REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaSportEkstraklasa piłkarska - przełamanie Legii. Kiełb uratował Koronę

Ekstraklasa piłkarska – przełamanie Legii. Kiełb uratował Koronę

-

Legia odniosła drugie w tym roku wyjazdowe zwycięstwo fot.Facebook
Legia odniosła w Lubinie drugie w tym roku wyjazdowe zwycięstwo fot.Facebook

W piątkowych meczach piłkarskiej ekstraklasy Legia pokonała w Lubinie Zagłębie 3:1, a Korona Kielce na własnym boisku okazała się lepsza od Górnika Łęczna, zapewniając sobie zwycięstwo 2:1 w doliczonym czasie gry.

W Lubinie oba zespoły zaczęły spotkanie wysokim pressingiem i gra toczyła się głównie w środku pola. Pierwsi przedrzeć się pod bramkę rywali i stworzyć groźną sytuację zdołali goście. Guilherme znalazł się sam w polu karnym, ale jego strzał był minimalnie niecelny. Kilka chwil później na uderzenie zza pola karnego zdecydował się Miroslav Radovic i Martin Polacek z wielkim trudem sparował piłkę na rzut rożny.

REKLAMA

Gospodarze poważniej zagrozili bramce Arkadiusza Malarza dopiero po 20 minutach. Przy wyprowadzaniu piłki ta odbiła się od sędziego i trafiła pod nogi Łukasza Janoszki, który zdecydował się na strzał zza pola karnego i minimalnie chybił. Szansę na gola mieli również Łukasz Piątek oraz Arkadiusz Woźniak. Najpierw uderzał ten pierwszy, a do odbitej przez Malarza piłki dopadł ten drugi, ale fatalnie przestrzelił.

Łatwiej jednak bramkowe sytuacje stwarzała szybciej grająca piłką Legia. Do siatki mogli trafić Vadis Odjidja-Ofoe oraz Michał Kopczyński. W 36. minucie Thibault Moulin zagrał do wybiegającego na wolne pole Ofoe. Ten minął bramkarza Zagłębia, ograł obrońców i odegrał do Francuza, który posłał piłkę do pustej bramki.

Po strzeleniu gola zarysowała się przewaga gości, ale tuż przed przerwą to lubinianie mogli doprowadzić do wyrównania. Po rzucie rożnym głową uderzał Janoszka i Malarz instynktownie przeniósł piłkę nad poprzeczką.

Po przerwie pierwsze zagroziło bramce rywali Zagłębie, ale strzał głową Lubomira Guldana był minimalnie niecelny. Co nie udało się obrońcy gospodarzy, udało się kilka minut później skrzydłowemu. Po rzucie rożnym defensorzy gości nie upilnowali Woźniaka, który strzałem głową nie dał szans Malarzowi.

Ciekawe do tej pory spotkanie stało się jeszcze bardziej emocjonujące. Kilkadziesiąt sekund po golu Woźniaka stadion w Lubinie znowu eksplodował radością, ale sędzia odgwizdał pozycję spaloną. Przyjezdni również atakowali i mogli ponownie wyjść na prowadzenie, lecz Guilherme minimalnie się pomylił strzelając w pola karnego.

Poziom meczu nie spadał i kibice oglądali nadal ofensywną grę w wykonaniu obu ekip, które dążyły do zdobycie zwycięskiego gola. Lubinianie nawet umieścili piłkę w siatce, ale arbiter ponownie odgwizdał spalonego. Dla gości gola mógł, a nawet powinien, zdobyć Radovic, lecz z kilku metrów chybił.

Decydujące ciosy zadała jednak Legia. Na osiem minut przed końcem spotkania w ogromnym zamieszaniu w polu karnym Zagłębia piłka trafiła pod nogi Macieja Dąbrowskiego, który od razu uderzył i było 1:2. Obrońca gości nie cieszył się z gola, bo do Legii trafił już w trakcie sezonu z zespołu z Lubina.

Podopieczni trenera Piotra Stokowca rzucili się do ataku, ale gola zdobyli ponownie goście. Obrońcy gospodarzy stanęli, bo byli pewni, że Sebastian Szymański jest na spalonym, ale arbiter nie reagował i młody napastnik Legii ustalił wynik spotkania.

