Nawet jeśli nieszczególnie interesuje nas geografia czy antropologia, każdy z nas na pewno słyszał o Wyspie Wielkanocnej i ogromnych posągach moai. To jednak nie jedyna tajemnica związana z tą malowniczą wysepką południowego Pacyfiku. Naukowcy od lat łamią sobie głowy, próbując przeniknąć tajemnicę pisma rongorongo. Przed wiekami zapisano nim dziesiątki mniejszych i większych tabliczek, ale do dziś nie zostało odszyfrowane. Swój udział w próbach odczytania zapomnianego pisma ma również dwóch Polaków...
Zagadka rongorongo
Rongorongo jest systemem pisma składającym się z piktogramów. Wśród nich są symbole przedstawiające ludzi z nienaturalnie długimi rękami, ukazywane w różnym układzie, a także zwierzęta – ptaki, ryby, rekiny i szczury. Były wyryte na wielu drewnianych przedmiotach znalezionych na Rapa Nui. Sztuka pisania nie była znana na żadnej z pobliskich wysp, a samo istnienie pisma zdumiewa antropologów.
Najbardziej wiarygodna hipoteza dotycząca jego pochodzenia jest taka, że mieszkańcy Wyspy Wielkanocnej zostali zainspirowani pismem zaobserwowanym u Hiszpanów, którzy przybyli tam w 1770 roku. Jednak mimo że rongorongo powstało stosunkowo niedawno, żaden lingwista ani archeolog nie jest w stanie go rozszyfrować.
Kiedy pierwsi Europejczycy dotarli na wyspę, zamieszkiwało ją około 4 tysięcy ludzi. Jednak przywiezione przez kolonistów nieznane tu wcześniej choroby oraz aktywność handlarzy niewolników sprawiły, że do roku 1877 populacja zmniejszyła się do około 110 tubylców. Niestety kolonizatorzy uznali, że rongorongo jest zbyt mocno związane z pogańską przeszłością wyspiarzy i zakazali jego używania. Misjonarze zmusili mieszkańców do zniszczenia tabliczek zawierających jakiekolwiek ślady pisma.
W 1864 roku ojciec Joseph Eyraud jako pierwszy opisał rongorongo. „We wszystkich domach można znaleźć drewniane stoły lub laski pokryte różnego rodzaju hieroglifami” – pisał w swoich dziennikach. Pomimo jego zainteresowania tematem, nie udało mu się znaleźć mieszkańca wyspy, który byłby skłonny przetłumaczyć teksty. Wyspiarze, co zrozumiałe, byli niechętni do pomocy misjonarzowi.
W 1886 roku płatnerz William Thompson z okrętu USS Mohican zainteresował się systemem piktograficznym podczas podróży, której celem było zebranie artefaktów dla Muzeum Narodowego w Waszyngtonie. Zdobył dwie rzadkie tabliczki z wygrawerowanym pismem i był ciekaw ich znaczenia. Poprosił 83-letniego wyspiarza Ure Va’e Iko o pomoc w tłumaczeniu. Sądził, nie bez racji, że Iko ze względu na swój wiek mógł znać język. Mężczyzna niechętnie przyznał, że zna rongorongo, ale stanowczo odmówił pomocy w rozszyfrowaniu tabliczek. Thompson był jednak zdeterminowany i pomyślał, że Ure Va’e Iko może być bardziej rozmowny po alkoholu. Zaoferował mu więc kilka szklaneczek mocnego trunku, a następnie jeszcze raz poprosił o przetłumaczenie napisów. Starzec nieoczekiwanie zaczął śpiewać pieśń o płodności, a Thompson spisywał jego słowa.
To mógł być przełom na drodze do odczytania pisma, ale Thomson miał trudności z przypisaniem słów do piktogramów. Co więcej, nie mógł znaleźć innego mieszkańca wyspy, który byłby skłonny potwierdzić dokładność tego tłumaczenia. I choć Thompson ostatecznie nie był w stanie odczytać rongorongo, tłumaczenie Iko pozostało jedną z najcenniejszych wskazówek, jak odszyfrować pismo.
W następnych dziesięcioleciach wielu uczonych próbowało zgłębić tajemnicę pisma z Wyspy Wielkanocnej. W 1932 r. Wilhelm de Hevesy próbował powiązać rongorongo z pismem cywilizacji z doliny Indusu z Indii. Twierdził, że aż 40 symboli z Wyspy Wielkanocnej miało odpowiadające im symbole w piśmie z Indii. Dalsze badania wykazały jednak, że związek ten nie był tak silny, jak pierwotnie zakładano.
W latach 50. XX wieku lingwista Thomas Barthel doszedł do wniosku, że język zawiera 120 podstawowych elementów, które po połączeniu tworzyły 1500 różnych znaków. Co więcej, twierdził, że symbole reprezentowały zarówno przedmioty, jak i idee. Utrudniało to tłumaczenie, ponieważ pojedynczy symbol mógł potencjalnie reprezentować całe zdanie. Barthel odniósł sukces, identyfikując artefakt znany jako tabliczka Mamari jako kalendarz księżycowy.
Polskie odkrycia
Swój udział w próbach odszyfrowania tajemniczego pisma ma też dwóch Polaków – doktor Rafał Wieczorek z Uniwersytetu Warszawskiego i Kamil Frankiewicz z Instytutu Biologii Ewolucyjnej UW. Jako obiekt swoich badań obrali jeden z przedmiotów z bogatej kolekcji berlińskiego Muzeum Etnograficznego – tabliczkę przypominającą kształtem masywny bumerang o długości około metra. – Dzięki naszemu projektowi jest to najbardziej kompleksowo przebadana tabliczka z rongorongo na świecie – powiedział dr Rafał Wieczorek w wywiadzie dla PAP. Naukowcy wykonali wszechstronne badanie zabytku: analizę botaniczną, datowanie radiowęglowe i stworzyli jego trójwymiarowy model. Dzięki temu uzyskali na jego temat mnóstwo nowych informacji.
Na podstawie stworzonego przez nich trójwymiarowego modelu stwierdzono, że pierwotnie tabliczka była zapisana z obu stron. – Na drugiej stronie tabliczki i na jej brzegach udało nam się dostrzec niewidoczne gołym okiem symbole, które do tej pory umknęły badaczom, jak również rowki – podobne są obecne na niektórych innych tabliczkach z rongorongo. Służyły za linie ograniczające tekst i miały ułatwić pisanie – powiedział dr Wieczorek. Zdaniem polskiego badacza na berlińskiej tabliczce znajduje się prawdopodobnie lista imion i część opisowa.
Polskim badaczom udało się oszacować wielkość całego tekstu na około 4 tysiące symboli. I gdyby tabliczka nie uległa zniszczeniu, byłby to najdłuższy na świecie tekst zapisany tajemniczym językiem wyspiarzy. Obecnie najwięcej znaków znajduje się na tzw. lasce z Santiago, na której zidentyfikowano ponad 2 tysiące symboli.
Rongorongo od dziesięcioleci fascynuje lingwistów, antropologów i archeologów. Wiadomo, że zachowało się tylko 25 tekstów. Gdyby ktoś w końcu je odcyfrował, wiedza w nich zawarta być może pomogłaby wyjaśnić pochodzenie tajemniczych posągów z Wyspy Wielkanocnej, nagłe pojawienie się języka pisanego oraz całą historię i zwyczaje wyspy. Jednakże, podobnie jak posągi, które tak bardzo zawładnęły wyobraźnią, rongorongo jak dotąd wymyka się wszelkim próbom wyjaśnienia.
Maggie Sawicka