Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 30 września 2024 00:20
Reklama KD Market
Reklama

Nieustraszony łowca krokodyli

Krokodyla najlepiej jest łapać w nocy. Podpływa się do niego jak najbliżej, a kiedy jest już przy samej łodzi, trzeba wskoczyć na grzbiet tego ogromnego, ważącego kilkaset kilogramów gada. Następnie chwyta się go za szyję, aby nie mógł ugryźć, i całym ciałem blokuje jego ruchy. Kiedy już obezwładni się wściekłe, szamoczące się zwierzę, można go wrzucić do łodzi, założyć mu opaskę na oczy, aby go uspokoić, a następnie skrępować łapy i gotowe. Proste, prawda?

Choć brzmi to jak żart, australijski przyrodnik Steve Irwin naprawdę łapał je w ten szalony sposób. – Jeśli złapie się go za nisko lub za wysoko, ten obróci się i kłapnie paszczą. W tej grze chodzi o wyczucie czasu i precyzję – objaśniał Steve w swoich programach telewizyjnych.

W wieku dziewięciu lat sam złapał pierwszego krokodyla, a jako dwunastolatek miał już sporą wprawę. „Skok na krokodyla” stał się z czasem jego znakiem firmowym. I choć wielu potępiało go za te cyrkowe sztuczki, jak je określano, to jednak nikt, kto nie miał do czynienia z tymi wielkimi gadami, nie zdawał sobie sprawy, że był to najlepszy sposób na ich złapanie i uniknięcie śmierci.

Pyton na urodziny

Urodził się w 1962 roku w Melbourne w Australii w rodzinie niezwykłych miłośników przyrody. Wprawdzie jego ojciec był hydraulikiem a matka pielęgniarką, ale oboje całe życie poświęcili ochronie dzikich zwierząt. Ich dom od zawsze wypełniony był wężami i jaszczurkami. Ojciec badał je z zapałem, a matka troskliwie pielęgnowała i rehabilitowała ranne lub chore osobniki. Steve od małego uczył się miłości do przyrody. A kiedy na ósme urodziny dostał w prezencie od rodziców 3,5-metrowego pytona, jego los został właściwie przesądzony.

Rodzice z czasem porzucili wykonywane przez siebie zawody, by zrealizować marzenie swojego życia – założyć prywatny ogród zoologiczny. Ojciec Steve’a, Robert Eric Irwin, stał się najwybitniejszym herpetologiem na kontynencie. Jadowite węże łapał gołymi rękami, zdając się wyłącznie na własny instynkt. Steve uczył się od niego, jak radzić sobie z najbardziej jadowitym gatunkami. – Żaden z nich nigdy mnie nie ukąsił – mówił w wywiadach – bo obchodziłem się z nimi niezwykle delikatnie.

Irwinowie postanowili zająć się między innymi ratowaniem przed zagładą krokodyli różańcowych. Te ogromne gady mogą osiągać do 7 metrów długości i ważyć tonę. Aborygeni czcili je i uważali za święte, ale biali postanowili je wytępić, bo zagrażały ludziom i ich stadom bydła – były ogromne, inteligentne i bardzo niebezpieczne. Do początku lat 70. XX w. ich odstrzał był w Australii legalny. Traktowano je jak szkodniki, zabijano dla skór, strzelano do nich dla sportu. Jednak Steve uważał je za najbardziej niezwykłe zwierzęta na kontynencie i postanowił je ratować, za każdym razem narażając swoje życie. Razem z ojcem łapał nieliczne osobniki, które ciągle żyły na wolności, i albo przenosił z dala od ludzkich osiedli, albo do rodzinnego zoo.

Miłość, kamera i krokodyl

Z czasem nieustraszonym młodym łowcą krokodyli zainteresowały się kanały telewizyjne Discovery i Animal Planet. Steve zaczął kręcić niezwykłe filmy przyrodnicze, które ściągały przed ekrany telewizorów miliony widzów na całym świecie. Ludzi przyciągała jego niezwykła osobowość – ten wielki blondyn w krótkich spodenkach, wiecznie uśmiechnięty i żywiołowy, chętnie pozował owinięty wężami. Zalewał się łzami nad martwym krokodylem, szlochając, że kochał go tak mocno jak własną żonę. Tropił najbardziej niebezpieczne zwierzęta świata, nieuzbrojony podkradał się do stad lwów w czasie wyprawy do Afryki. Sadzał sobie na głowie legwany albo skakał po drzewach w poszukiwaniu waranów.

Niechętni nazywali go cyrkowcem, wielbiciele kochali, darząc szacunkiem za to, że ochronę zwierząt przekształcił w misję swojego życia. Większość zarobionych przez siebie pieniędzy poświęcił na zakup wielkich połaci ziemi nie tylko w Australii, ale też na Fidżi, w Stanach Zjednoczonych i Vanuatu. Przeznaczał je na utworzenie parków narodowych, mając nadzieję, że społeczeństwo opamięta się w swoim pędzie do podporządkowywania sobie przyrody za wszelką cenę. Zmienił podejście ludzi do ochrony środowiska naturalnego, uczył szacunku do zwierząt, przekonując, że nawet tak niebezpieczne gady jak krokodyle są niezbędne dla zachowania równowagi ekosystemu.

Steve miał swoje fanki na całym świecie, ale tylko jedna z nich zrobiła na nim tak piorunujące wrażenie, że postanowił właśnie z nią dzielić życie. Miała na imię Terri i pochodziła z Oregonu, gdzie prowadziła schronisko dla drapieżnych ssaków. I choć, jak sama wspominała, Steve był najmniej romantycznym mężczyzną na całym świecie, który głównie opowiadał o sobie i swoich niezwykłych przygodach, to jednak oczarował ją do tego stopnia, że zgodziła się za niego wyjść. Oboje uznali, że miesiąc miodowy w luksusowym hotelu jest nie dla nich i zamiast tego kręcili film dokumentalny o dzikiej przyrodzie. Z dnia na dzień stawali się coraz bardziej znani. Ich cykl Zabójcy z przedmieść, poświęcony najbardziej jadowitym australijskim pająkom i wężom, bił rekordy popularności.

4 września 2006 r. w trakcie nagrywania zdjęć do kolejnego programu, Steve przepłynął zbyt blisko płaszczki. Zwierzę niespodziewanie poczuło się zagrożone. Płaszczka wbiła swój kolec prosto w serce mężczyzny, powodując rozległy uraz. Świadkowie zdarzenia twierdzili, że płaszczka w zapamiętaniu dźgała przyrodnika raz za razem i mogło to być nawet sto uderzeń w zaledwie kilka sekund. Członkowie ekipy próbowali go ratować, ale bezskutecznie.

Zmarł w wieku zaledwie 44 lat. Odszedł niezwykły przyrodnik, mądry a zarazem prostolinijny człowiek, którym nie poszedł na kolację z Billem Clintonem, bo był… zbyt zajęty. – Miałem bardzo zajęty dzień – wyznał. – A poza tym to jakoś nie mój świat... Jego światem była przyroda, której poświęcił całe swoje niezwykłe życie.

Małgorzata Sawicka


Charlene-Grimaldi_fot_Sebastien_Nogier_EPA_Shutterstock

Charlene-Grimaldi_fot_Sebastien_Nogier_EPA_Shutterstock

courtroom-898931_1920

courtroom-898931_1920

Inkluzja-w-bursztynie_muchowka_sciaridae_Wikipedia

Inkluzja-w-bursztynie_muchowka_sciaridae_Wikipedia

Tuskegee-syphilis-study_doctor-injecting-subject_Wikipedia

Tuskegee-syphilis-study_doctor-injecting-subject_Wikipedia


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama