Dla siatkarskiego mistrza świata Mariusza Wlazłego brak awansu reprezentacji Polski do Final Six LŚ nie był rozczarowaniem i ma to swoje dobre oraz złe strony. „To był czas na pozwolenie siatkarzom na popełnienie błędów i wprowadzenie młodzieży” – powiedział.
Wlazły przyznał, że brak awansu do turnieju finałowego w Kurytybie (4-8 lipca) nie odebrał jako „rozczarowania”.
„Nie podchodzę tak do tego, ponieważ wiem z doświadczenia, jak ciężko jest funkcjonować w tym cyklu. Uważam, że dla nowego sztabu szkoleniowego był to odpowiedni czas, żeby przygotować zespół do dalszych działań. Moment na znalezienie optymalnych rozwiązań. Pozwolenie siatkarzom na popełnienie błędów i wprowadzenia młodzieży, która wkrótce będzie stanowić o naszej sile” – tłumaczył mistrz świata z 2014 roku.
Były reprezentant kraju dodał, że należy wstrzymać się z ocenami budowanego zespołu, bo zakończył się dopiero pierwszy etap sezonu, którego najważniejszą imprezą będą mistrzostwa Europy. Impreza na przełomie sierpnia i września odbędzie się w Polsce. Jak zaznaczył Wlazły „to priorytet, do którego trzeba dążyć szukając optymalnego zestawienia i formy”.
„Nasza mentalność jest taka, że po jednej, dwóch porażkach mocno krytykujemy, a po dwóch, czy trzech zwycięstwach wynosimy na wyżyny. Teraz poczekajmy jednak z opiniami do ME. Trener dostał duży materiał do analizy, ma z czego wyciągnąć wnioski i na czym się skupić” – zauważył.
Atakujący PGE Skry Bełchatów zgodził się z opinią trenera De Giorgiego, który podsumowując pierwszy okres pracy z kadrą powiedział, że „najważniejszym zadaniem jest jak najszybsze znalezienie technicznej i mentalnej tożsamości w nowej grupie”.
„Trzeba okazać zaufanie nowemu sztabowi i drużynie, która może aż tak bardzo się nie zmieniła, ale przecież jest w niej kilku nowych zawodników i trenerów. Z tego wszystkiego teraz musi narodzić się nowy team, a na to potrzeba czasu i spokojnej pracy. Dajmy im czas, żeby stworzyli zespół i mogli dobrze przygotować się do ME” – zaznaczył.
Wlazły zauważył, że nieobecność Polaków w lipcowym Final Six w Kurytybie ma swoje dobre i złe strony. „Z punktu sportowego dobrze byłoby grać z najlepszymi i zdobywać doświadczenie w meczach z najlepszymi. To byłoby świetne rozwiązanie dla młodszych zawodników. Z drugiej strony chłopaki mają teraz trochę czasu na odpoczynek, wyluzowanie i wyczyszczenie głowy” – wskazał.
Podsumowując występ w tegorocznej LŚ podkreślił, że „porażki najbardziej rozwijają i motywują, a zwycięstwa często usypiają i powodują, że praca nie jest aż tak efektywna”.
(PAP)