„Czy 21 grudnia nastąpią eksplozje na Słońcu”, „czy 21 grudnia w Ziemię uderzy jakaś planeta?”, „czy 21 grudnia nastąpi koniec świata” – NASA od kilku tygodni nie nadąża z odbieraniem telefonów i odpisywaniem na emaile. Rzecznik prasowy agencji twierdzi, że takie natężenie kontaktów zwykłych obywateli z reprezentowaną przez niego instytucją – to rzecz niezwykła.
Każdego dnia z NASA kontaktuje się od 200 do 300 osób. To wyjątkowa ilość, bowiem w dni inne niż koniec świata liczba ta nie przekracza 90-ciu – mówi Dwayne Brown, rzecznik prasowy agencji.
Naukowcy od kilku miesięcy starają się uspokoić społeczne nastroje i zapewniają, że nic się nie wydarzy. Uczulają też na oszustów, którzy na nakręconej, głównie w sieci histerii, zbijają fortunę. Największy niepokój budzi jednak grupa, która próbując unikną doświadczenia apokalipsy, chce odebrać sobie wcześniej życie.
Czytaj także: Cała prawda o końcu świata. Zobacz wideo
Dlatego NASA już opublikowała na swoich stronach komunikat datowany na 22 grudnia i zatytułowany „Dlaczego wczoraj nie było końca świata”. Oświadczenie agencji zaczyna się od słów: „Jeśli czytasz te słowa, oznacza to jedno: wczoraj nie było końca świata”. Następnie dołączone jest wideo i wyjaśnienia m.in doktora Johna Carlsona dyrektora centrum archeoastronomii, który wyjaśnia skąd wzięło się nieporozumienie związane z błędną interpretacją końca kalendarza Majów.
Według innego pracownika NASA Davida Morrisona nie ma żadnych naukowych przesłanek, by 21 grudnia 2012 r. miało dojść w kosmosie do nieprzewidzanych zjawisk, które mogłyby wpłynąć na Ziemię.
tz