Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 30 września 2024 00:30
Reklama KD Market
Reklama

Złoto Bałtyku

Bursztyn jest skamieniałą żywicą drzew iglastych. Najwięcej znajduje się go po południowej stronie Morza Bałtyckiego. W tym miejscu pojawił się dużo wcześniej niż sam Bałtyk. Na świecie odkryto około trzystu rodzajów różnych skamieniałych żywic. Ale to bursztyn bałtycki – który liczy sobie 40 milionów lat – jest najbardziej rozpoznawalny i ceniony...

Park Jurajski

Właśnie jest okazja – dla tych, którzy przyjadą do Gdańska – aby się wszystkiego dowiedzieć o tej niezwykłej skamielinie. Gdańskie Muzeum Bursztynu otrzymało nową siedzibę. Teraz mieści się w Wielkim Młynie w centrum Starego Miasta. Sam Wielki Młyn też jest wyjątkowym obiektem. Był to największy młyn wodny w średniowiecznej Europie. Wybudowali go Krzyżacy, którzy – oprócz tego, że nawracali Prusów i Litwinów na chrześcijaństwo – handlowali także bursztynem. A po bałtyckie złoto przyjeżdżali nawet kupcy z Dalekiego Wschodu.

W Azji bursztynowi przypisywano różne magiczne właściwości, jak uzdrawianie czy obrona przed złymi duchami. Chińczycy kupowali, i nadal kupują, duże ilości bałtyckiego bursztynu. Mają do niego trochę nabożny szacunek. Oni jako pierwsi zaczęli oprawiać bursztyn w złoto. Tradycyjne gdańskie wzornictwo opierało się na łączeniu bursztynu wyłącznie ze srebrem.

Polacy za czasów PRL nie cenili bursztynu. Jego grudki, uzbierane podczas wakacyjnych wyjazdów nad Bałtyk, najczęściej poniewierały się w szufladach. Był sprzedawany w Cepelii, a towary z tych sklepów kojarzono z tandetną ludowością. Teraz, kiedy bursztyn zdrożał i już nie jest tak łatwo dostępny, Polacy lubiący biżuterię zaczęli zwracać na niego baczniejszą uwagę.

W Stanach Zjednoczonych generalnie bursztyn nie był znany. Modę na niego wprowadził dopiero film głośny Stevena Spielberga Park Jurajski. W filmie DNA dinozaurów pozyskano właśnie z bursztynów. A dokładnie z ciał zatopionych w skamieniałej żywicy owadów, które żywiły się krwią dinozaurów. Zmyślna konstrukcja, tylko że nierealna.

Owady, jakie uwięziła spływająca po pniu drzewa żywica, są w środku puste. Każde ciało zalane żywicą traci wodę, wysycha i wypełnia się gazem powstałym w wyniku reakcji chemicznych. Stwardniała wokół zwierzęcia żywica działa jak forma i zachowuje jego pierwotne kształty. Gdyby starożytni Egipcjanie znali te właściwości żywicy, na pewno wykorzystaliby ją do balsamowania zwłok.

W Parku Jurajskim – jak twierdzi dyrektorka Muzeum Bursztynu w Gdańsku, Renata Adamowicz – wykorzystano bursztyn z Dominikany, który liczy 23 miliony lat. A dinozaury żyły 200 milionów lat temu. Ale nie ma się co czepiać, to w końcu nie jest film dokumentalny. W każdym razie dzięki Spielbergowi Amerykanie polubili bursztyn. Choć nie tak bardzo jak Chińczycy.

Szachy lorda Murraya

Muzeum Bursztynu w Wielkim Młynie ma ponad 2 tysiące eksponatów. Niemal z każdym ze starych przedmiotów wiąże się jakaś wyjątkowa historia. Bursztynowe szachy lorda Murraya to jeden z najnowszych nabytków. Miasto Gdańsk, dzięki unijnemu wsparciu gotówką, kupiło je za 2,5 miliona złotych. Znawcy zapewniają, że już są warte więcej niż w momencie zakupu. Ale to bez znaczenia, bo muzeum takiego dzieła sztuki bursztynniczej nigdy się nie pozbędzie.

