REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaKultura i RozrywkaInspirująca niedziela

Inspirująca niedziela

-

REKLAMA

Akcja „Niedziela dla Oli” przyniosła wspaniałe rezultaty. Nie dość, że zebrano prawie 40 tys. dol. na fundusz zdrowotny dla sparaliżowanej dziewczyny, to zgromadziła (w dużej liczbie) osoby „publiczne”, dobrze znane Polonii chicagowskiej. Zorganizowana została przez zaprzyjaźnionych z mamą Oli, dziennikarką Małgorzatą Błaszczuk, artystów i dziennikarzy, a wspomagana przez wolontariuszy, czyli młodzież, kolegów Oli, i udowodniła, że jako grupa etniczna potrafimy się zjednoczyć dla zbożnego celu. Polacy w tragicznych sytuacjach są razem, pomimo innych światopoglądów i wyznań.

 

Imponująca liczba osób różnych generacji, które przybyły do głównej sali Muzeum Polskiego w Ameryce 22 stycznia, jeszcze raz potwierdziła, że chcemy pokazać się lepsi, hojniejsi i współczujący. Że nasze intencje są szlachetne, że jesteśmy wspaniałomyślni, bezinteresowni i prawi. Czy zawsze? Czy wszyscy?

 

Faktem jest, że tragedia, która dotknęła Olę i jej rodzinę, dotknąć może każdego. Wypadki zdarzają się niemal codziennie. Jednak nie tylko takie traumatyczne wydarzenia powinny nas łączyć na co dzień. Mimo bardzo różnorodnych zainteresowań, talentów, wrażliwości, potrzeb wreszcie, obowiązuje nas etniczna lojalność, grupowe współbrzmienie. Tak jesteśmy postrzegani na zewnątrz w świecie, do którego emigrowaliśmy, jaki mamy stosunek do siebie nawzajem.

 

Akcja „Niedziela dla Oli” powstała z potrzeby dawania, podzielenia się tym, czym kto dysponuje: rzeczą, talentem, pieniędzmi, czasem. Nie zaistniała dla eksponowanych publicznie fotek, dla spotkań ze znajomymi (od tego są inne okazje – bankiety, teatry, koncerty), dla zaistnienia mniej znanych artystów, spopularyzowania biznesów czy polityków. Powstała po to, by zebrać konkretnie potrzebne fundusze dla przyszłości jednej, dzielnie walczącej o tę przyszłość, dziewczyny. Przesłanie było jasne: byłeś, więc dałeś.

 

Szklany słój pod opieką aktorki Agaty Paleczny powoli wypełniał się datkami. Anonimowymi, w formie gotówki, czy bardziej uwidaczniającymi dawcę czekami. Aukcja obrazów, zarówno cicha jak i nagłośniona, Lidii Wylangowskiej i Voytka Glinkowskiego, również przyniosła sporą kasę. Fanty w zaimprowizowanych sklepikach też znalazły nabywców, niekoniecznie z potrzeby posiadania, raczej z potrzeby wydania, by pomóc. Interesującą akcję na Facebooku przeprowadził DOM.itp, który za każdą osobę „lubiącą” tę firmę gwarantował 1 dolara, przy czym właściciel poza sumą zadeklarowaną nabył na licytacji obrazy. Hojne okazały się organizacje, np. Zrzeszenie Nauczycieli Polskich, Towarzystwo Przyjaciół Krakowa oraz inne, o których, ile dały, jeszcze usłyszymy.

 

Imponująca była organizacja tego wydarzenia. Punkt po punkcie program realizowany był sprawnie, bez przerw, niepotrzebnej gadaniny i przestojów, wymagających ustawienia się, nastrojenia czy innych usterek technicznych. Może inspiracją była świadomość, że program nadawany jest na żywo przez telewizję internetową, a może tylko dobrym przygotowaniem organizatorów i ich wspaniałą energią.

 

Prowadziła całość aktorka Julitta Mroczkowska Brecher, której syn Grzegorz (zaprzyjaźniony od lat z Olą) zaprezentował wstrząsający dokument z obecnego życia Oli. Profesjonalnej oceny stanu zdrowotnego dziewczyny oraz prognoz na przyszłość dokonał dr Marek Rudnicki. Fizykoterapeuta Jacek Wołowski mówił o potrzebach i możliwościach fizycznych pacjentki. Wszystko to zostało okraszone i uprzyjemnione występami muzycznymi.

 

Wśród polonijnych zespołów nie zabrakło dzieci z Akademii Muzyki PaSO Barbary Bilszty i Wojciecha Niewrzoła, młodego Patryka Wąsewicza, sopranu Miry Sojki-Topór, która przy akompaniamencie pianisty Bartka Ciężobki wykonała kilka arii operetkowych, zespołu Pawła Pospieszalskiego i gitary Arka Religi. (Na marginesie muszę jednak zaapelować do znakomitego gitarzysty, żeby w przyszłości wziął pod uwagę zarówno akustykę sali, w której występuje, jak i wrażliwość uszu słuchaczy, bo zamiast tytułu najlepszego gitarzysty na Polonii, może się doczekać tytułu „najgłośniejszego”.)

 

Osoby, które licznie zjawiły się w progach Muzeum, reprezentowały (jak już wspomniałam) bardzo różne generacje, środowiska i poziomy sukcesu fiskalnego. Każdy chciał coś z siebie dać, czymś się podzielić. Nie zauważyłam jednak zbyt wielu przedstawicieli tzw. polonijnych elit: organizacji bratnich, znanych lekarzy, prawników, biznesmenów, polityków, prezesów… Tych, którzy chętnie pokazują się na zdjęciach z innych okazji, przeważnie takich, które im przyniosą profity. Ale może to dlatego, że jako praktykujący chrześcijanie wyznają zasadę „niechaj nie wie lewica twoja, co czyni prawica twoja”, więc ich osobista obecność nie była konieczna. Oby!

 

Punktem kulminacyjnym i najbardziej wzruszającym było połączenie na żywo, przy pomocy Skype’a, z równie wzruszoną Olą, która miała w oczach łzy radości ze szczęścia, że ma tylu przyjaciół. Łzy ocierali nie tylko ci najbliżsi.

 

Akcja niedzielna pozostanie w historii Polonii jako jedna z niewielu tak udanych. Jednak życie codzienne wymaga nie pojedynczej akcji, a częstszych konfrontacji z potrzebami środowiska. Łączenia, rozumienia, lojalności, współistnienia dla wspólnego dobra. Dalsze akcje mile widziane.

 

Tekst i zdjęcia:

Bożena Jankowska

REKLAMA

2090401700 views

REKLAMA

REKLAMA

2090402000 views

REKLAMA

REKLAMA

2092198460 views

REKLAMA

2090402283 views

REKLAMA

2090402429 views

REKLAMA

2090402573 views