Mimo nadal szalejącej pandemii większość kin w USA wznowiła działalność, choć stosowane są różne restrykcje dotyczące osób niezaszczepionych. Jednak widzów jest znacznie mniej niż przed pandemią. W ciągu ostatnich czterech tygodni w amerykańskich kinach zjawiło się o połowę mniej kinomanów niż w tym samym okresie przed dwoma laty. Podobne dane zanotowano w Wielkiej Brytanii...
Opóźniony James Bond
Na poły puste kina stawiają wytwórnie filmowe przed poważnym dylematem. W niektórych przypadkach zapadają decyzje, iż premiery nowych filmów odbywać się mają wyłącznie w kinach, a dopiero kilka miesięcy później stosowane są inne kanały dystrybucyjne. Jednak czasami decydenci postanawiają w ogóle zrezygnować z premier w tradycyjnych placówkach na korzyść elektronicznej dystrybucji przy pomocy mediów strumieniowych (streamingu). Są też również przypadki opóźniania wypuszczenia poszczególnych filmów na rynek. Na przykład, premiera nowego filmu o przygodach agenta Jamesa Bonda pt. No Time to Die była już trzykrotnie przesuwana. I choć obecnie przewidywana jest na koniec września, może zostać opóźniona ponownie. Podobny los spotkał obrazy Clifford the Big Red Dog oraz Hotel Transylvania 4.
Poszczególne wytwórnie filmowe decydują się na eksperymenty, których ostateczny rezultat jest trudny do przewidzenia. Studio Warner Bros postanowiło na przykład, że wszystkie nowe filmy w roku 2021 zostaną udostępnione jednocześnie w kinach oraz w sieci HBO Max. Z kolei w roku przyszłym premiery WB odbywać się będą najpierw w kinach, a po 45 dniach filmy pokazywane też będą przez streaming. Przed pandemią powszechna dystrybucja filmów poza kinami odbywała się dopiero po 4 miesiącach od premiery. Wytwórnia Disney zdecydowała się na jednoczesną dystrybucję w kinach i na kanałach kablowych takich obrazów jak Black Widow i Cruella, choć w obu przypadkach za oglądanie filmów trzeba było płacić.
W Stanach Zjednoczonych największa sieć kin, firma AMC, już walczy z tym trendem. AMC ogłosiła, że zbojkotuje filmy wytwórni Universal, jeśli strategia równoległego oferowania filmów zostanie wprowadzona na stałe. Jednak protest ten z pewnością nie odniesie większego skutku.
Niektórzy analitycy są zdania, iż cały świat kinematografii będzie zmuszony do wprowadzenia wielu zmian, które pozostaną z nami nawet po pandemii. Wydaje się, że elektroniczna dystrybucja filmów stanie się powszechnym zjawiskiem, a w fizycznych kinach stawiać się będą włącznie ci, którzy cenią sobie specyficzną atmosferę tych placówek – łącznie z torbami prażonej kukurydzy, wielkim ekranem i doskonałym dźwiękiem. Sam Hollywood zwiastuje koniec ery tradycyjnego kina, i to nie tylko z powodu pandemii. Być może nadszedł czas porzucenia wielkich produkcji z dużą liczbą statystów. Rolę tychże statystów mogą przejąć komputery i wirtualni aktorzy. W przyszłości elektroniczna dystrybucja filmów zapewne zupełnie ominie tradycyjne kina. W konsekwencji wiele kin na świecie, w tym także w Polsce, straci swoje walory i zostanie zmieniona na sklepy oraz centra rozrywki lub po prostu upadnie.
W obliczu pandemii
Właściciele kin stoją jednak przed dodatkowym problemem – coraz więcej Amerykanów posiada własne kina domowe, w których czasami montowany jest sprzęt doskonałej jakości. Dla tych ludzi magia wycieczki do tradycyjnego kina przestaje istnieć, co jest szczególnie oczywiste w czasie długich zimowych wieczorów, gdy pogoda jest np. bardzo mroźna i śnieżna. Większości młodych widzów kina w ogóle nie interesują. Po latach spadającej jakości filmów z Hollywoodu i ciągle rosnących cen biletów, wielu widzów policzyło koszty i coraz częściej woli zostać w domu. Przy okazji pandemii koronawirusa nagle wszyscy zaczęli czekać na filmowe premiery elektroniczne, nawet jeśli to niekiedy oznacza, iż dany film można obejrzeć z pewnym opóźnieniem.
Phil Clapp, stojący na czele brytyjskiego UK Cinema Association, przyznaje, że liczni miłośnicy kinematografii nadal obawiają się wizyt w kinach, gdyż sytuacja pandemiczna pozostaje niepewna. Jest wprawdzie zadowolony z tego, że publiczności ciągle przybywa, ale z drugiej strony nie wiadomo, jak długo poszczególne placówki będą w stanie przetrwać w obliczu 50-procentowego ubytku klienteli. A problem w tym, że powrót do przedpandemicznej popularności placówek kinowych może się nigdy nie zmaterializować.
Niektórzy potencjalni klienci twierdzą, że nie nadszedł jeszcze czas, by ponownie odwiedzać kina, gdyż każda wizyta tego rodzaju oznacza spędzenie mniej więcej dwóch godzin w zamkniętym pomieszczeniu wraz setkami innych osób. Gdyby kina wprowadziły zasadę, że wpuszczać będą na widownię wyłącznie osoby zaszczepione, sytuacja z pewnością szybko by się zmieniła na lepsze. Jednak wprowadzanie tego rodzaju wymogów jest kontrowersyjne, a w niektórych stanach południa USA wręcz zakazane.
Jeśli chodzi o rezultaty finansowe kinematografii, sytuacja nadal nie wygląda najlepiej. Tego lata tylko jeden film w USA zarobił ponad 400 milionów dolarów, a reszta pozostała daleko w tyle. Przed pandemią zdarzało się, że w sezonie wakacyjnym pojawiało się kilka filmów, na których producenci zarabiali ponad miliard dolarów. Powrót do tego rodzaju zysków pozostanie zapewne dość odległą perspektywą na wiele lat.
Pod koniec XX wieku pojawiło się w Stanach Zjednoczonych zjawisko tzw. blockbusters, czyli wielkich produkcji filmowych, które przyciągały ogromne rzesze kinomanów i przynosiły rekordowe zyski. Niczego takiego nie będzie ani w bieżącym roku, ani w następnym. Być może niczego takiego już nigdy nie będzie, o ile tylko spełnią się prognozy specjalistów.
Krzysztof M. Kucharski