Szachy są unikatowe na skalę światową. Raz, że tego rodzaju wytworów jest zaledwie kilka. Dwa, że mają dobrze udokumentowaną historię powstania. W wypadku rzadkiego i wybitnego dzieła sztuki to ostatnie ma ogromne znaczenie. Wiadomo, że nie falsyfikat.

Angielski lord Murray, będąc w Europie w połowie XVIII wieku, kupił dla żony i syna szachy wyrzeźbione w bursztynie. W liście do syna dokładnie opisał, skąd się wzięły bursztynowe szachy. Powstały pod koniec XVII wieku w Gdańsku. To było w czasach rodzącej się popularności i szachów, i wyrobów z bursztynu. Szachy, wyrzeźbione z wielką precyzją, powstały w warsztacie Michała Redlina, jednego z najbardziej cenionych gdańskich bursztynników. Z Gdańska trafiły na aukcję do Amsterdamu, gdzie kupił je lord Murray. Z nim wyjechały na wiele lat do zamku Blair w Szkocji. Dzisiaj można je oglądać w Wielkim Młynie.

Kabinet i różaniec

Innym wyjątkowym dziełem sztuki bursztynniczej jest kabinet (bogato zdobiony mebel skrzyniowy z wieloma skrytkami i szufladami) wykonany przez Johanna Zernebacha, gdańskiego bursztynnika. Imituje miniaturową komnatę. Historyk bursztynu dr Jacek Bielak powiada: – Nie ma drugiego eksponatu w muzeum o takiej wartości kulturowej dla Gdańska, który moglibyśmy bezsprzecznie wiązać z nazwiskiem słynnego bursztynnika. Zernebach był przełożonym bursztynników. Ma udokumentowaną historię członkostwa w cechu gdańskim. Sygnatura Zernebacha, która widnieje pod wiekiem kabinetu, jest tożsama z jego podpisami na dokumentach w Radzie Miasta.

W czasie, kiedy żył Zernebach, gdańscy bursztynnicy mieli ogromny problem z pozyskaniem surowca. Najwięcej bursztynu nad Bałtykiem znajdowało się w okręgu królewieckim. Ale tam monopol na wydobycie bursztynu znajdował się w rękach władcy Prus, który słono sobie liczył za złoto Bałtyku.

Gdańscy bursztynnicy dysponowali jedynie bursztynem wydobywanym z Mierzei Wiślanej. Jednak ze swych wyrobów byli bardziej znani niż królewieccy bursztynnicy, którzy, jakbyśmy dzisiaj powiedzieli, „poszli na masówkę”. Gdańszczanie dążyli do wyjątkowości swoich prac. Charakterystyczną cechą ich rzemiosła było łączenie bursztynów o różnych odcieniach. Umiejętnie wykorzystywali różnobarwność bałtyckiego bursztynu. Zamiast na ilość, stawiali na jakość.

W Polsce, wbrew pozorom, nie ma dużych złóż bursztynu. Nawet podczas przekopu kanału ma Mierzei Wiślanej, znaleziono ich niewielką ilość. Dotychczas największe złoża znajdują się w obwodzie kaliningradzkim w Rosji. Mimo to na świecie bursztyn kojarzony jest z Polską. Dokładniej to z Gdańskiem, który jest uważany za światową stolicę bursztynu.

Obecnie bursztyn wykorzystywany jest głównie w biżuterii. I tutaj znowu, jak przed laty, gdańscy bursztynnicy wiodą prym. Ich prace pokazywane są na wielu wystawach światowych. Od Stanów Zjednoczonych, przez Dubaj, po Tokio i Pekin.

Bursztynowy różaniec

W średniowieczu największym mecenasem sztuki bursztynniczej był, obok arystokracji, Kościół katolicki. W Gdańsku katolicy byli w mniejszości. Przeważali protestanci. Ale gdańscy bursztynnicy, choć wyznawcy kalwinizmu i luteranizmu, chętnie prowadzili interesy z katolikami. Od nich mieli więcej zamówień. Polskie kościoły, inaczej niż protestanckie, wyróżniały się dużą ilością rzeźb, ornamentów, obrazów, także dziełami sztuki bursztynniczej.

