Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
sobota, 16 listopada 2024 08:29
Reklama KD Market

Horror na rzece Chicago

24 lipca 1915 roku załoga parowca wycieczkowego Eastland przygotowywała się do porannej podróży. Już od 6.00 rano pasażerowie ściągali na przystań. Kolorowy, roześmiany tłum powoli wchodził na pokład łagodnie kołyszącego się statku. Gdy zaczęła padać mżawka, wiele kobiet, zwłaszcza tych z małymi dziećmi, schroniło się pod pokładem. W głównej kabinie do tańca przygrywał zespół muzyczny, panowała iście świąteczna atmosfera...

Wydarzenie roku

Wszyscy pasażerowie byli pracownikami lub członkami rodzin pracowników fabryki Western Company’s Hawthorne Works z pobliskiego Cicero. Wybierali się na doroczny piknik do Michigan City. To miał być wspaniały dzień, wypełniony zabawą, zawodami sportowymi, paradami i dobrym jedzeniem. Aby pomieścić wszystkich – ponad 7000 osób – firma wyczarterowała aż pięć statków. Najpiękniejszy wśród całej flotylli bez wątpienia był Eastland.

Z ponad 2700 pasażerów, którzy tego dnia na jego pokładzie mieli udać się na wycieczkę, większość stanowiły rodziny z dziećmi i młodzi ludzie. Znaleźli się tam między innymi Mary i James Fenikowie wraz z czteroletnią Helen i siedmioletnim Williamem, George Sindelar, brygadzista z Western Electric, z żoną i piątką dzieci, cała rodzina Jamesa Novotnego. Na statek wsiadły również 22-letnia Anna Quinn oraz jej przyjaciółka, młodsza o sześć lat Caroline Homolka. Dla dziewcząt, podobnie jak dla wielu innych młodych pracowników, było to towarzyskie wydarzenie roku.

O 7.18 wciągnięto trap. Fotograf poprosił, aby wszyscy znajdujący się na górnym pokładzie ustawili się wzdłuż lewej burty do zdjęcia. Rozradowany tłum wykonał polecenie. W tym momencie statek przechylił się nieznacznie. Ruch ten pozostał niemal niedostrzeżony przez imprezowiczów, ale zauważył go kapitan i kazał opróżnić zbiorniki balastowe. Manewr ten na chwilę wyprostował jednostkę, jednak nie na długo. O 7.23 Eastland przechylił się ponownie i woda zaczęła wlewać się przez otwarte przejścia do maszynowni. Fortepian na górnej promenadzie przesunął się, prawie przygniatając dwie kobiety.

Statek nieubłaganie przechylał się na lewą burtę, a woda wlewała się do kabin. Ludzie krzyczeli i próbowali się ratować, chwytając elementy wyposażenia. Pod pokładem trwał horror – pasażerowie znaleźli się w pułapce bez wyjścia. Przygnieceni przez współpasażerów i meble, dusili się w tłoku. Nikt już nie mógł nic zrobić i o 7.30 rano Eastland spoczął na boku w mętnych wodach rzeki Chicago.

Czarna rzeka

„Kiedy łódź przewróciła się na bok, ci, którzy znajdowali się na górnym pokładzie, zostali zrzuceni jak mrówki ze stołu – relacjonował Harlan Babcock, reporter Chicago Herald. – W jednej chwili powierzchnia rzeki stała się czarna od walczących, płaczących, przerażonych, tonących ludzi. Niemowlęta pływały jak korki”. Rodzice chwytali dzieci i tonęli z nimi albo patrzyli bezradnie, jak dzieci znikają pod wodą. „Boże, ten krzyk był straszny, jeszcze dzwoni mi w uszach” – powiedział reporterowi jeden z pracowników pobliskiego magazynu.

Helen Repa, pielęgniarka z Western Electric, była w drodze na wycieczkę, kiedy usłyszała krzyki. Widok, który zastała po dotarciu do doków, był przerażający. „Ludzie szamotali się w wodzie, zbici tak gęsto, że zakrywali powierzchnię rzeki” – wspominała. Do godziny 8.00 rano prawie wszyscy ocaleni zostali wyciągnięci z rzeki i z zatopionego statku. Do południa nurkowie i ratownicy w końcu dotarli do ciał, które zostały uwięzione pod wodą. „Po tym czasie wyglądało na to, że wszystkie ciała, które się jeszcze wynurzyły, należały do kobiet i dzieci” – wspominała Repa.

Wieści o katastrofie rozeszły się błyskawicznie po mieście, a na rodziny pracowników Western Electric padł blady strach. Nikt nie wiedział, czy ich bliscy wrócą do domu. Blanche Homolka i Alice Quinn, których starsze siostry wyjechały na piknik, czekały godzinami na przystanku tramwajowym, obserwując wysiadających pasażerów. Nie wiedziały, że Caroline Homolka i Anna Quinn znalazły się wśród martwych.

Kiedy mieszkańcy miasta obudzili się w niedzielę, rozmiar katastrofy nigdzie nie był bardziej widoczny niż w społeczności polskiej, czeskiej i węgierskiej w pobliżu zakładów Hawthorne w Cicero. Dom za domem pokryty był czarną krepą. 844 pasażerów zginęło na miejskiej rzece o leniwym nurcie, 20 stóp od doku. Siedemdziesiąt procent z nich było w wieku poniżej 25 lat. 22 rodziny zginęły w całości, wśród nich Hansenowie, rodziny Feników i Sindelarów.

20 lat procesu

Eastland został zbudowany w 1902 roku i przeznaczony do przewozu 500 pasażerów. Miał małe zanurzenie, nie miał stępki, był ciężki od góry i opierał się na źle zaprojektowanych zbiornikach balastowych w ładowni. Wielokrotne modyfikacje zwiększyły jego prędkość oraz poszerzyły pojemność do 2500 pasażerów, jednak okazały się fatalne dla bezpieczeństwa. Statek był niestabilny i wcześniej już dwa razy omal nie doszło do nieszczęścia, kiedy niebezpiecznie się przechylił na burtę, mając na pokładzie niemal 3 tysiące ludzi.

Zatonięcie Titanica, do którego doszło trzy lata wcześniej, zapoczątkowało zmianę amerykańskiego prawa dotyczącego sprzętu ratunkowego. Po zmianie przepisów każdy statek musiał mieć wystarczająco szalup ratunkowych, aby pomieścić 75 proc. pasażerów. Dla statków takich jak Eastland, które zostały zaprojektowane z myślą o przewożeniu sześciu łodzi ratunkowych, stanowiło to zbyt duże obciążenie. Co więcej, większość sprzętu ratunkowego była przechowywana na górnych pokładach, co przy małym zanurzeniu jednostki groziło nieszczęściem.

Prawdopodobnie to przekroczenie maksymalnej liczby pasażerów oraz zbyt duża liczba łodzi ratunkowych doprowadziły do tragedii. Jednak pomimo trwającego 20 lat procesu, nikt z załogi ani zarządu firmy nie trafił do więzienia i nie zapłacił grzywny. Po latach pozostały tylko bolesne wspomnienia. Rosemary Pietrzak z Cicero powiedziała o swoim krewnym uczestniczącym tamtego strasznego dnia w akcji ratunkowej: „Frank nigdy nie zapomniał widoku tych wszystkich dzieci unoszących się na wodzie. Tego dnia stracił wiarę w Boga”.

Maggie Sawicka

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama