Obchodzący niedawno 40-lecie działalności „Nowy Dziennik”, największa polskojęzyczna gazeta na Wschodnim Wybrzeżu jest w trakcie sprzedaży i wyprowadzki ze swojej historycznej siedziby przy 333 West 38th Street na Manhattanie.
Od dawna mówiło się, że „Nowy Dziennik” przeżywa kryzys. Po śmierci w 2003 roku legendarnego założyciela gazety, Bolesława Wierzbiańskiego, ikony powojennej emigracji niepodległościowej i kawalera Orderu Orła Białego, nie potrafiła ona znaleźć formuły obecności na rynku medialnym gwarantującej przetrwanie. Nie pomogły kolejne zmiany redaktorów naczelnych i profilu dziennika.
Jeden z dziennikarzy gazety, proszący o zachowanie anomimowości, wśród przyczyn kryzysu wymienia brak pomysłu na wydanie internetowe oraz rosnące koszty utrzymania budynku. Dodaje, że o próbach sprzedaży „Nowego Dziennika” mówiło się od dawna. Nie było jednak chętnego na zakup całego pakietu: gazety i jej manhattańskiej siedziby.
Ostatecznie pakiet ofertowy został rozdzielony.Tytuł– jak udało się ustalić – nabywa z sukcesem działająca agencja reklamowa Blueberries Advertising z Garfield należąca do Nicka, Barta i Chrisa Sadowskich. Wydawała ona przez pewien czas „Twój Dom”, kwartalnik „Polakow mieszkających w Ameryce”. Budynek „Nowego Dziennika” ma być sprzedany osobno. Do Garfield z Manhattanu zostanie przeniesiona redakcja.
Jak się dowiadujemy od naszego rozmówcy pracownicy „Nowego Dziennika” dostali wymówienia. Ilu ponownie zatrudni nowy właściciel nie wiadomo.
W nowym miejscu “Nowy Dziennik” ma być tworzony, jako gazeta przede wszystkim internetowa i silnie stawiająca na sieć jako sposób docierania i utrzymywania kontaktu z czytelnikiem. Pozostanie także jakiś segment „papierowy”, ale o zupełnie nowym wyglądzie.
Tak więc dobiega końca pewna era. Era nowojrskiej obecności gazety, która zbudowała przez lata wokół swej siedziby interesujące środowisko. Była miejscem spotkań, imprez kulturalnych, wystaw. Prowadziła własną księgarnię i galerię. Odwiedzały ją także polskie elity III RP z Lechem Wałęsą, Bronisławem Geremkiem, Adamem Michnikiem, Jackiem Kuroniem i wieloma innymi, luminarze świata kultury i sztuki. Był to wyrazisty polski adres na Manhattanie.
Szkoda, że znika. Samej gazecie należy życzyć, aby w nowym miejscu i w nowej formule znalazła dla siebie miejsce na rynku mediów polonijnych.
Robert Bartel, Nowy Jork