W Starym Młynie znajdują się wybitne eksponaty sztuki sakralnej z bursztynu. Na przykład ołtarzyk domowy z Madonną na szczycie, datowany na XVII wiek. Jednak najciekawszą historię ma bursztynowy różaniec. Został odkryty w trakcie badań archeologicznych w podziemiach kościoła św. Mikołaja w Gdańsku. Znajdował się w grobie jednego z dominikanów. Różaniec był niekompletny. Znaleziono rozrzucone luzem jego elementy: krzyżyk, jedenaście większych paciorków w kształcie oliwki, trzy mniejsze okrągłe.

W tym wypadku znaczenie ma wiek. Różaniec został zrobiony w XV wieku. To uświadamia, jak od dawna bursztyn był wykorzystywany także do celów sakralnych – czyli, że był ceniony. Przeor dominikanów sam wyszedł z propozycją oddania różańca do Muzeum Bursztynu. XV wiek – robi wrażenie. Ale jeszcze większe to, że paciorki różańca są wykonane z materiału istniejącego od 40 milionów lat.

Życie zatrzymane w bursztynie

Bursztyny to przechowalnie zwierząt i roślin, tyle że w stanie martwym. Ciała obce, które widać zatopione w bursztynie, a nie są bursztynem, nazywają się inkluzjami. Inkluzje roślinne są rzadsze od zwierzęcych, też mniej znaczą dla kolekcjonerów. Dla przyrodników bursztyny stanowią kopalnie wiedzy o roślinach i zwierzętach sprzed milionów lat. W bursztynie bałtyckim wyróżniono 215 gatunków roślin i odkryto około 3 tysięcy gatunków zwierząt.

Średnia wielkość inkluzji zwierzęcej wynosi około 1 centymetra, częściej występują mniejsze. Są pasjonaci, którzy zbierają albo kupują tylko bursztyny z inkluzjami. Niektóre mogą kosztować kilkadziesiąt tysięcy i więcej. W Wielkim Młynie jest kilka rzadkich inkluzji.

Jaszczurka Gierłowskiej

To drugi odkryty w bursztynie bałtyckim okaz jaszczurki. Pierwszą znalazł niemiecki badacz Richard Klebs pod koniec XIX wieku. Ostatnie znalezisko jest świeżej daty – wciąż warto dokładnie przyglądać się bursztynom wyrzuconym na brzeg przez morze. Inkluzję z jaszczurką znalazła na plaży, w gdańskiej dzielnicy Stogi, Gabriela Gierłowska. To było dwadzieścia kilka lat temu.

Bryłka z jaszczurką Gierłowskiej ma 4 centymetry długości i 1,7 centymetra szerokości. Waży 5 gramów. To rzadkość. Tego rodzaju inkluzji zwierzęcych, w innych bursztynach aniżeli bałtycki, jest zaledwie kilkanaście na świecie.

Gekon gdański

To równie rzadka inkluzja jak jaszczurka Gierłowskiej. Znane są tylko dwa takie okazy w bursztynie bałtyckim. Drugi znajduje się w Niemieckim Muzeum Bursztynu. W przeciwieństwie do gekona gdańskiego, ten „niemiecki” jest niekompletny.

Gekon gdański ma ponad 2 centymetry długości. Kompletny tułów i wszystkie cztery nogi. I, co ważniejsze, jest to nowy gatunek odkryty dla nauki. Okaz jest postacią dorosłą. Można sobie wyobrazić, jak miliony lat temu biedny gekon czai się na drzewie, aby schwytać jakiegoś owada, a tu nagle spływa na niego żywica z sosny i pochłania go na zawsze.

Pająk ptasznik

W Wielkim Młynie można zobaczyć największą na świecie inkluzję pająka ptasznika. Mierzy 4 centymetry. Gekon gdański i Pająk ptasznik zostały kupione przez muzeum od znanego litewskiego kolekcjonera Jonasa Damzena. Kosztowały 160 tysięcy złotych.

Biżuteria bursztynowa to osobny rozdział. Tej się jednak nie da opisać. Trzeba samemu zobaczyć. Najdroższa biżuteria jest zrobiona z bryłek unikatowych, które zdarzają się jeden na tysiące. Do najcenniejszych zalicza się bursztyn bałtycki, mieniący się delikatnym błękitem. Takie cudo oprawia się złotem i diamentami. Dzieło powstaje na konkretne zamówienie.

Ryszard Sadaj


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama