Czy Ameryce przybędzie 51 stan? Chciałby tego pewien republikański ustawodawca z Kalifornii, który uważa że jest ona zbyt duża aby efektywnie nią zarządzać. Jeff Stone chce więc utworzyć nowy stan nazywany w skrócie SOS – South California. Polityk wzywa ustawodawców z 13 południowych hrabstw, aby poparli jego inicjatywę. Na razie jednak sprzymierzeńców brakuje.
Głosowanie nad utworzeniem 51 stanu, Południowej Kalifornii, w stanowym kongresie „Złotego Stanu” ma odbyć się jeszcze we wtorek. Trudno się jednak spodziewać dużego poparcia dla tej inicjatywy.
Jeff Stone uważa jednak, że jego pomysł będzie rozwiązaniem problemów, z jakimi zmaga się obecnie Kalifornia. „Ten stan jest zbyt duży, aby dobrze nim zarządzać. Cierpią na tym lokalne władze i społeczności” – przekonuje Republikanin. Według niego interesy południowej i północnej części stanu są zupełnie rozbieżne. Dlatego chce on aby 13 najbardziej konserwatywnych hrabstw z południa Kalifornii oddzieliło się od reszty stanu i ustanowiło własne władze. Wśród hrabstw tych Stone wymienia Orange, San Diego, część Fresno, Imperial, Inyo, Kern, Kings, Madera, Mariposa, Mono, Riverside, San Bernardino oraz Tulare. Południowa Kalifornia, czyli SOS nie obejmowałaby hrabstwa Los Angeles. SOS zamieszkiwałoby w sumie około 13 milionów ludzi.
To nie pierwszy raz w historii Kalifornii kiedy pojawiają się głosy aby ja podzielić na dwa stany. Podobne pomysły miały miejsce już w połowie XIX wieku, ale – jak widać – zakończyły się fiaskiem.
Szanse na to, że w Ameryce przybędzie nam kolejny stan i dzisiaj są niewielkie. Nawet jeżeli politykowi udałoby się przekonać do swojej idei innych ustawodawców, ostatecznie decyzja o powstaniu nowego stanu i dołączeniu go do Unii leży w rękach Kongresu USA. A ten ma teraz na głowie poważniejsze zmartwienia…
Zobacz też:
MP