Przed kilkoma tygodniami niektóre części stanu Tennessee nawiedziła katastrofalna powódź. Miejscowość Waverly znalazła się niemal całkowicie pod wodą, a liczni mieszkańcy szukali schronienia na dachach swoich domów. Ponieważ przez następne kilkanaście godzin warunki atmosferyczne były fatalne, do akcji nie mogły ruszyć natychmiast helikoptery policyjne i wojskowe. Jednak znalazł się człowiek, który przystąpił do działania niemal natychmiast...
Wołanie o pomoc
Joel Boyers posiada w Nashville niewielką firmę Helistar Aviation i jest licencjonowanym pilotem helikopterów. W sobotni poranek celebrował wraz z narzeczoną Melody Among fakt uzyskania przez nią uprawnień do pilotażu helikoptera. W pewnym momencie zadzwoniła do Boyersa jego nieco rozhisteryzowana znajoma z informacją, że w Waverly jej brat wraz ze swoimi córkami znalazł się na dachu całkowicie zalanego domu i czeka na ratunek. Zapytała, czy może mu w jakiś sposób pomóc.
Joel bez namysłu pobiegł wraz ze swoją narzeczoną do helikoptera i wystartował w kierunku Waverly. Gdy znalazł się nad dotkniętym powodzią terenem, zrozumiał, że będzie musiał radzić sobie z niezwykle trudnymi warunkami. Wiał silny wiatr, padał ulewny deszcz, a widoczność była fatalna. W dodatku był nad terenem pagórkowatym i widział pod sobą liczne pozrywane kable elektryczne, zwykle leżące w rwących strumieniach wody. Widział też zniszczone domy i samochody oraz ludzi usiłujących płynąć na różnych sprzętach.
Jak się później okazało, powódź tego dnia spowodowała śmierć 20 osób, a wezbrane wody zniszczyły częściowo lub całkowicie ponad 400 domów. Joel nie wiedział, gdzie dokładnie znajdował się dom brata jego znajomej, ale ostatecznie odnalazł go wraz z córkami i wywiózł w bezpieczne miejsce. Teoretycznie mógł wtedy zakończyć swoje działania, ale tak nie zrobił. Latał nad miastem, szukając ludzi potrzebujących pomocy. W sumie tego dnia uratował 17 osób.
Boyers jest pilotem helikopterów od 16 lat i ma spore doświadczenie. W przeszłości uczestniczył już w różnych akcjach ratunkowych i pilotował helikopter lokalnej stacji telewizyjnej. Twierdzi jednak, że jego misja nad Waverly miała szczególny charakter. W normalnych warunkach w akcji ratunkowej uczestniczą liczne helikoptery policyjne oraz te należące do Gwardii Narodowej. W tym jednak przypadku nad tą miejscowością w stanie Tennessee nie było poza nim nikogo, ponieważ uznano, iż na lot nie pozwalała pogoda.
Joel od samego początku wiedział, że to co robi oznacza złamanie licznych przepisów FAA i że w konsekwencji może stracić swoją licencję. Przedstawiciele agencji istotnie skontaktowali się z nim kilka dni po jego lotach nad Waverly i zażądali ujawnienia wszystkich szczegółów. Boyers nie owijał niczego w bawełnę. Przyznał się do złamania reguł, ale argumentował, że w wyniku swojej misji nie zyskał w żaden sposób finansowo, że nikt nie zginął ani nie został ranny i że w czasie jego lotów w powietrzu nie było żadnych innych ekip ratunkowych. Na razie FAA nie zdecydowała się na wyciągnięcie wobec niego jakichkolwiek konsekwencji, choć może się to oczywiście zmienić. Pilot liczy na to, że wszystko to zostanie mu przez władze wybaczone.
Dramatyczna misja
W tym pamiętnym dniu Boyers dokonał niebywałych wyczynów. W pewnym momencie zauważył cztery osoby trzymające się rozpaczliwie dachu sklepu z artykułami rolniczymi. Dach ten był pochyły, ale Joel zdołał posadzić na nim swoją maszynę jedną płozą. Uratował wszystkich, choć musiał w tym celu wracać na ten dach trzykrotnie. Jedna z uratowanych przez niego kobiet powiedziała mu, iż jej córka znajduje się na dachu pobliskiej stacji benzynowej. Joel znalazł tę stację, wylądował na jej dachu i uratował córkę.
Po pewnym czasie Boyers pojawił się nad domem na niewielkim wzniesieniu. Posesja ta nie była jeszcze zalana, ale ze wszystkich stron otaczały ją wzbierające wody. Pilot wylądował na niewielkim skrawku trawy i ewakuował stamtąd dwóch mężczyzn. W środku domu znajdowała się dziewczynka, która bała się wyjść na zewnątrz. Boyers wrócił na to miejsce i zabrał na pokład zarówno dziecko, jak i jego opiekunkę. Akcję ratunkową sfilmowała z pobliskiego domu Jeani Rice-Cranford, która opowiadała później, iż niektóre powiewy wiatru były tak silne, że helikopter zbaczał z kursu i niebezpiecznie się przechylał.
Pilot krążył nad Waverly aż do niemal całkowitego zużycia paliwa. Cały czas towarzyszyła mu Melody, która ostrzegała go przed pozrywanymi przewodami elektrycznymi i wypatrywała ludzi oczekujących na pomoc. Jednym z nich był mężczyzna otoczony zniszczonymi przewodami wysokiego napięcia. W tym przypadku Joel miał niezwykle mało miejsca, by wylądować, ale wykonał to zadanie bardzo precyzyjnie i wywiózł tego człowieka w bezpieczne miejsce.
Następnego dnia Boyers powiedział dziennikarzom, że kilka tygodni wcześniej modlił się o to, by Bóg wyznaczył mu jakieś zadanie, które nadałoby znaczenie jego życiu. Nie spodziewał się, że zadaniem tym będzie ratowanie powodzian w dość dramatycznych warunkach. Jeśli chodzi o Melody, ona też zdała poważny egzamin życiowy. Choć uzyskała licencję pilota zaledwie kilka dni wcześniej, nie tylko okazała się dobrym nawigatorem, ale kilka razy przejmowała kontrolę nad sterami, gdyż jej narzeczony musiał czasami opuszczać się na linie, by dotrzeć do powodzian. Twierdzi, że swojego narzeczeństwa nigdy już nie zapomni.
Krzysztof M. Kucharski