Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 11 października 2024 11:32
Reklama KD Market

Hubert Hurkacz - najbardziej lubię grać w Stanach Zjednoczonych

Z Hubertem Hurkaczem specjalnie dla “Dziennika Związkowego” rozmawiał Jan Pachlowski

Hubert Hurkacz to nasz obecnie najlepszy polski tenisista. W poniedziałek zadebiutował on w pierwszej dziesiątce rankingu ATP, to najlepszy wynik od ponad 40 lat, od czasów Wojciecha Fibaka. Ostatnie tygodnie nasz tenisista spędził w Stanach Zjednoczonych, gdzie solidnie zaprezentował się w dwóch turniejach. Najpierw w San Diego, a potem w prestiżowym Indian Wells, gdzie odpadł w ćwierćfinale po świetnej trzy setowej walce z Bułgarem Grigorem Dimitrowem. 

Jan Pachlowski: - Hubert, udało się nam ciebie złapać na lotnisku w trakcie powrotnej podróży z Kalifornii, gdzie grałeś w turnieju Indian Wells do Europy. Od 25 października będziesz rywalizował w turnieju rangi ATP 500 w Wiedniu.  Wróćmy jednak do Indian Wells. Po ostatniej piłce przegranego ćwierćfinału z Dimitrowem amerykański komentator telewizyjny podkreślił, że w całych zawodach bardzo dobrze się zaprezentowałeś, ale pozostaje frustracja, bo byłeś blisko wygranej z Bułgarem. Zgadza się z tymi słowami?

Hubert Hurkacz: - Takie porażki odniesione na styku nie należą do przyjemnych, szkoda zawsze takich meczów. Szczególnie w Indian Wells, ale też zagrałem kilka dobrych spotkań i w tym najważniejszym pojedynku rzeczywiście do wygranej zabrakło niewiele. 

- Sam z siebie jesteś zadowolony w przypadku występu w Indian Wells?

- Myślę, że tak. Pokazywałem dobry i solidny tenis. Każdy mój mecz był na niezłym poziomie, nie można tu mówić o spadku formy. Z tego jestem naprawdę zadowolony. Cóż, mogłem zagrać lepsze spotkanie z Grigorem, tak się niestety nie stało, ale walczyłem. jak mogłem. Niestety nie tym razem.

- Przemieszczasz się cały czas po świecie. Czy jest w tobie jeszcze świeżość, czy zaczyna już dominować zmęczenie związane z trudami kończącego się powoli tegorocznego sezonu tenisowego?

Wiadomo, że same podróże są męczące, wiadomo też, że samych turniejów jest bardzo dużo. Staram się odpoczywać, jak tylko mogę i solidnie przygotowywać do nich.  To wszystko trzeba umiejętnie łączyć.

W poniedziałek oficjalnie znalazłeś się w pierwszej dziesiątce rankingu ATP. W przypadku męskiego polskiego tenisa to czekaliśmy na to ponad 40 lat, od czasów  Wojciecha Fibaka...

- To prawda, trochę czasu już minęło. Fajnie, że mi się to udało. Mam nadzieję, że w ogóle nie będzie już żadnych przerw i polscy tenisiści na stałe będą tak wysoko w rankingu. Na to bardzo liczę.

- Jak plany przed występem w kolejnym turnieju, tym razem w Wiedniu?

- Zdążyłem już trochę odpocząć, ważną kwestią jest również przystosowanie się teraz do europejskiej strefy czasowej. Raczej w miarę szybko się przestawiam. Wiadomo, że z dnia na dzień nie jest się w stanie funkcjonować na sto procent, ale staram się do tego podchodzić także od strony mentalnej i spać jak najdłużej. Te ostatnie przygotowanie już w treningu na korcie, są teraz dla mnie priorytetem.

- Rozgrywasz właśnie swój najlepszy turniej w karierze...

Moja świadomość samego siebie, czy swojej gry na korcie i moich mocnych stron bardzo mi pomaga. Poza tym zdecydowanie lepiej zacząłem serwować. Myślę, że w ostatnich czasach poprawiłem też return. Tak naprawdę też rzeczy, nad którymi cały czas pracuje, to tego efektem są wysokie miejsca w rankingach.

- Stany Zjednoczone to twój ulubiony kraj do rywalizacji na korcie...

- Lubię grać na dworze, na twardych kortach, a takich turniejów jest najwięcej w Stanach Zjednoczonych. Poza tym tutaj jest znakomita publika, zawsze Polacy dopingujący na trybunach. Nawet na deblach często są pełne korty. Nigdzie indziej nie ma tak na świecie.

- Często opowiadasz o swoim zamiłowaniu do motoryzacji...

- Od dziecka uwielbiałem się bawić samochodzikami, bardzo lubię prowadzić sportowe auta. Poza tym na bieżąco sprawdzam samochodowe nowinki i pasjonuje się wyścigami Formuły 1. Na bieżąco śledzę, co tam się dzieje.

- Dziękuję za rozmowę.


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama