108 mln Amerykanów ma w piątek ruszyć na zakupy w dniu po Święcie Dziękczynienia, znanym jako Black Friday. Mimo rekordowego popytu i liczby promocji większość sklepów w USA nie musiała zmagać się z porannym szturmem klientów i długimi kolejkami znanymi z przeszłości.
W nocy z czwartku na piątek, mimo niskich temperatur, pod sklepem z elektroniką Best Buy w Gurnee na północnych przedmieściach Chicago ustawiła się kolejka.
Mimo braku znanych z przeszłości dantejskich scen w sklepach Narodowa Federacja Sprzedawców Detalicznych (NRF) szacuje, że tegoroczny "czarny piątek" - dzień tradycyjnie wyznaczający początek bożonarodzeniowego sezonu zakupowego - będzie niemal rekordowy pod względem liczby klientów.
Z przeprowadzonych przez stowarzyszenie badań wynika, że zakupy w obecny weekend planuje ponad połowa Amerykanów - 158,3 mln, z czego w piątek 108 mln. To mniej niż w rekordowym 2019 roku - wtedy chętnych na zakupy było 165 mln - ale o 3 mln więcej niż w ubiegłym roku. Znacznie więcej niż w 2020 roku - ponad 65 proc. wobec 50 proc. - ma być osób, które wybiorą wizytę w sklepie zamiast zakupów online. To zarówno efekt pandemii, jak i obaw związanych z zatorami w łańcuchach dostaw.
"Słyszałam, że przez te wszystkie problemy mogą być trudności z tym, żeby towary doszły przed świętami. Poza tym zakupy w Black Friday to właściwie tradycja" - mówi Alicia, jedna z klientek w Best Buy.
Według NRF rekordowa ma być kwota wydanych przez Amerykanów pieniędzy; podczas całego sezonu świątecznego ma ona wynieść 843-859 mld dolarów. Wiele sklepów i sprzedawców - w tym największe, Walmart i Amazon - chwalą się rekordową liczbą przecenionych towarów. Obniżki sięgają nawet 70 proc.
"Czarny piątek" jest pierwszym z serii dni zakupowego weekendu w USA. Sobota to "Small Business Saturday", kiedy promowane są małe przedsiębiorstwa i sklepy, zaś poniedziałek to "Cyber Monday", podczas którego zniżki szykują sprzedawcy internetowi.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)