Szanowni Państwo,
Dziękuję serdecznie za zamieszczenie na łamach ostatniego numeru „Dziennika Związkowego” pracy maturalnej mojego syna, Jana Radlińskiego. Jestem również bardzo wdzięczna za poświęcenie temu materiałowi tak dużej ilości miejsca; rozłożenie go na dwóch sąsiadujących ze sobą stronach i wykorzystanie wszystkich posłanych zdjęć. To dla nas wszystkich wielka duma i radość widzieć tę pracę wydrukowaną w takiej formie w najważniejszym polonijnym organie prasowym, powszechnie czytanym i o tak ogromnym nakładzie.
W jednym z kilku e-maili, które kierowałam do Państwa za pośrednictwem nieocenionej p. Elżbiety Stolarczuk, podałam informacje na temat materiałów, z jakich mój syn korzystał przy pisaniu tej pracy. Ponieważ była to prezentacja ustna i tekst służył tylko jemu, nie była podana szczegółowo bibliografia, jednak przy przesyłaniu tego tekstu do Państwa podałam, iż korzystał on z materiałów internetowych oraz w dużej mierze z książki prof. Szaniawskiego. Niestety e-mail ten musiał się gdzieś zawieruszyć, skutkiem czego tekst ten został zamieszczony z podaniem autora, ale bez podania źródeł. Może to sprawiać wrażenie, że „autor”, czyli mój Jasiek, przypisuje sobie całą zasługę zgromadzenia tak potężnej ilości informacji, co byłoby przecież absolutnie niemożliwe.
Dlatego, żeby uniknąć wrażenia, iż praca wydrukowana u Państwa jest zwyczajnym plagiatem ze strony Jana Radlińskiego, proszę uprzejmie o wydrukowanie w którymś z kolejnych numerów informacji uzupełniającej. O ostatecznej treści notatki zadecydujecie Państwo sami, ja prosiłabym przede wszystkim o zamieszczenie informacji o książce prof. Szaniawskiego.
Korzystając z okazji ośmiele się również poprosić (ale zdaję sobie sprawę z tego, że możecie Państwo z jakichś powodów nie zrobić tego i z góry to akceptuję), żeby w tej notatce była informacja, że była to „praca maturalna Jana Radlińskiego, ucznia polonistki p. Beaty Kozłowskiej w szkole im. T. Kościuszki”. Wymienienie nazwiska p. Beaty Kozłowskiej byłoby uhonorowaniem z mojej strony tej nauczycielki, która wkłada wręcz tytaniczną pracę w formowanie powierzonych jej uczniów i było to Jaśka (oraz moim) wielkim szczęściem, że był prowadzony przez nią przez całą szkołę średnią. Nie sądzę, żeby praca Jaśka była na tak wysokim poziomie, gdyby nie wyjątkowo wysokie wymagania, jakie p. Beata Kozłowska stawiała swojej klasie przez wszystkie lata liceum. Była bezlitosna w egzekwowaniu cotygodniowych wypracowań na bardzo ambitne tematy i ma za to moją dozgonną wdzięczność (mimo, a może właśnie dlatego, że Jasiek wielokrotnie zmagając się z „lekcjami” do polskiej szkoły dosłownie tłukł głową w stół).
Reasumując, jeszcze raz gorąco dziękuję za zamieszczenie pracy mojego syna w „Dzienniku Związkowym” i proszę bardzo o zamieszczenie uzupełnienia, że przy pisaniu korzystał z materiałów internetowych oraz informacji zaczerpniętych z książki-albumu prof. Józefa Szaniawskiego p/t „MARSZAŁEK PIŁSUDSKI W OBRONIE POLSKI I EUROPY” (specjalne wydanie jubileuszowe w 90. rocznice Bitwy Warszawskiej. Rok wydania 2008) oraz ewentualne wymienienie nazwiska p. Beaty Kozłowskiej jako jego licealnej wychowawczyni/nauczycielki.
Z poważaniem i pozdrowieniami dla całego zespołu redakcyjnego.
Barbara Radlińska
Anonimowych listów nie umieszczamy. redakcja zastrzega sobie prawo do skracania listów. Listy przeznaczone do umieszczenia należy pisać na maszynie z podwójnym odstępem i na jednej stronie kartki. Umieszczone poniżej opinie nie zawsze są zgodne ze stanowiskiem redakcji.
