Zwycięstwami w prawyborach w Connecticut, Rhode Island, Delaware, Pensylwanii i Nowym Jorku Mitt Romney przypieczętował nominację Partii Republikańskiej na prezydenta.
Dziękując wyborcom za zaufanie zapowiedział poprawę sytuacji ekonomicznej. Skrytykował prezydenta Baracka Obamę za „fałszywe obietnice i słabe zarządzanie”. Dodał: „Gdziekolwiek jestem, Amerykanie mówią o wyczerpaniu własnym zmęczeniem, a wielu z tych, którzy są szczęśliwi, że mają pracę, musi pracować ciężej za mniejszą zapłatę”.
Romney przemawiał w New Hampshire, gdzie odniósł pierwsze zwycięstwo prawyborcze. W tym stanie – jako jednym z dwunastu – rozegra się ostateczna walka o Biały Dom.
We wtorek prez. Obama prowadził kampanię wyborczą w Karolinie Północnej i Kolorado, gdzie przekonywał wyborców, że ekonomia umacnia się, choć jest to proces powolny. „W ciągu ostatnich dwóch lat nasze biznesy stworzyły ponad 4 miliony miejsc pracy. Wiemy jednak, że nadal wielu Amerykanów szuka zatrudnienia z takimi poborami, które pozwolą na zapłacenie rachunków i hipoteczej pożyczki. Ciągle zbyt wielu ludzi średniej klasy nie ma poczucia bezpieczeństwa (ekonomicznego), które zaczęło się kurczyć przed uderzeniem recesji”.
Sześć miesięcy przed generalnymi wyborami sondaże opinii publicznej wskazują, że ekonomia jest głównym przedmiotem zainteresowania wyborców. Te same sondaże świadczą, że kandydaci mają równe szanse, a kilka sugeruje skromną przewagę Obamy.
Barack Obama objął urząd prezydenta w środku najgorszej sytuacji ekonomicznej od wielkiej depresji. Od tego czasu gospodarka ulega powolnej poprawie, bezrobocie stopniowo maleje, lecz ceny nieruchomości nadal spadają.
Wtorkowe przemówienie Romneya było skierowane do milionów wyborców różnych przekonań politycznych, nie tylko – jak do tej pory – wyłącznie do konserwatystów. Tym samym stanowiło coś w rodzaju początku walki z Obamą.
„Serce mi pęka, gdy patrzę wokół i widzę miliony Amerykanów bez pracy, absolwentów, którzy nie mogą znaleźć zatrudnienia, żołnierzy powracających do kraju i zmuszonych do stania w kolejkach dla bezrobotnych. Tak być nie musi. Jest to rezultat nieudanej prezydentury i fałszywej wizji”.
Kampania Obamy zarzuca Romneyowi i republikanom, że ich głównym celem jest nowa obniżka podatków dla bogatych Amerykanów i obniżka funduszy na programy korzystne dla milionów ofiar recesji i najuboższej części społeczeństwa.
W czasie pobytu w dwóch uczelniach prezydent ostrzegł przed podwyżką oprocentowania pożyczek studenckich z 3.4% do 6.8%. Przeciw podwyżce opowiedział się również Mitt Romney.
Teraz, kiedy nominacja Romneya jest nieunikniona, liderzy partyjni ostatecznie zaczęli popierać jego kandydaturę. Rick Santorum, do niedawna jego najgroźniejszy rywal, we wtorkowym wystąpieniu telewizyjnym nie wyraził jeszcze poparcia, lecz powiedział, że ma zamiar spotkać się z Romneyem. Wzbudziło to spekulacje, że Santorum może zabiegać o stanowisko wiceprezydenta.
W New Hampshire Romney oświadczył, że utrzymanie całej reformy opieki zdrowotnej Obamy sprawi, że pod kontrolą rządu pozostanie połowa ekonomii, w wyniku czego Ameryka przestanie być krajem wolnej przedsiębiorczości. Romney przedstawił własną wizję Ameryki z rosnącą klasą średnią i standardami życia. Kraju, gdzie dzieci będą miały większe szanse na sukces niż ich rodzice.
Kończąc zadał retoryczne pytania, obliczone na przeciągnięcie wyborców na swoją stronę. „Czy jest wam teraz łatwiej, czy nie macie problemów ze sprzedażą lub kupnem nowego domu, czy byliście w stanie zaoszczędzić wystarczająco dużo na okres emerytury? Czy zarabiacie teraz więcej, czy macie szansę na znalezienie lepszej pracy? Czy płacicie mniej za benzynę?” Na każde pytanie widzowie odpowiadali głośnym „Nie!”
Romneyowi ciągle brakuje setek delegatów na konwencję.
Dotychczas zapewnił sobie głosy 750 delegatów. Santorum ma 260, Newt Gingrich 137 a Ron Paul 75.
(HP – eg)
