Pentagon poinformował w sobotę, że do niedzieli wieczorem do Afganistanu dotrą dwa bataliony piechoty morskiej (marines) i batalion piechoty, około 3 tys. żołnierzy, których zadaniem będzie wspieranie ewakuacji dyplomatów i Afgańczyków, którzy pracowali dla sił USA.
"Część żołnierzy dotarła już na miejsce, ich przerzucanie będzie trwało do jutra" - powiedział agencji Reutera przedstawiciel amerykańskiej administracji. Przerzucanie amerykańskiego kontyngentu do Afganistanu rozpoczęło się w piątek.
Jak komentuje Associated Press, zorganizowanie wojskowej operacji w Afganistanie mającej zapewnić bezpieczną ewakuację budzi wątpliwości, co do szans na wycofanie amerykańskiego kontyngentu zgodnie z planem, czyli do 31 sierpnia.
Z Fortu Bragg w Północnej Karolinie wysłana zostanie do Kuwejtu brygada piechoty, która ma działać jako siły szybkiego reagowania, jeśli konieczne będzie wsparcie w Kabulu. Do bazy w Katarze trafią medycy i żandarmi, którzy wzmocnią misję.
Biały Dom poinformował w piątek po południu czasu lokalnego, że prezydent Joe Biden konsultował się w sprawie sytuacji w Afganistanie z sekretarzem stanu Antony'm Blinkenem, szefem Pentagonu Lloydem Austinem i doradcą do spraw bezpieczeństwa narodowego Jake'iem Sullivanem.
W sobotę rano talibowie przejęli stancję radiową w Kandaharze, stolicy prowincji o tej samej nazwie i rozpoczęli nadawanie własnego programu. Radio, które zostało przemianowane na Głos Szariatu (islamskiego prawa) ma, prócz wiadomości, nadawać recytacje Koranu, ale zaprzestanie nadawania muzyki - podaje AP. Agencja informuje też, że siły talibów znajdują się około 80 km od Kabulu.
Wiele ambasad w stolicy Afganistanu rozpoczęło niszczenie "wrażliwych materiałów", a pracownicy ambasady USA otrzymali już instrukcje departamentu stanu dotyczące spalenia dokumentacji papierowej i zniszczenia urządzeń elektronicznych, aby "zmniejszyć ilość wrażliwych materiałów w obiekcie" - podaje Reuters, który poznał treść noty wysłanej do amerykańskich dyplomatów.
Mieszkańcy Kabulu zaczęli gromadzić zapasy żywności i materiałów opatrunkowych. Liczba wniosków o wizy składanych w ambasadach urosła do kilkudziesięciu tysięcy.
Prezydent Biden będzie prawdopodobnie musiał stawić czoło poważnemu kryzysowi w polityce zagranicznej i katastrofie humanitarnej, do której dojdzie w Afganistanie - komentuje w sobotę dziennik "The Hill". Media i politycy porównują chaos w Kabulu do upadku Sajgonu, ale administracja liczy na to, że przerwanie tej najdłuższej amerykańskiej wojny przysporzy jej wśród większości Amerykanów.
Sondaże w USA istotnie dowodzą, że większość Amerykanów nadal popiera decyzję o wycofaniu wojsk z Afganistanu.
"Financial Times" skrytykował w piątkowym wydaniu administrację USA za decyzję o wycofaniu sił z Afganistanu; główny komentator brytyjskiego dziennika do spraw zagranicznych Gideon Rachman napisał, że podważa to wiarygodność polityki zagranicznej Bidena.
"Wprawdzie to były prezydent Donald Trump rozpoczął wycofywanie amerykańskich wojsk z Afganistanu i rozpoczął oparte na urojeniach rozmowy pokojowe z talibami, które do niczego nie doprowadziły. Ale zamiast podjąć odwrotną decyzję Biden przyspieszył wycofywanie sił" - przypomniał komentator.
"Rezultaty są przerażające, talibowie zajmują miasto za miastem, a upadek rządu wydaje się nieunikniony" - ocenił Rachman.
W piątek rzecznik Pentagonu adm. John Kirby powiedział, że afgańskie siły bezpieczeństwa nadal mają przewagę nad Talibami pod względem liczb i uzbrojenia, muszą tylko jej użyć. (PAP)