Piłkarze Legii po emocjonującym meczu pokonali w Warszawie Lecha Poznań 2:1 w 13. kolejce ekstraklasy i awansowali aż o siedem miejsc w tabeli – z 15. na ósme. „Kolejorz” spadł na dziewiąte. Wszystkie sobotnie spotkania rozstrzygnęły się w końcowych minutach.
Pierwsza połowa meczu nazywanego „klasykiem” nie zachwyciła, znacznie ciekawiej było natomiast po przerwie. W 64. minucie bramkę w sytuacji sam na sam z bramkarzem Lecha zdobył Nemanja Nikolic.
Największe emocje, nie tylko sportowe, były w ostatnich minutach. Najpierw wyrównującego gola z rzutu karnego strzelił Marcin Robak. Chwilę później doszło do przepychanek na boisku, w efekcie czego czerwoną kartkę zobaczył rezerwowy bramkarz Lecha Jasmin Buric.
Krótko po wznowieniu gry wprowadzony chwilę wcześniej na boisko Kasper Hamalainen popisał się z bliska skuteczną dobitką po strzale Łukasza Brozia i zapewnił Legii trzy punkty. Fin w przeszłości był zawodnikiem Lecha. Sędzia Szymon Marciniak uznał bramkę, choć – jak jednak pokazały telewizyjne powtórki – strzelec gola był na spalonym.
Zwycięstwo Legii oraz bardzo „spłaszczona” ligowa tabela spowodowały spore zmiany w jej kolejności. Mistrzowie Polski (16 pkt) awansowali z piętnastego na ósme miejsce, mający tyle samo punktów Lech spadł na dziewiąte.
Wszystkie sobotnie mecze rozstrzygały się w końcówkach. Śląsk Wrocław w ostatnich sekundach stracił zwycięstwo nad Cracovią – zremisował 2:2. Do 64. minuty prowadził 2:0 (dwa gole Petera Grajciara). Wówczas jednak kontaktową bramkę dla gości zdobył Miroslav Covilo, a w doliczonym czasie wyrównał z rzutu karnego Damian Dąbrowski.
Emocji dostarczył także mecz w Płocku, gdzie Wisła uległa Górnikowi Łęczna 1:2. W pierwszej połowie kilku znakomitych okazji dla gospodarzy nie wykorzystał Giorgi Merebaszwili.
Goście prowadzili od 85. minuty (Grzegorz Piesio). Wkrótce potem wyrównał Jose Kante, ale w ostatnich sekundach po dośrodkowaniu z rzutu rożnego golkiper gospodarzy Seweryn Kiełpin interweniował tak niefortunnie, że skierował piłkę do własnej bramki. To pierwsze w tym sezonie wyjazdowe zwycięstwo piłkarzy z Łęcznej.
– Mieliśmy cztery stuprocentowe okazje i powinno być po meczu. Tak się nie stało, a w konsekwencji takie sytuacje się mszczą. To nas bardzo boli, bo na poziomie ekstraklasy takie rzeczy nie powinny się zdarzyć, a nam się przytrafiły – powiedział trener beniaminka z Płocka Marcin Kaczmarek.
W piątek Arka Gdynia uległa u siebie Pogoni Szczecin 0:3 (dwie bramki Adama Frączczaka, który tydzień wcześniej strzelił dwa gole Legii), natomiast Wisła – po dwóch trafieniach Zdenka Ondraska (jednym z rzutu karnego) – wygrała w Krakowie z trzecim w tabeli Bruk-Betem Termalicą Nieciecza 2:0.
Na niedzielę zaplanowano mecze lidera i wicelidera. Prowadząca w tabeli Lechia Gdańsk podejmie wicemistrza kraju Piasta Gliwice, natomiast wicelider Jagiellonia Białystok zagra u siebie z KGHM Zagłębiem Lubin.
Obecną serię gier zakończy poniedziałkowe spotkanie ostatniego Ruchu Chorzów z Koroną Kielce.
(PAP)