Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 29 września 2024 22:35
Reklama KD Market
Reklama

Niszczyciele dzieł sztuki

Uszkodzone arcydzieła warte miliony, zniszczone pomniki przyrody – lista strat jest długa. A wszystko z winy z pozoru nieszkodliwych, pokojowo nastawionych turystów. Ich niezdarność, bezmyślność i brak wyobraźni, a bywa, że także akty agresji, powodują niepowetowane straty dla sztuki i przyrody...

Picasso i miłość

Pożałowania godny incydent z udziałem turysty miał miejsce w Irlandii w National Gallery, gdzie od prawie 100 lat wisiał uroczy pejzaż słynnego francuskiego impresjonisty Claude’a Moneta. Obraz nosi tytuł Zbiornik Argenteuil z pojedynczą łodzią, a jego wartość szacuje się na 10 milionów dolarów. Tak się złożyło, że 29 czerwca 2012 roku galerię odwiedził niejaki Andrew Shannon, który z nieznanych powodów uderzył znienacka pięścią w malowidło.

Rozdarcie zajęło jedną czwartą płótna. Restauracja usterki zajęła 18 miesięcy. Trzeba było pozszywać każde z rozerwanych włókien zespalając ze sobą mikroskopijne kawałeczki farby w taki sposób, by odwzorować oryginalny wygląd obrazu. 49-letni wówczas Shannon próbował przekonać wymiar sprawiedliwości, że zaczął mdleć i dlatego „oparł się” ręką o obraz. Nagrania z muzealnego monitoringu pokazywały coś innego i Shannon za swój bezmyślny akt wandalizmu dostał karę 5 lat odsiadki.

Los poturbowanego pejzażu Moneta podzielił jeden z obrazów Pabla Picassa. Jednak tym razem szkody wywołała nie ludzka złość, ale niezdarność. 25 stycznia 2010 roku w Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku kobieta stanęła przy Aktorze Picassa i najzwyczajniej w świecie potknęła się, odzyskując równowagę... dopiero na bezcennym obrazie. Na szczęście wyrwa, która powstała w płótnie – szeroka na 15 centymetrów – znajdowała się w prawym dolnym rogu, gdzie nie było najistotniejszych części malunku i uszkodzenie udało się naprawić.

W tej historii pojawił się również wątek miłosny. Jeszcze przed niefortunnym wypadkiem kobieta spotkała w muzealnej windzie mężczyznę, który wpadł jej w oko. Po jego zachowaniu uznała, że z wzajemnością. Kiedy zobaczyła go w sekcji kubistycznej, zebrała się na odwagę i postanowiła do niego podejść. Gdy obracała się na pięcie, by ruszyć w jego stronę, runęła na obraz. Nie dość, że uszkodziła dzieło warte 100 milionów dolarów, to jeszcze zrujnowała szansę na wielką miłość. Kobieta opisała swój niechlubny wyczyn na portalu randkowym w nadziei, że skontaktuje się z nią nieznajomy z windy.

Pozdrowienie chirurga

Ofiarą turystów padła słynna Fontana della Barcaccia na placu Hiszpańskim w Rzymie. I to nie jeden raz. Najpierw w 2007 roku czwórka pijanych zwiedzających uszkodziła rzeźbę wbijając się w nią wielkim śrubokrętem. Potem w lutym 2015 roku fontanna przeżyła szturm dziesiątków pijanych holenderskich kibiców, którzy zjechali do miasta na mecz w ramach rozgrywek Ligii Europy. Setki butelek po piwie wypełnionych uryną poszybowało do fontanny. Doszło do starć z policją. Poturbowana fontanna – utrąconych zostało 200 elementów rzeźby – musiała przejść poważny remont wart milion euro. Najsmutniejsze było to, że fontanna była świeżo po renowacji, która trwała 10 miesięcy.

Do niefortunnego incydentu doszło w Florencji, w Museo dell’Opera del Duomo, gdzie jednym z eksponatów jest XV-wieczny posąg Marii Dziewicy autorstwa Giovanniego d’Ambrogio. W 2013 roku pewien amerykański turysta przechodząc obok wzniesionej dłoni rzeźby nie mógł się powstrzymać i… przybił piątkę. Efekt był taki, że odleciał najmniejszy palec rzeźby. Amerykanin miał szczęście – uniknął zarzutów o zniszczenie cennego eksponatu, ponieważ palec nie był oryginalny, lecz już kiedyś został wymieniony. Śmieszne w tej historii było to, że turysta był z zawodu chirurgiem.

Z powodu zakochanych turystów ucierpiał mocno jeden z paryskich mostów. Pont des Arts – który znajduje się na liście obiektów światowego dziedzictwa UNESCO – był celem podróży par. Głównie dlatego, że przyjął się zwyczaj wieszania na nim kłódek i wrzucania kluczyków do Sekwany. Rytuał ten miał gwarantować wieczną miłość między dwojgiem zainteresowanych. Niestety zwyczaj stał się na tyle nagminny, że władze miasta zaczęły obawiać się o bezpieczeństwo publiczne. Liczba kłódek zawieszonych na moście sięgała miliona. Ich waga wynosiła około 45 ton. W końcu latem 2014 roku część balustrady mostu zawaliła się. Miasto wymieniło brakujące panele na szklane, by nie można tam było niczego zawieszać, i uruchomiło kampanię „miłość bez kłódek”.

Wyspa w ogniu

Niszczycielska obecność człowieka doprowadziła do upadku legendarnego Drzewa z Tenere, które rosło samotnie na pustyni w państwie Niger. Sądzono, że jest to jedyne drzewo w promieniu 400 kilometrów, dlatego zyskało miano najbardziej samotnego drzewa na świecie. Co prawda później ustalono, że fakty są inne, bowiem w odległości 150 kilometrów znajduje się osada z roślinnością, ale drzewo z Tenere zdążyło urosnąć do rangi symbolu. Na mapach rejonu pełniło funkcję punktu orientacyjnego.

Zawsze zastanawiano się, jak to możliwe, że od tylu dekad drzewo stoi ciągle żywe na środku pustyni. Kiedy w 1939 roku rozpoczęto tam budowę studni, okazało się, że powodem są korzenie, które sięgają około 40 metrów w głąb ziemi. I oto pewnego dnia w 1973 roku nadszedł kres wyjątkowego pomnika przyrody. Najzwyczajniej w świecie wjechał w nie pijany kierowca. Cud natury przeniesiono do muzeum w stolicy kraju, Niamey. W jego miejscu stanęła metalowa rzeźba.

Spustoszenia w przyrodzie, ale na znacznie większą skalę, dokonała dwójka nastolatków ze Szkocji, którzy w 2015 roku spędzali wakacje na Majorce u wybrzeży Hiszpanii. Rowerem wodnym przedostali się na małą niezamieszkałą wysepkę o nazwie Isla de sa Porrassa. Na miejscu zapalili papierosy. Gdy jeden z nich skończył i rzucił niedopałek w suche trawy, te natychmiast stanęły w ogniu. Pożar szybko rozprzestrzenił się na całą wyspę, niszcząc siedlisko salamandry czarnej. Policja nie wniosła oskarżeń. Uznano, że doszło do wypadku.

Emilia Sadaj


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama