15-letni Johnny Stoch z podchicagowskiego Homer Glen już powrócił do rodzinnego domu z wakacji, które omal nie skończyły się tragedią. Podczas nurkowania na Bahamach chłopiec został zaatakowany przez rekina.
Drapieżnik chwycił nastolatka za kończynę, odgryzając dużą część łydki. Chłopak nie spanikował. Po otrzymaniu kilku celnych ciosów w nos napastnik odpuścił i odpłynął.
Rana w łydce chłopca okazała się głęboka i groźna, ale kość nie była na szczęście uszkodzona. Johnny Stoch przeszedł operację rekonstrukcyjną i zamierza normalnie rozpocząć naukę w nowym rok szkolnym. (ao)