REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaZ Chicago i IllinoisMatka wini siebie zxa śmierć syna

Matka wini siebie zxa śmierć syna

-

Marilyn Foutes miała nadzieję, że po przeprowadzce z Kalifornii na przedmieście Chicago, Libertyville, jej syn, 23-letni Spencer, pozostawi za sobą wszystkie kłopoty i zatargi z prawem. Dziś wini siebie za śmierć swego jedynego dziecka.

W ub. sobotę Spencer wrócił do domu głęboko poruszony. Aresztowano go za jazdę w stanie nietrzeźwym. Wpadł w histerię, zaczął walić pięściami w ściany. Wystraszona matka wezwała policję.

Krótko później jej syn nie żył. Został zastrzelony przez policjanta. Wstępne śledztwo wykazało, że Foutes mierzył do policjanta z rewolweru.

REKLAMA

Marilyn Foutes przeprowadziła się z synem do Illinois, gdzie zaproponowano jej pracę menedżera projektu w kompanii w Lake Forest. Chętnie przyjęła propozycję, ponieważ stwarzała szansę na powrót do rodzinnego stanu i odciągnięcia syna od młodocianych gangów, z jakimi miał styczność studiując w Arizonie. Spencerowi również zależało na zerwaniu szkodliwych dla niego kontaktów.
Matka z synem zamieszkali w Buffalo Grove.W maju przeprowadzili się do Libertyville.

Wyglądało na to, że przez ostatnie półtora roku Spencer unikał styczności z gangami i narkotykami. Pracował w restauracji szybkiej obsługi, spotykał się z kolegami i myślał o powrocie do szkoły.

W sobotę Foutes wystraszyła się, że syn przechodzi psychotyczny epizod. Jego ojciec, z którym rozwiodła się, gdy dziecko miało 2 lata, cierpiał na depresję.
Dziś kobieta nie może od-żałować, że wezwała policję. Na miejsce przybyło czterech funkcjonariuszy. Dwaj pierwsi, Alex Cordona i Bryan Pletcher, weszli do sypialni Spencera na pierwszym piętrze. Zastali go leżącego na łóżku z rewolwerem w ręku. Wycofali się z pokoju na korytarz. Spencer wyszedł za nimi ciągle trzymając broń. Cordona strzelił do niego, gdy ten wymierzył rewolwer w policjantów stojących na parterze. Rannego, a najprawdopodobniej już nieżyjącego Spencera, zabrano do szpitala, gdzie stwierdzono zgon.

Matkę, przekonaną, że syn jest ranny i nie rozumiejącą, dlaczego policjanci nie zawieźli jej do szpitala, by mogła czuwać przy łóżku swego jedynego dziecka, zawieziono na posterunek policji. Jej pytania dość niegrzecznie zbywano. Cztery godziny później, gdy podpisała oświadczenie w sprawie incydentu, dwóch duchownych z kościoła Most Blessed Trinity w Waukegan powiadomiło ją o śmierci syna.

„Nie mogę się z tym pogodzić. Wezwałam policję na pomoc i co z tego wynikło? Mój syn nie żyje, a właśnie wracał na właściwą drogę. Jak mogło do tego dojść?”, pyta bezradnie Marilyn Foutes.
(eg)

REKLAMA

2091003238 views

REKLAMA

2091003542 views

REKLAMA

2092800002 views

REKLAMA

2091003828 views

REKLAMA

2091003974 views

REKLAMA

2091004118 views