Prezydent Barack Obama stanowczo zaprzeczył podejrzeniom, jakoby jego administracja umyślnie zezwoliła na przeciek tajnych informacji dotyczących bezpieczeństwa narodowego.
Obama ostro zareagował na kontrowersje, jakie wybuchły z powodu dwóch artykułów opublikowanych w New York Times. Jeden dotyczył tzw. „listy do zabicia”, drugi skupił się na cyberatakach na Iran.
Przez cały tydzień republikanie i demokraci potępiali przecieki. Kluczowi członkowie Kongresu zobowiązali się do przeprowadzenia dochodzeń w obu sprawach.
Republikanie, a zwłaszcza senator John McCain, oskarżyli Biały Dom o celowe ujawnienie informacji pomocnych (w przedwyborczym okresie) w przedstawieniu Obamy jako prezydenta silnego w zakresie narodowego bezpieczeństwa.
NYT utrzymuje, że nie otrzymał kontrowersyjnych informacji z rządu, lecz są one wynikiem dobrej pracy reporterskiej.
Podczas piątkowej konferencji prasowej prez. Obama oświadczył, że wysuwane przeciw Białemu Domowi zarzuty są bezpodstawne i obraźliwe.
Mówiąc, że wspomniane informacje nie bez powodu są tajne, prezydent zapowiedział otwarcie dochodzenia celem wykrycia źródła przecieku. „Jeśli tego typu wiadomości ukazują się na pierwszych stronach gazet, to praca osób działających na linii frontowej, tak samo jak moja, jest znacznie utrudniona. Właśnie dlatego, od momentu gdy objąłem urząd, mam zerową tolerancję wobec tego typu przecieków i spekulacji”. Prezydent dodał, że osoby odpowiedzialne za ujawnienie tajnych informacji spotkają surowe konsekwencje.
(HP – eg)