Korona Kielce, która wygrała ostatnie cztery spotkania na własnym stadionie, od początku ruszyła do zdecydowanych ataków. Ale dość długo nie potrafiła sobie stworzyć dogodnej sytuacji do zdobycia bramki. W 12. min z rzutu wolnego strzelał Jacek Kiełb, ale jego mocne uderzenie minęło bramkę Górnika. Goście skupili się na obronie i w pierwszym kwadransie rzadko przekraczali linię środkową.

Miejscowi mieli zdecydowaną przewagę w posiadaniu piłki, ale nie przekładało się to na sytuacje podbramkowe. W 26. min błąd popełnił bramkarz gości Sergiusz Prusak, który wypuścił piłkę z rąk, ale lob Rafała Grzelaka minął bramkę Górnika.

Gospodarze w niczym nie przypominali zespołu z poprzednich spotkań rozegranych na stadionie przy ulicy Ściegiennego. Mieli olbrzymie kłopoty ze sforsowaniem defensywy rywali. Zepchnięci do obrony goście już w doliczonym czasie gry przeprowadzili bardzo groźną kontrę, ale strzał Piotra Grzelczaka był niecelny. Po 45 minutach tego bezbarwnego widowiska Korona bezbramkowo remisowała z Górnikiem.

Już dwie minuty po wznowieniu gry gorąco zrobiło się pod bramką zespołu z Lubelszczyzny. Kiełb zagrał wzdłuż bramki, ale Miguel Palanca nie sięgnął piłki. W 50. min goście skontrowali i zrobili to na tyle skutecznie, że wyszli na prowadzenie. Grzegorz Piesio zagrał do Bartosza Śpiączki, który wymanewrował kieleckich obrońców i skierował piłkę do siatki obok bezradnego Milana Borjana.

Widząc nieporadną grę swoich podopiecznych Bartoszek w 59. min. zdecydował się na pierwszą zmianę. Za Cebulę na murawie pojawił się Dani Abalo. Dwie minuty później mogło być już 0:2. Grzelczak zagrał do Piesio, ale pomocnik Górnik w dogodnej sytuacji nie trafił w piłkę. Goście wyczuli, że kielecka obrona nie stanowi monolitu i ruszyli do bardziej zdecydowanych ataków. Kilkakrotnie pod bramką Borjana było bardzo gorąco.

Bramkarz Korony w 65. min uratował swój zespół przed utratą drugiej bramki, wygrywając pojedynek sam na sam ze Śpiączką. Minutę później w zespole Korony na murawie pojawił się Vanja Markovic, który zastąpił Mrozika. W 70. min Bartoszek wykorzystał już limit zmian wprowadzając do gry Jakuba Żubrowskiego, dla którego był to debiut w barwach Korony.

Od 72. min goście musieli grać w dziesiątkę. Po fauli na Kiełbie drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę otrzymał Javier Hernandez. Gospodarze ruszyli do zdecydowanych ataków, chcąc jak najszybciej doprowadzić do wyrównania. Byli tego bliscy w 79. min, kiedy w słupek bramki Górnika trafił… piłkarz gości Grzegorz Bonin.

Dwie minuty później mogło być już po meczu, ale obrońcy Korony zablokowali strzał Śpiączki. Po chwili groźnie było pod bramką Górnika, ale Prusak w znakomitym stylu obronił uderzenia Bartosza Kwietnia i Abalo. Im bliżej końca spotkania, tym przewaga kielczan była bardziej widoczna. Goście bronili się jednak umiejętnie i bardzo szczęśliwie, jak się jednak okazało – do czasu.

W 88. min. przytomnie w polu karnym Górnika zachował się Kiełb, który strzałem w długi róg pokonał Prusaka. Już w doliczonym czasie gry Kiełb był bliski zdobycia zwycięskiej bramki, ale jego strzał zza linii pola karnego był minimalnie niecelny. Korona dopięła jednak celu w ostatniej akcji spotkania. Sędzia Paweł Raczkowski dopatrzył się faulu w polu karnym Gersona na Ilijanie Micańskim. Do piłki podszedł Kiełb i pewnym strzałem zapewnił zwycięstwo Koronie 2:1.

(PAP)

REKLAMA

2090971905 views

REKLAMA

2090972207 views

REKLAMA

2092768669 views

REKLAMA

2090972493 views

REKLAMA

2090972639 views

REKLAMA

2090972782 views