Świeży opad śniegu, ale przede wszystkim niska temperatura – to sprawiło, że narciarze odetchnęli z ulgą. Sezon zimowy może się rozpoczynać na dobre. Wszystkie ośrodki w bliższym lub nieco dalszym rejonie Chicago mają możliwość sztucznego naśnieżania. Ale dopiero od niedawna te wysiłki nie idą na marne – pokrywa może się utrzymywać na dłużej. To z kolei oznacza, że dopięto ostatecznego szczegóły kluczowej w naszej okolicy imprezy – Polonijnych Mistrzostw w Narciarstwie Alpejskim w Wilmot.
- Wystarczy pojechać do Alpine Valley, do Wilmot, czy na górkę Chestnut w Galenie, albo jeszcze dalej na północ, by zauważyć, że język polski jest najczęściej słyszanym – mówi prezes klubu narciarskiego Tatry, Szymon Gąsienica-Daniel. - Zabieramy dzieci, całą rodzinę po to by dobrze spędzić czas”. Taka jest właśnie idea istnienia klubu. By mieszkający w rejonie chicagowskim Polacy mogli wspólnie wyjeżdżać i spędzać aktywnie czas - podkreśla.
Dwukrotnie w sezonie organizowane są otwarte zawody, w których mogą brać udział narciarze i snowboardziści spoza klubu. Te pierwsze odbędą się 23 stycznia w Wilmot, będą to już XXXIV Mistrzostwa Polonii. Pierwotnie miały mieć miejsce tydzień wcześniej, ale trudne warunki na początku sezonu spowodowały, że podjęto decyzję, by przesunąć je na nieco później. A sezon zakończą XXII Międzynarodowe Mistrzostwa, które po raz pierwszy odbędą się w chyba najsłynniejszym amerykańskim kurorcie, czyli w Aspen (31 marca – 1 kwietnia).
- Nie należy podchodzić do tego na zasadzie rywalizacji zawodniczej” – mówi o zawodach członek klubu, Darek Kulon. - To ma być przyjemne spotkanie ze znajomymi,
a przy tym próba sił na bramach, na jakich startują zawodnicy – wyjaśnia. - Pewnie, że jest trema, jak się staje na górze przed samym startem – dodaje prezes Gąsienica-Daniel. Zanim w ubiegłym roku objął najważniejszą funkcję w klubie, to wielokrotnie triumfował w zawodach. Z pokorą jednak przyznaje, że emocje są zawsze, ale dodają one jedynie smaku przyjemności, jaką cały czas ma być jazda na nartach. - Udział w zawodach może kogoś przerażać – przyznaje rzeczniczka prasowa klubu, Dorota Mądrzyk. - Ale to jest radość. Panie może nie są tak dobrze skupione na rywalizacji, ale doskonale pozwala nam poprawić swoje umiejętności. A trasy są dobrze przygotowane – zaznacza.
Zawody mają mieć charakter rodzinny i ten jest podkreślany na każdym kroku. Najmłodsi, do lat 12 – wystartują w rywalizacji o Puchar Koziołka Matołka. - To niesamowite przeżycie dla dzieci, ale też i dla ich rodziców – zaznacza Darek Kulon i dodaje, że „zapraszamy reprezentacje polskich szkół, dla których ufundowany jest specjalny puchar przechodni. Podliczamy czasy i ta drużyna dostaje puchar na rok. Obecnie jest on w posiadaniu Szkoły im. Jana Karskiego w Palos Heights”.
W ubiegłym roku podjęto decyzję o przeniesieniu mistrzostw rozgrywanych w Kolorado do Aspen. Zawody ze względów pandemicznych nie odbyły się w ostatnich dwóch latach, a wcześniej głównie odbywały się w Keystone. Tym razem ci, którzy wybiorą się samochodem bądź zorganizowanym przez klub autokarem, będą musieli do podróży dołożyć około dwóch godzin. Ale pomysłem, który pojawił się całkiem niedawno, jest wprowadzenie większej rotacji pomiędzy resortami, do których mogą zawitać członkowie i sympatycy klubu.
No właśnie – i tutaj należy się podkreślenie, że aby wystartować w zawodach, nie trzeba być członkiem klubu. Ale też klub Tatry chce mocniej otwierać się na nowych członków. I jak podkreśla wiceprezes ds. sportowych Piotr Mądrzyk, by do niego dołączyć, wcale nie trzeba być góralem: „W statucie jest jasno napisane – wystarczy być przyjacielem górali, ale to, co ma nas łączyć to miłość do nart i śniegu”.
Daniel Bociąga