"New York Times" podał w sobotę, w oparciu o dane sił zbrojnych USA, że w atakach m.in. dronów i precyzyjnych bomb na Państwo Islamskie (ISIS) w Iraku, Syrii i Afganistanie zginęło co najmniej 1605 cywilów. Dziennik stwierdził, że setek więcej nie uwzględniono.
Gazeta podważa regularnie prezentowany obraz "czystej" wojny toczonej z "precyzyjnymi uderzeniami". Twierdzi, że obietnica przejrzystości podczas kadencji Baracka Obamy, który był pierwszym prezydentem USA sprzyjającym atakom dronów w celu ratowania życia amerykańskich żołnierzy, została zastąpiona przez "nieprzejrzystość i bezkarność".
"Obiecano wojnę prowadzoną przez wszechwidzące drony i precyzyjne bomby. Dokumenty wskazują na błędne dane wywiadowcze, błędne celowanie, ginących cywilów i niewielką odpowiedzialność" – pisze "NYT", zarzucając, że ani jeden raport nie wskazuje na uchybienia lub działania dyscyplinarne.
Jak przyznaje "NYT", niekiedy błędy wynikały z szybkiego rozpoznania bliskiego zagrożenia, ale często zdarzały się w atakach zaplanowanych z dużym wyprzedzeniem. Jako przykład przytacza atak na kwaterę główną zagranicznych bojowników ISIS we wschodnim Mosulu w 2017 roku. Zginęło wówczas 16 osób w trzech domach, w których mieszkali cywile. Trzy budynki IS pozostały nietknięte.
"NYT" opisuje też m.in. uderzenie sił specjalnych na trzy placówki ISIS na obrzeżach Tokhar w Syrii w 2016 roku. Informowano wówczas o 85 zabitych bojownikach.
"W rzeczywistości uderzyli w domy daleko od linii frontu, gdzie rolnicy, ich rodziny i inni lokalni mieszkańcy szukali nocą schronienia przed bombardowaniami i ostrzałem. Ponad 120 mieszkańców wsi zostało zabitych" – twierdzo "NYT".
"Według wyliczeń wojska 1417 cywilów zginęło w atakach lotniczych w kampanii przeciwko IS w Iraku i Syrii; od 2018 roku w Afganistanie w operacjach lotniczych USA śmierć poniosło co najmniej 188 cywilów" – podała gazeta, dodając, że w tych szacunkach nie zostało uwzględnionych setki innych ofiar.
Gazeta przytacza rzecznika centralnego dowództwa sił zbrojnych CENTCOM kpt. Billa Urbana, mówiącego, że z powodu dezinformacji lub błędnej interpretacji informacji "nawet przy najlepszej technologii na świecie zdarzają się błędy".
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)