W 1962 roku Wydawnictwo MON ogłosiło konkurs na książkę dla młodzieży nawiązującą do dziejów Ludowego Wojska Polskiego. Udział w konkursie postanowił wziąć były żołnierz, pisarz Janusz Przymanowski. Tak zaczęła się historia Czterech pancernych i psa, jednego z najbardziej uwielbianych a zarazem najbardziej kontrowersyjnych seriali lat 70. Szczególne kontrowersje budziły liczne przekłamania historyczne oraz gloryfikowanie armii radzieckiej…
Zakłamywanie historii
Książka Przymanowskiego nie zdobyła głównej nagrody w tamtym konkursie, znalazła się tylko wśród pięciu wyróżnionych. Ale. w przeciwieństwie do pozostałych zgłoszonych do konkursu powieści, jako jedyna jest znana do dziś. Serial szybko stał się hitem – kraj ogarnęło prawdziwe szaleństwo na punkcie Czterech pancernych. Do telewizyjnego „Klubu Pancernych” w ciągu dwóch tygodni zapisało się około 100 tysięcy dzieci i młodzieży. Tłumnie przybywali też na spotkania z aktorami, którzy odbywali tournée po Polsce.
Dla wielu Polaków wojna już na zawsze miała mieć twarz filmowego Janka Kosa, przystojnego Olgierda, żartobliwego Gustlika i słodkiej Marusi. Bohaterowie filmu byli sprytni i nieustraszeni. Niejednokrotnie ratowali z opresji Armię Czerwoną, goniąc ślamazarnych i fajtłapowatych Niemców. I oczywiście zdobywając Berlin. Jednak przeciwnicy filmu wytykali Przymanowskiemu, że jego obraz wojny nijak się ma do rzeczywistości. Autor zakłamywał historię, przeinaczając lub pomijając niewygodne fakty. Choćby taki szczegół, że Szarik wcale nie został przywieziony z Syberii przez pierwowzór Janka Kosa, a… ukradziony chłopu.
Armia niezbyt polska
Kiedy gen. Zygmunt Berling poprosił Stalina o pozwolenie na utworzenie polskiego pułku czołgów, ten zadał mu tylko jedno pytanie – co z kadrą? Wiedział przecież doskonale o losach polskich oficerów, którzy dostali się w łapy oprawców z NKWD. Jednostkę utworzyli więc w większości Rosjanie. Aby do niej trafić, wystarczyło, że mieli polsko brzmiące nazwiska. Zajmowali wszystkie najważniejsze stanowiska w sztabie – byli dowódcami pułków, kompanii i poszczególnych czołgów, instruktorami, kierowcami, mechanikami.
W 1. Pułku Czołgów, z którego powstała potem brygada, Polaków mających za sobą służbę w przedwojennych jednostkach pancernych było zaledwie kilkunastu i wszyscy byli tylko podoficerami. Zostali oni deportowani z Kresów Wschodnich, uwolnieni z łagrów i więzień na mocy układu Sikorski-Majski. Ponieważ nie dotarli do armii Andersa na czas, dołączyli do tworzonej brygady pancernej. Jednak Przymanowski w swojej książce zmienił zupełnie skład brygady, którą według niego w większości stanowili Polacy. Nie wyjaśnił też, skąd się wzięli tak daleko od polskiej granicy, w Sielcach nad Oką. Nie wspomina oczywiście ani słowem o wywózkach, łagrach i więzieniach. Bohaterowie filmu tylko wspominają mimochodem, że zostali „ewakuowani” z Kresów.
W literackim oryginale na czele załogi „Rudego” autor umieścił Wasyla Semena, Rosjanina o ukraińskich korzeniach, ale już w scenariuszu filmowym zmieniono go w Olgierda Jarosza. Jest on wprawdzie oficerem Armii Czerwonej, ale świetnie mówi po polsku i w dodatku jest potomkiem powstańca styczniowego. Drugim niepolskim członkiem załogi jest Gruzin Grigorij Saakaszwili. Reszta obsady to, według Przymanowskiego, Polacy, jednak i ich pochodzenie się nie zgadza. Gdańszczanin Janek Kos miałby nikłe szanse na znalezienie się w polskiej załodze „Rudego”, ponieważ jednostka tworzona była przecież głównie z kresowiaków. Jednak razem ze Ślązakiem Gustawem Jeleniem mieli spełniać określone cele propagandowe, podkreślając prawa Polski do Pomorza i Ziem Odzyskanych.
Wątpliwości budzą też przyjacielskie stosunki Polaków i Rosjan. W filmie na każdym kroku podkreślana jest przyjaźń polsko-radziecka. Radzieccy dowódcy są dobroduszni i po ojcowsku troskliwi a żołnierze przyjacielscy. Nie wspomina się o NKWD, o czystkach wśród Polaków. Armia Czerwona jest wybielona – radzieccy żołnierze to przyjaciele Polaków. Nie ma mowy o podpalaniu miast i wsi, rabunkach i gwałtach, którymi w rzeczywistości naznaczony był szlak po przejściu „braterskiej” armii. Co więcej, niesympatyczni i nieuczciwi są w filmie tylko Polacy, na Rosjan zaś zawsze można liczyć. Wszyscy walczą ramię w ramię ku chwale Polski i Kraju Rad.
Żadnej polityki
Kwestie polityczne w serialu pojawiają się sporadycznie. Autorzy scenariusza wspominają czasami o nowym rządzie, który będzie rozdawał ziemie chłopom a fabryki robotnikom. Wprawdzie niektórzy bohaterowie początkowo z rezerwą odnoszą się do Rosjan, jednak szybko się do nich przekonują – przecież Armia Czerwona niesie Polsce wyzwolenie, nowe granice i nowy, lepszy ustrój. Nie wspomina się o Katyniu, przejmowaniu władzy przez PPR, aresztowaniach przeprowadzanych przez UB i NKWD, wywózkach akowców na wschód.
Autor pominął też niewygodne fakty, na przykład walki o wyzwolenie Warszawy w 1944 roku. Członkowie załogi „Rudego” zostali w filmie ranni przy podjeździe pod most Kierbedzia. Przymanowski wysyła ich na kilka miesięcy do szpitala, aby uniknąć wyjaśniania, dlaczego Warszawa nie została wyzwolona. Filmowym żołnierzom zresztą pomagali w stolicy cywile, a o Armii Krajowej zupełnie się nie wspomina. Autor nie napisał też, co działo się z 1. Brygadą Pancerną po zakończeniu działań wojennych, prawda bowiem była zbyt niewygodna. Latem 1945 roku jej pododdziały skierowano do walki z podziemiem niepodległościowym.
Oczywiście i książka, i film zostały stworzone w jednym, propagandowym celu. Miały umacniać w świadomości Polaków wizerunek Związku Radzieckiego jako zbawcy Polski a Rosjan jako dobrotliwych przyjaciół. I chociaż wielu dorosłych, oglądając przygody czterech pancerniaków nie mogło pozbyć się uczucia, że twórcy serialu na siłę uprawiają proradziecką propagandę, to jednak dzieci i młodzież z zapartym tchem śledziły losy dzielnego Janka i jego przyjaciół. I dla wielu z nich serial ten, pomimo tak licznych kontrowersji, pozostał jednym z najmilszych wspomnień dzieciństwa.
Maggie Sawicka