Wśród najbogatszych wysoko uprzemysłowionych państw gospodarka Stanów Zjednoczonych rozwija się szybciej, lecz kreuje znacznie mniej miejsc pracy. Powodem tego jest wysoka produktywność Amerykanów.
Mimo mniejszej liczby pracowników kompanie produkują i zarabiają więcej niż na początku recesji. Przyjmują wprawdzie nowych ludzi, lecz niedostatecznie dużo, by odzyskać 7.5 miliona miejsc pracy straconych od 2007 roku.
Amerykańska gospodarka rozwija się w szybszym tempie niż brytyjska, francuska, niemiecka, włoska i japońska (członków G7) z wyjątkiem Kanady. Mimo to rynek pracy jest tu najsłabszy. Bezrobocie sięgnęło dna w ub. roku i nadal utrzymuje się na najwyższym poziomie wśród państw G7. Od tej pory zatrudnienie wzrasta w powolnym tempie.
Amerykańskie kompanie nie postępują tak, jak oczekiwali ekonomiści. W przeszłości w czasie recesji kompanie zwalniały ludzi, lecz utrzymywały w pracy więcej niż potrzeba. Czuły się odpowiedzialne za swych pracowników lub nie chciały tracić dobrze wykwalifikowanej siły roboczej, potrzebnej do pracy z chwilą poprawy sytuacji gospodarczej. W niektórych fabrykach kierowano robotników do zadań zastępczych, jak sprzątanie, inwentaryzacja czy malowanie magazynów.
W okresach słabej ekonomii produktywność robotników spadała.
Japonia i Europa nadal postępują według tego wzorca. Stany Zjednoczone były wyjątkiem. Podczas gdy w 2009 roku wydajność w Japonii zmalała o 3.7%, a w całej Europie o 2.2%, to w USA w okresie 2008-2009 produktywność wzrosła i dwukrotnie powiększyła się w 2010 roku.
Spanikowani kryzysem finansowym i recesją amerykańscy pracodawcy drastycznie ograniczali zatrudnienie. Od stycznia do marca 2009 każdego miesiąca zwalniano z pracy 780,000 ludzi.
W odczuciu ekonomisty z Harvardu Kennetha Rogoffa pracodawcy wykorzystali możliwość usunięcia tych ludzi, którzy z takich czy innych względów im nie odpowiadali. Za moment odkryli, że z mniejszą liczbą (wystraszonych możliwością utraty pracy) ludzi produkcja nie maleje, a ich profity rosną. W trzecim kwartale 2010 roku korporacyjne dochody wzrosły o 12% w porównaniu do początku recesji. W tym samym czasie dochody kompanii japońskich spadły o 6%, a kanadyjskich o 16%.
Kompanie prowadzące działalność gospodarczą w krajach G7 nie zwalniają ludzi tak bezwględnie jak w USA. Ich zwyczaje, regulamin pracy i związki zawodowe powstrzymują je przed agresywnym zwalnianiem.
(HP – eg)