Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 29 września 2024 12:35
Reklama KD Market
Reklama

Armia amatorskich detektywów

Za nami pierwsza rocznica szokującego ataku tłumów na gmach Kapitolu w Waszyngtonie. Od tego czasu FBI prowadzi intensywne śledztwo. W jego wyniku aresztowano jak dotąd ponad 700 osób, którym zarzuca się popełnienie rozmaitych przestępstw. W sumie do odpowiedzialności karnej pociągniętych zostanie zapewne ponad tysiąc uczestników tych wydarzeń. Jednak sukcesy śledztwa biuro federalne zawdzięcza w znacznej mierze internetowym detektywom amatorom...

Na tropie przestępców

Oficjalnie FBI nie współpracuje intensywnie z ludźmi spoza agencji. Jednak w tym przypadku jest inaczej. Wkrótce po rewolcie w dniu 6 stycznia ubiegłego roku powstała nieformalna grupa zwana Sedition Hunters, składająca się z tysięcy ludzi nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale również w innych krajach. Są to ochotnicy, którzy w swoich biurach i prywatnych domach zdecydowali się na poświęcenie znacznej ilości czasu na analizowanie dostępnych materiałów wideo i identyfikowanie ludzi odpowiedzialnych za atakowanie policjantów, dewastowanie mienia, kradzież, itd.

W wyniku działalności tej grupy zarchiwizowanych zostało ponad 2 tysiące kont w serwisie Facebook, 1125 nagrań dostępnych w YouTube, około 500 kont na Instagramie, prawie tysiąc zapisów w Twitterze oraz 250 kont w serwisie TikTok. Detektywi amatorzy zgromadzili w sumie 4 terabajty danych, z których tylko część została jak dotąd szczegółowo zanalizowana. Niektóre z tych zebranych informacji nigdy nie zostaną szeroko rozpowszechnione, gdyż nie mają większego znaczenia, np. fakt, że w tłumie demonstrantów było w sumie około 50 psów. Inne zostały już przekazane FBI, ale zapewne pozostaną na razie tajne.

Tak czy inaczej, grupa Sedition Hunters odniosła kilka istotnych sukcesów. Ludzie ci jako pierwsi zidentyfikowali Roberta Scotta Palmera, który został już skazany na ponad 5 lat więzienia za brutalny atak na policjantów. Podali też FBI nazwisko Daniela Rodrigueza, który groził oficerowi Michaelowi Fanone (dziś już na emeryturze) pistoletem obezwładniającym.

Czasami działania amatorów przyczyniają się również do oczyszczania z winy ludzi podejrzanych o udział w zamieszkach. Tak było w przypadku kobiety mieszkającej na Alasce, która podejrzana była o wtargnięcie do biura Nancy Pelosi i której dom został przeszukany przez agentów FBI. Już pół godziny po tym przeszukaniu internetowi śledczy zidentyfikowali prawdziwą podejrzaną, która została później aresztowana wraz z jej synem.

Innym sukcesem Sedition Hunters było skojarzenie uczestnika wiecu zwołanego pod hasłem „Stop the Steal”, który odbył się w Waszyngtonie przed atakiem na Kapitol, z człowiekiem, który bił policjantów, a jednego z nich ciągnął po schodach wiodących do parlamentu. Osobnikiem tym okazał się Logan Barnhart, a jego identyfikacja była o tyle trudna, że nagrania wideo nie pokazywały całej jego twarzy. Ostatecznie ustalono jego tożsamość na podstawie noszonej przez niego odzieży oraz zapisów z konkursów kulturystycznych, w których brał udział.

Współpracownicy FBI

W niektórych przypadkach amatorskim detektywom udawało się w ostatniej chwili wpływać na wydawane przez sądy wyroki. Tak było między innymi w przypadku człowieka, który za wandalizm miał zostać skazany na 2 miesiące więzienia. W ostatniej chwili wyrok ten zmieniono na 6 miesięcy, ponieważ zidentyfikowano go jako kogoś, kto zepchnął jednego z policjantów ze schodów. Kiedy w programie telewizyjnym Tuckera Carlsona emitowanym przez Fox News zidentyfikowanego mężczyznę z pomalowaną na czerwono twarzą jako „podstawionego policjanta”, cybernetyczni detektywi również ruszyli do akcji. Wkrótce ustalili oni, iż osobnik ten jest mieszkańcem St. Louis i włóczy się często po stadionie bejsbolowym drużyny St. Louis Cardinals, której jest kibicem. Znany jest powszechnie jako „Rally Runner” i z policją nie ma absolutnie nic wspólnego.

Sukcesy grupy Sedition Hunters nie są wyłącznie jej zasługą. FBI zmieniło sposób, w jaki możliwa jest współpraca z ludźmi spoza biura. Jeszcze do niedawna zgłoszenia o domniemanych przestępstwach trzeba było składać na specjalnych formularzach. Jednak w obliczu ogromu śledztwa wynikającego z wydarzeń 6 stycznia pozwolono amatorskim detektywom na nawiązywanie bezpośrednich kontaktów z agentami FBI, co znacznie przyspiesza wszystkie procedury.

Czasami dane zbierane i opracowywane przez ochotników są na tyle dogłębne i precyzyjne, że FBI wykorzystuje je niemal bezpośrednio w procesie przygotowywania odpowiednich materiałów dla sądów. Wspomniany wcześniej Fanone jest tym faktem mocno zaskoczony. Twierdzi nawet, że skoro niektórzy z amatorskich detektywów zdradzają tak duże zdolności, być może powinni zostać przez FBI zatrudnieni. Za przykład podaje Mike’a Rogersa. Rogers zdołał szybko zidentyfikować osobę, która go zaatakowała, przez co człowiek ten został aresztowany.

Zresztą niektórzy agenci FBI zaczęli naśladować metody stosowane przez ochotników. Znaleźli na przykład w serwisie Facebook zdjęcia mężczyzny, którym chwaliła się jego matka, a który wybijał szyby w budynku Kapitolu i raził policjantów rozpylaczem pieprzu. Człowiek ten zaraz po zamieszkach 6 stycznia zgłosił się na szkolenie do jednostki amerykańskiego lotnictwa wojskowego, ale został stamtąd szybko usunięty i dziś oczekuje na proces.

Federalne Biuro Śledcze rzadko wspomina o amatorach, którzy wspomagają agentów prowadzących śledztwo. Jednak ostatnio wspomniał o nich jako o „armii ochotników” sam szef Departamentu Sprawiedliwości, Merrick Garland. Widomy to znak, że działalność tej grupy jest odpowiednio doceniana i stanowi obecnie nieodzowną część zakrojonego na wielką skalę śledztwa, które nadal jest w toku. Dalsze aresztowania i akty oskarżenia są tylko kwestią czasu, choć nikt nie wie, ile dokładnie ich będzie i jak szybko do nich dojdzie.

Andrzej Heyduk


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama