REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaKultura i RozrywkaZenon Laskowik w Chicago

Zenon Laskowik w Chicago

-

Z racji wykształcenia (Akademia Wychowania Fizycznego) mógłby rzucać młotem czy oszczepem, ale postanowił bawić nas dowcipem. I to nie byle jak, ale bardzo dosadnie i trafnie. Opatrzność obdarzyła go talentem i niezwykłym darem obserwacji naszych słabos-tek i zabawnych pomysłów polityków i urzędników. To ten urzędniczy świat daje nam miliony zabawnych przepisów, które dla polityków są śmiertelnie poważne. 

 

REKLAMA

Od kilkunastu już lat ten znakomity artysta kabaretowy drwi z naszych realiów politycznych i obyczajowych. Jak pamiętamy, zaczynał w czasach „głębokiego” PRL-u. Już podczas studiów założył kabaret „Klops”, a w latach 70. powstał kabaret „Tey”. Program ośmieszał realia polityczne władzy ludowej, które po latach okazują się śmieszne, ponieważ powtarzane są przez obecną administrację RP. 

 

Podówczas taki program kabaretowy bez wątpienia wymagał odwagi i niebywałego talentu. Ale Laskowik podołał wszystkiemu. Współpracował z Januszem Rewińskim, potem z Bohdanem Smoleniem, Zbigniewem Górnym i Grzegorzem Nowakiem.

 

Był to najlepszy w Polsce kabaret polityczny. Laskowik mówił głośno, co chciał, w sposób zakodowany przez umowną konwencję, którą publiczność doskonale rozumiała. 

 

Mimo cenzury był tolerowany przez ówczesne władze, które, tak jak i obecne, rozumiały potrzebę odreagowywania stresów. Może rządzący chcieli też na bieżąco znać nastroje społeczeństwa, by łatwiej nim manipulować? Jeśli kabaret Laskowika stawał się zbyt ostry, przycinano mu trochę skrzydła i zmuszano do zmiany lokum, ale potem znów wszystko wracało do normy. 

 

Laskowik w swoich programach kabaretowych miał specyficzne poczucie humoru i odmienny styl, potrafił bawić publiczność samą osobowością. Na jego przedstawieniach wszyscy czuli się komfortowo, jakby uczestnicząc w wyjątkowym wydarzeniu.  Mówił bowiem o sprawach, które wszyscy rozumieli, ale nie potrafili dowcipnie opowiedzieć. Były monologi, satyra, skecze, dobry żart i humor. Czego więcej trzeba? 

 

W 1978 roku do kabaretu Laskowika dołączył Bohdan Smoleń z krakowskiego kabaretu „Pod Budą”. Znów nieco odmiennie zawrzało. Obaj potrafili rozśmieszać publiczność do łez. Zaprezentowano kilkanaście progamów, ale szczególnie podobał się spektakl „Na granicy”, który grano wielokrotnie. Wtedy to w Polsce była reglamentacja żywności, a kabaret „Tey” kpił z tych niezawinionych przez naród braków. Może niektórzy z nas wciąż pamiętają ów słynny dialog Smolenia i Laskowika z Pelagią, brakarką z  Łodzi…

 

Laskowik był też gwiazdą wszystkich polskich mediów, na jego programy w telewizji czekały miliony telewidzów.

 

Po stanie wojennym Las-kowik zniknął ze sceny. Nie było go aż trzynaście lat. Został listonoszem. Tak, listonoszem. Aż wierzyć się nie chce. Już widzę uśmiechniętego Laskowika, który z ogromną torbą wędruje od domu do domu roznosząc listy, przekazy, pozwy i pocztówki. Może potrzebował takiej odmiany, odnalezienia się w innym świecie? Bycie listonoszem to przecież potrzebna profesja. Listonosz jest łącznikiem milionów ludzi z realnym światem urzędów, emerytur i rodzin piszących listy z dalekich  krajów.

 

Ale Laskowik wrócił na scenę. Wydaje się być teraz nieco odmienny, nowy, naładowany inną energią, nieco jakby zdystansowany, może już nie taki buntowniczy jak za młodych lat,  ale tak samo sympatyczny. Wraz z grupą artystów kabaretowych zaprezentował niedawno w Lublinie program „Co się dzieje, co się dzieje…”. Były nowe skecze, nowe piosenki, nawet nowa nazwa – „Kabareciarnia Laskowika”.

 

Artysta pojawił się na scenie w stroju listonosza, oznajmiając wszystkim, że elektryk mógł zostać prezydentem, a magister mógł zostać listonoszem. Pierwsze przedstawienie zatytułowano „Niespodziewane powroty, twórzmy klimacik”. Program był znakomity. Dawne doświadczenie sceniczne i nowe realia pozwoliły stworzyć doskonały spektakl. 

 

To już jest współczesny Laskowik, współpracuje zresztą z innymi artystami.  Jednak najważniejsza jest ta „vis comica”, niezwykły polot, łatwość kontaktu z publicznością, doskonałe teksty i specyficzna interpretacja. Drwi znów, jak za dawnych lat, śmieje się z obecnej polityki i złożoności polskiego światka politycznego i Unii Europejskiej. Jego Platforma Artystyczna O.B.O.R.A. ma szanse na duży sukces, będzie teraz mówił więcej o życiu, nie tylko o polityce. 

 

Jego kabaret staje się coraz bardziej literacki. Aby się o tym przekonać, zobaczmy tego doskonałego prześmiewcę w programie kabaretowym „Tego jeszcze nie było”, w sobotę i niedzielę 20 i 21 listopada w Copernicus Center. 

 

Ciekawe, czy w czasie przedstawienia usłyszymy piosenkę chicagowskich autorów Janusza Pliwko i Wojciecha K. Borkowskiego, którą Zenon Laskowik wykonał w czasie jednego ze swoich programów w TVP 2. Refren tej piosenki jest następujący: „bo od zmartwień jest rząd, od porządku policja, od kary to jest sąd, a od czarów Alicja”. Piosenka koresponduje z każdą rzeczywistością, tą dawną i tą obecną. Czekamy z radością na chicagowski występ tego wybitnego artysty. 

Janusz Kopeć

REKLAMA

2090411385 views
Poprzedni artykuł
Następny artykuł

REKLAMA

REKLAMA

2090411685 views

REKLAMA

REKLAMA

2092208145 views

REKLAMA

2090411968 views

REKLAMA

2090412114 views

REKLAMA

2090412258 views