REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaNa bieżącoW Katmandu życie powoli wraca do normalności

W Katmandu życie powoli wraca do normalności

-

Wielu z mieszkańców Katmandu, którzy po trzęsieniu ziemi nocowali na zewnątrz, próbuje wracać do swoich domów fot.Narendra Shrestha/EPA
Wielu z mieszkańców Katmandu, którzy po trzęsieniu ziemi nocowali na zewnątrz, próbuje wracać do swoich domów fot.Narendra Shrestha/EPA

Stolica Nepalu wraca do życia po sobotnim trzęsieniu ziemi, które zabiło ponad 4 tys. osób. Otwierane są sklepy, straganiarze wychodzą na ulicę z warzywami. Spokój jest jednak pozorny, bo każdy większy wstrząs wywołuje w Katmandu często nieobliczalne reakcje.

Maru Tole, ulica prowadząca do kompletnie zniszczonego placu Durbar w starym Katmandu, powoli ożywa. Pojedyncze przekupki rozkładają brezentowe plandeki, na których pieczołowicie, w równych rządkach układają warzywa; tak jak przed trzęsieniem, by przyciągnąć uwagę klientów. „Na południe zapowiadano wstrząs wtórny, ale przyszedł późno i nie był duży. Może to już koniec” – mówi sprzedawczyni, uśmiechając się. W piekarni obok, gdzie można kupić opływające olejem placki, ustawia się spora kolejka.

REKLAMA

Sąsiedzi przekazują sobie informacje, który dom jest popękany, ale jeszcze stoi i należy go omijać. Nastrój przechodniów szybko się zmienia, gdy wychodzą z Maru Tole na plac Durbar. „Wciąż nie mogę uwierzyć w to, co widzę” – mówi PAP Bipin, który mieszka w tej okolicy. „Wiesz, my wychowaliśmy się przy tych świątyniach, jako dzieci bawiliśmy się między nimi. A teraz ich nie ma. To były więcej niż budynki, to było serce Katmandu” – zacina się i milknie.

Ludzie wchodzą na kupę gruzu, pozostałości po najstarszej świątyni Kasthamandap, i rozglądają się bezradnie. Od tej świątyni zaczęło się Katmandu, kiedyś była to gospoda, w której zatrzymywali się kupcy w drodze z Indii do Tybetu. Z czasem miasto zaczęło rosnąć wokół Kasthamandap i budynek stał się świątynią. Ale wciąż każdy zmęczony podróżny do czasu trzęsienia ziemi mógł położyć się na starych deskach i spędzić noc pod dachem Kasthamandap.

W dniu trzęsienia ziemi spod gruzów świątyni wydobyto ponad 20 ciał. W poniedziałek przybyli tu ratownicy z Holandii. „Nic tu po nas, wracamy do obozu” – mówi PAP ratownik, dodając, że tego dnia wyciągali ludzi z trzypiętrowego budynku w dzielnicy Patan, na południu miasta.

Obok placu Durbar, na przestronnym placu Basantapur, rozstawiono namioty dla tych, którzy stracili domy. Ci, których domy stoją, powoli decydują się na powrót. W całym Katmandu zostało zniszczonych lub poważnie uszkodzonych 300 tys. budynków, a w całym Nepalu około 700 tys. Na wielkim placu defiladowym Tundikhel, który zazwyczaj służy do spacerów lub gry w krykieta i piłkę nożną, wyrosło miasteczko namiotowe. Właściwie mało kto ma tu namiot, raczej są to brezentowe plandeki rozwieszone na wbitych w ziemię kołkach.

„Śpimy tam od trzęsienia ziemi, od soboty. Plac jest pełny, więc ze znajomymi znaleźliśmy wiatę autobusową tuż obok. Całkiem porządna, chroni od wiatru i deszczu” – opowiada Bipin, dodając, że gdyby nawet na nich spadła podczas wstrząsu wtórnego, to i tak lepiej niż jakby miał się na nich zawalić budynek. „Ale w nocy z niedzieli na poniedziałek strasznie się rozpadało. Było okropnie zimno i mimo wiaty byliśmy przemoknięci, ja miałem tylko lekką kurtkę” – dodaje.

Bipin mówi, że bali się wracać do domu, ale byli zbyt zmęczeni i zrezygnowani. „Mocno spałem i jak przyszedł ten lekki wstrząs, to odwróciłem się na drugi bok” – dodaje.

