Wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych (CPI) osiągnął w październiku wzrost o 6,2 proc. w ujęciu rocznym, oraz o 0,9 proc. w ujęciu miesięcznym - podało w środę Biuro Statystyk Pracy (BLS). Oznacza to, że inflacja w USA osiągnęła poziom najwyższy od ponad 30 lat.
Z danych BLS wynika, że w październiku wzrost cen przyspieszył po tym, jak we wrześniu wydawał się wyhamować (inflacja wzrosła wówczas o 0,4 proc.). Zdecydowanie największy wzrost zanotowano w cenach energii - o 4,8 proc., zaś średnia cena benzyny wzrosła o 6,2 proc. Cena żywności wzrosła o 0,9 proc. Ceny pozostałych produktów uwzględnionych w indeksie wzrosły o 0,6 proc.
Jednymi z nielicznych kategorii dóbr, których ceny spadły to alkohol i bilety lotnicze.
Październikowy wzrost jest o 0,3 p.p. wyższy od oczekiwanego przez ekonomistów ankietowanych przez "Wall Street Journal". Jak notuje BLS, zanotowany wzrost CPI o 6,2 w porównaniu do października 2020 r. jest najwyższym od 1990 r. W ujęciu rocznym ceny energii podrożały aż o 30 proc., zaś żywności o 5,3 proc.
Do danych odniósł się w środę prezydent USA Joe Biden, podkreślając, że odwrócenie trendu inflacyjnego jest jego "najwyższym priorytetem". Zaznaczył jednocześnie, że w ostatnim okresie spadły ceny gazu. Podkreślił też, powołując się na zdanie 17 noblistów z ekonomii, że presję inflacyjną ma osłabić przyjęcie pakietu wydatków socjalnych, nad którym debatuje Kongres.
Według Laury Rosner-Warburton, ekonomistki ośrodka MacroPolicy Perspectives, Stany Zjednoczone wchodzą obecnie w półrocze nadzwyczajnie wysokiej inflacji, spowodowanej m.in. wysokim popytem konsumentów oraz zatorami w łańcuchach dostaw, których rozwiązanie zajmie miesiące.
"Część z tego wciąż wydaje się prawdopodobnie przejściowa, ale być może nie wszystko" - powiedziała ekspertka, cytowana przez "Wall Street Journal".
Wysoka inflacja była jednym z głównych czynników wymienianych przez wyborców w sondażach exit polls w niedawnych wyborach gubernatorskich w Wirginii i New Jersey, które zakończyły się złymi wynikami dla Demokratów. Sondaże wskazują też, że mimo silnego wzrostu gospodarczego i zmniejszającego się bezrobocia, ponad 2/3 Amerykanów uważa, że kraj zmierza w złym kierunku.
Mimo to, Biden przekonywał w środę, że gospodarka ma się coraz lepiej.
"Wzrasta liczba miejsc pracy, wzrastają płace, wzrastają ceny domów, osobiste zadłużenie spada, spada też bezrobocie. Mamy dużo pracy przed nami, ale nie ma wątpliwości, że gospodarka nadal się odbudowuje i jest w znacznie lepszej kondycji, niż rok temu" - powiedział prezydent w oświadczeniu.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)