Prezydent Barack Obama w swoim oficjalnym liście z 16 czerwca wezwał Chiny do ustalenia kursów walutowych w oparciu o dane rynkowe. Zdaniem amerykańskiego prezydenta jest to niezbędne dla zachowania równowagi światowej gospodarki. Taki apel stwarza jednak niebezpieczeństwo konfliktu podczas przyszłotygodniowego szczytu G20, ponieważ chińskie władze sprzeciwiają się krytyce prowadzonej przez siebie polityki walutowej.
List Baracka Obamy skierowany jest do wszystkich krajów grupy G20, czyli najważniejszych partnerów gospodarczych Stanów Zjednoczonych. W swoim piśmie orezydent USA skupia się przede wszystkim na najbardziej kontrowersyjnych różnicach w zarządzaniu gospodarką między Stanami Zjednoczonymi a Niemcami i Chinami. Jego zdaniem, Niemcy i inne kraje europejskie nie powinny ograniczać wydatków budżetowych zbyt drastycznie, aby te nie zahamować rozwoju gospodarki w zagrożonej kryzysem strefie euro.
Prezydent Obama zaapelował do wszystkich krajów o reformy systemów finansowych i o podjęcie zdecydowanego działania w przypadku groźby kryzysu.
Krytykując działania Chin, Barack Obama zwrócił się do rządu w Pekinie, aby ten pozwolił na szybszy wzrost yuana i dbał o rozwój krajowego popytu.
Władze Chin bardzo nieprzychylnie patrzą jednak na tego typu apele i ponaglenia. W oficjalnym komunikacie odpierają krytykę Stanów Zjednoczonych argumentując, że ustalanie kursów walutowych to kwestia indywidualna każdego kraju.
AS (REUTERS)