Chłopiec z ocalonym po trzęsieniu ziemii telewizorem w Bhaktapur, dzielnicy Katmandu fot.Sedat Suna/EPA
Chłopiec z ocalonym po trzęsieniu ziemii telewizorem w Bhaktapur, dzielnicy Katmandu fot.Sedat Suna/EPA

W poniedziałek było już spokojniej. „Nie ma elektryczności, nie ma wody i nie ma zasięgu w komórce. Ale my jesteśmy” – uśmiecha się Manoj popijający na rogu Basantapur i ulicy New Road gorącą aromatyczną herbatę z mlekiem. Przechodnie zebrani wokół przenośnej garkuchni kiwają z aprobatą głowami.

Na ghatach kremacyjnych w świątyni Pashupatinath odbywają się masowe kremacje zwłok i już brakuje drewna. Władze ogłosiły, że nie będą czekać z pogrzebami na identyfikacje zmarłych przez rodziny. Przed spopieleniem zwłok na stosach urzędnicy fotografują twarze ofiar.

„Ja tego nie rozumiem. Nic nie ma, nic nie działa, a oni siedzą cicho” – obrusza się Kusu. Póki co na ulicach nie widać rządowej pomocy. Ludzie sami sobie pomagają. Dzielą się jedzeniem z sąsiadami, rozdają koce. Każda ulica lub sąsiedztwo ma tzw. klub, czyli stowarzyszenie mieszkańców, które stara się pomagać potrzebującym. Wszyscy trzymają się teraz razem, nikt nie zostaje sam.

„Ale to na długo nie wystarczy” – twierdzi Kusu. Jego zdaniem już teraz władze powinny przywrócić dostawy prądu i przede wszystkim uruchomić sieć komórkową. „Mam rodzinę w dzielnicy Mahargandż, tam gdzie mieszkają ministrowie i biznesmeni, i tam jest wszystko. Prąd, woda, nawet telewizja kablowa. Widać, że zwykły człowiek się nie liczy” – kończy wzburzony.

Katmandu żyje informacjami przekazywanymi z ust do ust. Najbardziej pozbawione sensu plotki urastają do rangi pewnika. Ulica opowiadała sobie o potężnym trzęsieniu ziemi w Bangladeszu lub na granicy z Tybetem o sile 9,1 w skali Richtera. Sobotnie trzęsienie ziemi miało 7,6, a to sprzed 80 lat – 8,3 w skali Richtera. Gdyby plotka była prawdą, z Katmandu nic by nie zostało.

Przez cały poniedziałek ziemia drżała nieznacznie i jakby ludzie powoli przyzwyczajali się do takich wstrząsów. Późnym wieczorem, kiedy uspokojeni mieszkańcy szli spać, ziemia poruszyła się o wiele mocniej. Chociaż wstrząs trwał sekundy, na ulice powrócił niepokój.

Wcześniej zrelaksowany Bipin nie mógł już ukryć zdenerwowania. Siedząc na schodach budynku długo wpatrywał się w swoje buty. Dosiadł się do niego znajomy. Szybko wybuchła sprzeczka. Nie o trzęsienie ziemi, informacje lub głupie plotki, ale o jakąś dawno zapomnianą sprawę między nimi. Po chwili okładali się pięściami. Rozdzieleni przez przechodniów długo jeszcze obrzucali się wyzwiskami. W końcu na motorze przyjechało dwóch policjantów. Tłum powoli się rozszedł.

We wtorek o godzinie 11.56 czasu lokalnego (godz. 8.11 w Polsce) upłynęły 72 godziny od trzęsienia ziemi. Specjaliści twierdzą, że teraz jest już bezpiecznie, chociaż mniejsze wstrząsy mogą potrwać nawet sześć dni.

Z Katmandu Paweł Skawiński (PAP)

Ulica Katmandu. Kobieta dźwiga kilka desek i pościel. Od dnia trzęsienia ziemi także nocowała poza domem fot.Sedat Suna/EPA
Ulica Katmandu. Kobieta dźwiga kilka desek i pościel. Od dnia trzęsienia ziemi także nocowała poza domem fot.Sedat Suna/EPA
Kryszna Hari Parajuli stracił podczas trzęsienia ziemi matkę. Ubrany na biało żegna zmarłą fot.Narendra Shrestha/EPA
Kryszna Hari Parajuli stracił podczas trzęsienia ziemi matkę. Ubrany na biało żegna zmarłą fot.Narendra Shrestha/EPA

Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.

REKLAMA

2091153036 views

REKLAMA

2091153339 views

REKLAMA

2092949800 views

REKLAMA

2091153625 views

REKLAMA

2091153775 views

Bigos Ziutki

Rolada ze schabu

Wiosna

Psychologia snów

REKLAMA

2091153922 views