44-letni Brytyjczyk, Malik Faisal Akram, został zidentyfikowany jako sprawca ataku w synagodze w Colleyville w Teksasie. Wszedł on w sobotę do synagogi podczas porannego nabożeństwa kongregacji Beth Israel i wziął czterech zakładników, w tym rabina. Trwający przez 10 godzin impas zakończył się wkroczeniem FBI i śmiercią napastnika.
Po kilku godzinach negocjacji z FBI porywacz zwolnił jednego z zakładników. Został zabity w sobotę wieczorem, kiedy około godz. 9 pm zakładnicy zdołali uciec z synagogi. FBI oceniło, że nic nie wskazuje na to, aby ktoś inny był jeszcze zamieszany w incydent.
Rabin Charlie Cytron-Walker przypisał przełamanie impasu szkoleniu w zakresie bezpieczeństwa, przez które przeszła jego kongregacja na przedmieściach Fort Worth w ciągu ostatnich lat. Położenie jego i pozostałych trzech zakładników nazwał drogą przez "traumatyczną mękę".
"W ostatniej godzinie kryzysu z zakładnikami, napastnik stawał się coraz bardziej agresywny i groźny. Bez instrukcji, które otrzymaliśmy, nie bylibyśmy przygotowani do działania i ucieczki, kiedy nadarzyła się taka możliwość" – wyjaśnił cytowany przez AP Cytron-Walker, odmawiając dłuższej rozmowy na temat wydarzenia.
Akram domagał się uwolnienia Aafii Siddiqui, absolwentki m.in. prestiżowego Massachusetts Institute of Technology, pakistańskiej neurobiolog podejrzanej o powiązania z Al-Kaidą, którą nazwał "siostrą". Została ona w roku 2010 skazana na 86 lat więzienia za próbę zabicia żołnierzy amerykańskich i agentów FBI w Afganistanie.
Jak podała stacja Sky News, Akram nie mieszkał w Stanach Zjednoczonych, lecz pojechał do tego kraju 2 stycznia.
Rodzina Akrama oświadczyła w niedzielę, że jest zdruzgotana jego śmiercią, ale zapewniła, że "nie usprawiedliwia żadnego z jego działań i chciałaby szczerze przeprosić wszystkie ofiary dotknięte tym przykrym wydarzeniem". Brat sprawcy, Gulbar, powiedział, że członkowie rodziny spędzili wiele godzin rozmawiając z nim podczas zdarzenia i chociaż "cierpiał on na problemy ze zdrowiem psychicznym, byliśmy pewni, że nie skrzywdzi zakładników".
W związku ze śledztwem dwóch nastolatków zostało zatrzymanych w Manchesterze. Brytyjska policja jak na razie ograniczyła się do krótkiego komunikatu, że do zatrzymania doszło w niedzielę wieczorem, a nastolatkowie przebywają w areszcie. Nie wiadomo, czy są oni spokrewnieni z Akramem.
Prezydent Joe Biden nazwał w sobotnim oświadczeniu przetrzymywanie zakładników aktem terroru. Przemawiając w niedzielę do reporterów w Filadelfii powiedział, że Akram kupił broń na ulicy.
Blisko dwa tygodnie temu przyleciał na lotnisko Johna F. Kennedy'ego w Nowym Jorku. (tos, PAP)