REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Złota Olivia

-

 "Razem jesteśmy w tym wagonie, w którym wspólnie przez tyle lat jechaliśmy i który dowiózł do sukcesu, jakim jest złoty medal olimpijski" fot.archiwum rodzinne
„Razem jesteśmy w tym wagonie, w którym wspólnie przez tyle lat jechaliśmy i który dowiózł do sukcesu, jakim jest złoty medal olimpijski” fot.archiwum rodzinne

Olivia Smoliga dokonała na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro czegoś, czego nie udało się żadnemu sportowcowi polskiego pochodzenia w Chicago. Po szóstym miejscu w finale pływackiego wyścigu na 100 m st. grzbietowym zdobyła złoty medal w sztafecie 4×100 m st. zmiennym.

Mieszkająca w Glenview Smoliga poszła w ślady mających polskie korzenie kajakarki Danuty Kozak (Węgry), pływaczki Penelope Oleksiak (Kanada) i szablistki Dagmary Woźniak (USA), które z Rio powracają z medalami zdobytymi dla swoich nowych ojczyzn.

REKLAMA

– Nie ukrywam – mówi Tomasz Smoliga, ojciec Olivii, który wspólnie z żoną Elżbietą i synem Mateuszem dopingowali córkę i siostrę w Rio – że aspiracje w wyścigu indywidualnym były trochę większe. Przecież zdobyła złoty medal mistrzostw świata, jechała do Rio w roli faworytki, eksperci amerykańscy w swoich prognozach widzieli ją na podium. Wiadomo było, że groźne będą Kathleen Baker i Dunka Mie Nielsen. Trudno było jednak zakładać, że Węgierka Katinka Hosszu wystartuje, bo przecież to nie był jej koronny dystans. Wystartowała, wygrała, pokonując dwie wspomniane faworytki, nadspodziewanie dobrze dysponowane Kanadyjkę i Chinkę, i naszą Olivię również. Kiedy emocje opadły, przyszedł czas na radość. Przecież szóste miejsce w finale olimpijskim było nieosiągalne dla wielu pływaków, między innymi polskich, którzy jechali do Rio z dużymi nadziejami, a wrócili z niczym. Ten dzień na igrzyskach nie był szczęśliwy dla faworytów, którzy zamiast zdobywać medale, plasowali się na dalszych pozycjach. To uczy pokory i szacunku dla rywali. Jeszcze jeden z uroków sportu.

Niektórzy uważają, że gdyby Smoliga nie płynęła na skrajnym torze, to miałaby szansę na jeden z medali.

– I tak, i nie. Faktem jest, że środkowe dwa tory, którym płyną zawodniczki z najlepszymi czasami z półfinału, pomagają obserwować konkurentki, co uniemożliwiają z kolei skrajne tory. Można obrać wtedy odpowiednią strategię, pozwalającą na kontrolowanie wyścigu. Nie było to jednak nowością dla Olivii, przecież złoty medal mistrzostw świata zdobyła, startując na takim samym torze, na jakim przyszło jej rywalizować w Rio. Nawet przed finałem żartowaliśmy, że dobrze się stało, bo niekiedy historia lubi się powtórzyć. Tym razem się nie powtórzyła, myślę jednak, że nie dlatego, że zawinił tor, po prostu rywalki tego dnia były szybsze. O ułamki sekundy wprawdzie, ale jednak – dodaje ojciec studiującej w University of Georgia Olivii.

To, co nie udało się w wyścigu indywidualnym, powiodło się w sztafecie 4×100 m st. zmiennym. Smoliga startowała w eliminacjach, zapewniając sztafecie amerykańskiej udział w finałowej rozgrywce.

– Żeby dostać się do reprezentacji olimpijskiej, trzeba było w zawodach kwalifikacyjnych ocierać się o rekordy świata. To pokazuje nie tylko poziom amerykańskiego pływania, ale także skalę rywalizacji. Ktoś może pomyśleć, że złoty medal w sztafecie przyznany za udział w eliminacjach jest jakby mniej wartościowy. Nic bardziej błędnego. Wiadomo było, że w skład finałowej sztafety wejdą te pływaczki, które były najszybsze w wyścigach indywidualnych, ale wynik osiągnięty w eliminacjach nie tylko zapewnił finał, ale dałby w tym finale też złoty medal. To, że Olivia nie stanęła na podium, w niczym nie pomniejsza jej roli w ostatecznym zwycięstwie i w radości, jaki ten medal jej sprawił. Jesteśmy z tego powodu bardzo, bardzo szczęśliwi. Przecież jej występ w Rio jest niesamowitym osiągnięciem. Mamy świadomość tego, że w tej chwili nie możemy córce za wiele pomóc poza podziwianiem jej i cieszeniem się z dokonanych osiągnięć. Z drugiej jednak strony mamy poczucie tego, że razem jesteśmy w tym wagonie, w którym wspólnie przez tyle lat jechaliśmy i który dowiózł do sukcesu, jakim jest złoty medal olimpijski – kończy z nieukrywaną satysfakcją Tomasz Smoliga.

Dariusz Cisowski

REKLAMA

2090967463 views

REKLAMA

2090967763 views

REKLAMA

2092764223 views

REKLAMA

2090968046 views

REKLAMA

2090968192 views

REKLAMA

2090968336 views