafiają.

 

Chcielibyśmy mieć więcej czytelników i jesteśmy na to przygotowani. Mamy bardzo dużo książek, które mogłyby cały czas cyrkulować, mamy specjalną kolekcję dla dzieci i dla młodzieży, współpracujemy z Barbarą Bilsztą w akcji „Cała Polonia czyta dzieciom”.

 

Dzieci kochają książki. A czy biblioteka je kocha? Bo potrafią przecież być niesforne.

 

– Dzieciom się buzie śmieją przy półkach z książkami. Cieszy nas to, nawet jeżeli nam coś poprzestawiają. Dorośli traktują książki trochę nabożnie. To bardzo piękna cecha, ale dzieci jej nie mają – momentalnie się orientują, gdzie jest ich sekcja, wyciągają książki, mówią nam per ty… To bardzo przyjemne.

 

Rośnie nowe pokolenie czytelników?

 

– Rośnie – dzięki pokoleniu rodziców, którzy czytają. Dziecko będzie potem samo sięgało po polskie książki i samo je czytało.

 

Liczba naszych czytelników pozostaje wciąż mniej więcej taka sama. Ktoś, kto jest członkiem Muzeum Polskiego w kategorii „patron”, czyli wpłaca 50 dol. rocznie, dostaje automatycznie kartę biblioteczną.

 

Część z tych osób do nas nie trafia, więc liczba osób zarejestrowanychstale wzrasta, tylko nie wszyscy są rzeczywistymi czytelnikami.

 

Może – w połączeniu z tymi, którzy pożyczają książki swoim znajomym – to się wyrównuje?

 

– Chyba tak, ale jesteśmy przygotowani na tych, którzy jeszcze do nas nie trafili.

 

Więc zapraszamy.

Rozmawiała

Krystyna Cygielska

***

Muzeum Polskie znajduje się przy 984 N. Milwaukee Avenue. Inf.: www.polishmuseumofamerica.org.

REKLAMA

2091101270 views

REKLAMA

2091101569 views

REKLAMA

2092898028 views

REKLAMA

2091101850 views

Umysł rozszerzony

Wielkanocny napad

Mieszkanie dla Phila

Dzieci tyranów

Kanał śmierci

REKLAMA

2091101996 views

REKLAMA

2091102140 views