Republikanin z Illinois, Joe Walsh, który wygrał zeszłoroczne wybory do Kongresu dzięki poparciu Tea Party, i od tej pory dał się poznać jako żarliwy konserwatysta fiskalny, jest winny ponad $100,000 w alimentach dla trojga dzieci z poprzedniego małżeństwa.
„Nie obciążę moich dzieci ani wnuków ani jednym więcej dolarem w długach publicznych, dopóki to miasto (Waszyngton D.C.) nie zreformuje metod wydawania pieniędzy”, pouczał Walsh prezydenta Obamę na temat uporządkowania finansów państwa.
Wideo kongr. Walsha skierowane do prezydenta rozpoczyna się od słów: „Prezydencie Obama, niech pan przestane kłamać. Nie wstyd panu? W ciągu trzech krótkich lat zrujnował pan ten kraj”.
Kiedy żona kongresmana, Laura Walsh, zwróciła się do sędziego o odebranie mu prawa jazdy, dopóki nie ureguluje alimentów, Walsh spytał: „Czy wiesz, co to jest przyzwoitość?”
Adwokat kongresmana, R. Steven Polachek, twierdzi, że roszczenia Laury Walsh są bezpodstawne, ponieważ do niedawna jego klient miał bardzo przeciętne zarobki i problemy ze spłatami alimentów takie same, jak inni przeciętni faceci.
W ostatnich tygodniach 49-letni Walsh często występuje w programach kablowej telewizji jako nieoficjalny rzecznik frakcji republikańskiej większości, która odrzuca wszelkie kompromisy, nie godzi się na rozważenie planu rozwiązania kryzysu dotyczącego podniesienia pułapu publicznych zadłużeń, jeśli plan ten przewiduje podwyżki podatków dla najbogatszych Amerykanów.
Walsh nie jest człowiekiem zamożnym. Zanim całkiem niespodziewanie wygrał ubiegłej jesieni wybory w 8. okręgu kongresowym na północnych i północnozachodnich przedmieściach, borykał się z finansowymi problemami. Bank odebrał mu kondominium w Evanston.
Abdon M. Pallasch z Chicago Sun-Times informuje, że przygotowując profil kongresmana z powodu jego coraz częstszych wystąpień natrafiono na dokumenty świadczące, że od 9 lat prowadzi z byłą żoną walkę o alimenty.
Przed wyborczym zwycięstwem tłumaczył się, że nie ma pracy, więc nie może płacić na utrzymanie dzieci. Dlatego niemałym zaskoczeniem dla Laury Walsh była wiadomość, że były mąż z własnej kieszeni przeznaczył na swoją kampanię $35 tysięcy, z czego odebrał sobie $14,200.
Adwokat Laury Walsh, Jack Coladarci, w imieniu swojej klientki zażądał w grudniu ub. roku zwrotu $117,437. Kwota ta obejmuje zaległe alimenty plus odsetki.
Kongr. Walsh ze swoją nową żoną i ich dziećmi mieszka obecnie w McHenry. Dotychczas nie zwrócił byłej żonie ani centa.
Laura Walsh wystąpiła o rozwód po 15 latach małżeństwa w 2002 roku. Od 9 lat usiłuje wydostać alimenty od człowieka, który prowadzi krucjatę na rzecz fiskalnej odpowiedzialności i przeciw kompromisowi z Białym Domem.
Laura Walsh, z wykształcenia prawnik, nie pracuje w swoim zawodzie. Jest zatrudniona w firmie farmaceutycznej Eli Lilly.
Joe Walsh czasami pracował jako konsultant finansowy, czasami jako polityczny aktywista. W 2009 roku zarobił $14,500 z firm inwestycyjnych Advantage Futures i Michigan Avenue Ventures, i $8,000 jako konsultant.
W 2010 dostał $21,000 z United Republican Fund z Illinois. Pracował również jako nauczyciel i zarządca edukacyjnego funduszu. Obecnie jako kongresman zarabia $175,000 rocznie.
Poza utratą kondominium z powodu foreclosure, w czasie kampanii wyborczej Walsh musiał tłumaczyć się z innych „grzechów”, w tym z niespłaconych rachunków za nieruchomość i niepłacenie pracownikom kampanii. Keith Liscio, zatrudniony jako menedżer kampanii, skarży kongresmana o zwrot $20 tys.
Ponadto w 2008 roku Walsh miał dwukrotnie zawieszone prawo jazdy za niestawienie się w sądzie i ponownie w 2009 roku za prowadzenie samochodu bez prawa jazdy.
Wszystko to nie przeszkodziło wyborcom związanym z Tea Party w wyborze swojego człowieka na kongresmana.
Wcześniej tego roku demokraci z Illinois zmienili granice okręgów wyborczych. Walsh stracił swój okręg. Nie wiadomo, z jakiego okręgu będzie ubiegać się o miejsce w Kongresie w przyszłych wyborach, na które już zebrał $600 tysięcy.
(CST – eg)
