Gubernator o Jorku Noweg, David Paterson nie ukrywa, że zwolnienia pracowników stanowych pomogą załatać ogromną dziurę budżetową sięgającą 9,2 mln. dol. Na bruku może się znależć nawet kilka tysięcy pracowników stanowej administracji.
- fot. Gubernator Nowego Jorku decyzję o zwolnieniach przekaże następcy
– Rząd stanowy zrobił się zbyt drogi – bronił Paterson swojego planu. – Nie mogę wszystkim dawać. Komuś trzeba zabrać.
Nie wiadomo, kiedy rozpoczną się zwolnienia, ani ile osób będzie im podlegało. Przedstawiciele związków zawodowych zrzeszających pracowników stanowych mówią, że może chodzić o kilkaset osób, ale pada nawet liczba kilku tysięcy. Od 1 stycznia przyszłego roku każda z agencji stanowcyh ma przedstawić listę etatów, które można zredukować. Tego dnia kończy się porozumienie gubernatora ze związkami zawodowymi.
By uniknąć zwolnień, Paterson chciał zgody pracowników na pracę za mniejsze pieniądze. To jednak zostało zaskarżone do sądu, który orzekł, że gubernator nie ma prawa stawiać takich wymagań.
Związki zawodowe pracowników stanowych na razie wstrzymują się z działaniami. Mniejsze organizacje, jak na przykład lokalne związki zawodowe nauczycieli, poszły na kompromis i obcięły część pensji. Największe związki jednak nie chcą ustąpić, a nawet żądają wywalczonych dawniej podwyżek pensji.
Wygląda więc na to, że zwolnienia są nieuniknione. Obaj kandydaci na gubernatora – Andrew Cuomo i Rick Lazio między wierszami również przyznają, że cięcia etatów będą niezbędne. W ten sposób stan zaoszczędzi około 250 milionów dolarów rocznie.
Data 1 styczna jest dla Patersona symboliczna również z innego powodu – ten dzień kończy bowiem oficjalnie jego kadencję. Zatem decyzja o ewentualnych zwolnieniach będzie podejmowana i tak przez jego następcę.
W tej chwili sondaże największe szanse na objęcie fotela gubernatora dają prokuratorowi stanowemu Andrew Cuomo.
AG (AP)
Copyright ©2010 4NEWSMEDIA. Wszelkie prawa zastrzeżone.
