Burmistrz Nowego Jorku, Michael Bloomber w niedzielnym programie „Meet the Press” (stacja NBC) zaproponował, by problem imigracji zlikwidować wysyłając napływających do USA przybyszów prosto do Detroit.
– Gdybym był członkiem obecnej administracji i miał magiczną różdżkę, za której sprawą mógłbym wszystkich zgromadzić w jednym miejscu, to przeforsowałbym prawo pozwalające na wjazd do USA wszystkim,którzy tego pragną, ale pod warunkiem, że przez 5 lat będą musieli mieszkać w Detroit – oświadczył burmistrz włączając się w dyskusję na temat czekającej reformy imigracyjnej.
Polityk poszedł jeszcze dalej w wizji rozwiązania tego problemu. Otóż, każdy przybysz musiałby albo podjąć „jakąś pracę” , albo rozopocząć działałność gospodarczą. Zdaniem Bloomberga taka propozycja nie tylko wychodzi na przeciw imigrantom, ale także metropolii, która staje się „wymarłym miastem”. – Moglibyśmy w ciągu nocy zaludnić Detroit, ponieważ połowa świata chce tu przybyć (do USA- przyp. red.) – argumentował burmistrz Nowego Jorku.
Mimo iż w Detroit, jednym z najważniejszych w świecie ośrodków produkcji samochodów, na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat o 25 proc. spadła liczba mieszkańców, przedstawiciele tamtejszych władz nie wykazali ani zrozumienia ani entuzjazmu co do oferty Michaela Bloomberga.
Rzeczniczka prasowa burmistrza Detroit powiedzała, że miasto nie jest przygotowane na taki napór nowych mieszkańców, którzy staliby się konkurentami na rynku pracy, a poza tym potrzebna by im była pomoc federalna przy przesiedleniu. Według Karen Dumas taki proces wcale nie należałby do najprostszych. Poza tym rzeczniczka Dave’a Binga zasugerowała, by burmistrz Bloomberg zajął się raczej problemami na własnym podwórku.
Zobacz także:
Detroit. Szokujący spadek liczby mieszkańców
MB