Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 29 września 2024 12:28
Reklama KD Market
Reklama

Kryzys w syropie

W Stanach Zjednoczonych istnieją tzw. strategiczne zapasy paliw, czyli – oficjalnie – Strategic Petroleum Reserve (SPR). W ogromnych pojemnikach rozmieszczonych nad Zatoką Meksykańską w Luizjanie i Teksasie składuje się mniej więcej 700 milionów baryłek ropy naftowej, która przy obecnych cenach warta jest 33 miliardy dolarów. Ropa składowana jest w sztucznie stworzonych podziemnych grotach, z których część znajduje się na głębokości kilometra. Placówki te są oczywiście odpowiednio chronione.

Pomysł stworzenia tych zapasów zrodził się w 1975 roku po arabskim embargu na eksport ropy naftowej do USA. Specjaliści twierdzą, że gdyby dziś ponownie doszło do takiego embarga, ropa naftowa z SPR mogłaby zaspokoić potrzeby energetyczne całego kraju przez 145 dni. Podobnie byłoby w przypadku jakiegoś poważnego konfliktu zbrojnego, np. wojny nuklearnej. Władza zapewnia, że po ataku bronią atomową każdy miałby czas zatankować paliwo, pojechać na cmentarz, położyć się kopytami do wybuchu, przykryć białym prześcieradłem i czekać w spokoju na nadejście radioaktywnej kostuchy.

Wspominam o tym dlatego, że niedawno pojawiła się wiadomość, z której wynika, iż co kraj to obyczaj i że nie wszystkie nacje przejmują się zapasami surowców energetycznych. W Kanadzie też istnieją strategiczne zapasy, tyle że nie ropy naftowej czy broni, lecz syropu klonowego. Syrop ten jest w ogromnej większości produkowany u naszych północnych sąsiadów, natomiast my polewamy nim sobie naleśniki i inne przysmaki. Z prowincji Quebec pochodzi trzy czwarte globalnych dostaw syropu klonowego, a towar ten jest uważany za niezwykle cenny. O czym świadczy to, iż w roku 2012 złodzieje wykradli ze strategicznych zapasów kleistą ciecz o wartości 18 milionów dolarów.

Pandemia koronawirusa od samego początku zwiastowała poważny kryzys klonowy. Izolowani ludzie zaczęli przesiadywać w domach, kucharzyć i jeść. Nagle zapotrzebowanie na syrop do naleśników dramatycznie wzrosło. Na domiar złego, ubiegłoroczne zbiory soku z klonów były rekordowo niskie z powodu zbyt ciepłej wiosny. Zbierany jest on wtedy, gdy często temperatury spadają poniżej zera, a potem następuje odwilż, co zachęca drzewa do wydzielania złotego płynu. Tymczasem przed rokiem mrozów praktycznie nie było i syrop się tym zjawiskiem poważnie zniechęcił.

W Kanadzie istnieje organizacja o nazwie Quebec Maple Syrup Producers (QMSP), która administruje wspomnianymi zapasami klonowego surowca. A zapasy te są równie imponujące jak amerykańskie magazyny ropy naftowej. Na powierzchni prawie 25 tysięcy metrów kwadratowych przechowuje się 170-litrowe beczki z syropem. W tym roku szefowie QMSP ogłosili, że z powodu poważnego niedoboru syropu na rynku, z magazynów wysłanych zostanie do dystrybutorów 45 milionów dodatkowych kilogramów naleśnikowego specyfiku. Dyrektor Serge Beaulieu zapewnił, że nie ma powodu do paniki, gdyż nie grozi nam na razie załamanie się rynku klonowego.

Trzeba być może przypomnieć, że pozyskiwanie soku klonowego nie jest bynajmniej wymysłem Kanadyjczyków. Indianie w północno-wschodniej części Ameryki Północnej jako pierwsi docenili ten surowiec i wytwarzali z niego cukier klonowy. Zbiorom soku klonowego towarzyszyły zwykle rozmaite rytuały, a świętem związanym ze zbiorami był dzień pierwszej wiosennej pełni Księżyca, kiedy to wykonywano tzw. Taniec Klonu. We wczesnych etapach kolonizacji północno-wschodniej części Ameryki Północnej tubylcy pokazali przybywającym kolonistom, jak wykorzystać pnie niektórych gatunków klonów do zbioru soku podczas wiosennych roztopów. W dowód wdzięczności koloniści wymordowali większość tubylczej ludności, by w ten sposób większość syropu zachować dla siebie.

Ameryka nie jest całkowicie zależna od kanadyjskich dostaw syropu klonowego. Stan Vermont produkuje 1,5 miliona galonów tego przysmaku rocznie, a kilka innych wschodnich stanów też się do tej produkcji przykłada. Wprawdzie to kropla w morzu syropu kanadyjskiego, ale zawsze można liczyć na rodzimy wyrób. Ponadto większość Amerykanów nie polewa niczego naturalnym syropem klonowym, bo jest za drogi. Zastępuje go dziwnymi specyfikami typu Aunt Jemima, które są podobne do prawdziwego syropu mniej więcej tak samo jak margaryna jest podobna do masła.

Nie ma to jednak większego znaczenia, gdyż w roku 2021 firma Pepsico postanowiła zrezygnować z tej marki, której symbolem jest czarnoskóra kobieta na opakowaniach. Problemem jest to, iż pani ta kojarzona jest przez wielu z rasistowską przeszłością Stanów Zjednoczonych, która zresztą jest też zarówno teraźniejszością, jak i przyszłością. Jestem jednak pewien, że znajdą się inne substytuty klonowego syropu. Natomiast prawdziwy syrop kanadyjski nie ma żadnych związków z czymkolwiek z wyjątkiem potężnych klonów dominujących nad krajobrazem.

Tak czy inaczej, w wyniku doniesień o zapasach strategicznych ropy naftowej i syropu klonowego zacząłem się zastanawiać nad tym, jakie strategicznie ważne towary mogłyby przechowywać inne kraje. Wielka Brytania – herbata, Francja – ser i wino, Włochy – spaghetti i sos pomidorowy, Rosja – samowary i siwucha, Korea Północna – rakiety i uran, Polska – bigos i kotlety schabowe, etc. To, że w przypadku Ameryki strategiczne zapasy dotyczą ropy naftowej (no i oczywiście broni nuklearnej), jest zastanawiające. Moglibyśmy przecież gromadzić jakieś inne ważne zapasy, np. bourbon z Kentucky, sery z Wisconsin, sok pomarańczowy z Florydy czy też uczciwych polityków z dowolnej części kraju. Jeśli chodzi o tych ostatnich, to też proponuję przechowywać ich w baryłkach w stanie uśpienia, tak by można ich było ocucić w jakichś ważkich momentach amerykańskiej historii.

Andrzej Heyduk


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama