Kiedy weteran II wojny światowej, Stanley Letkiewicz, zaprzyjaźnił się w ub. roku z żebrakiem spod lokalnego sklepu Aldi, miał nadzieję, że oprócz towarzystwa zyska kogoś, kto pomoże mu w zajęciach wokół domu.
Żebrak odpłacił mu ciężkim pobiciem, w wyniku czego 94-letni gospodarz poniósł śmierć.
Letkiewicza znalazł jego sąsiad. Staruszek leżał pod bieliźniarką w sypialni swego domu, położonego w okolicy 2800 North Long. Incydent ten miał miejsce 13 października. Ciężko rannego przewieziono do Resurrection Medical Center. W środę ub. tygodnia Letkiewicz zmarł.
Jego syn mówi, że 3 lata temu, kiedy ojciec owdowiał i poczuł się bardzo samotny, chciał mieć jakiegoś człowieka w domu.
Stanley Letkiewicz pracował jako maszynista i prowadził kręglarnię. Po przejściu na emeryturę nie przyjął zaproszenia syna, by zamieszkał u niego w innym stanie.
Na początku gość Letkiewicza zachowywał się poprawnie. Jednak 3 września pobił gospodarza i zażądał od niego stu dolarów. Ten usunął go ze swego domu i zawiadomił o incydencie policję.
Miesiąc później żebrak powrócił. Tym razem zadał gospodarzowi dotliwe ciosy, które ostatecznie doprowadziły do śmierci staruszka. Zanim to nastąpiło, wskazał policji sprawcę pobicia. Do tej pory policja nie natrafiła na ślad zabójcy.
Sąsiad Letkiewicza, podobnie jak jego syn, Raymond Letkiewicz, ostrzegali go przed przyjmowaniem do domu obcego człowieka. Nic nie pomogło. „Stanley chciał pomóc temu człowiekowi. Próbowałem go od tego odwieść. Nie słuchał. Był starszym facetem i nikt nie mógł mu nic powiedzieć”, mówi sąsiad Letkiewicza, Francisco DelAngel.
Syn zmarłego wyraża nadzieję, że policja znajdzie zabójcę, zanim skrzywdzi innego człowieka.
(CST – eg)
