Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
wtorek, 12 listopada 2024 09:53
Reklama KD Market

Zwariowany COVID / Crazy COVID

Mój pierwszy felieton o COVID napisałem niemal półtora roku temu. Od tego czasu pisałem o kwarantannie i maskach, zabierałem wnuczkę do szkoły w pandemii, a nawet napisałem o tym, jak mój tata żartowałby, że świat zbliża się do swojego końca.

Przez cały ten czas moja żona, ja oraz nasza córka i wnuczka, które mieszkają z nami, byliśmy bardzo ostrożni i trzymaliśmy się z daleka od COVID. Przez dłuższy czas sami byliśmy w kwarantannie, rzadko wychodziliśmy na zewnątrz, prawie wcale nie spotykaliśmy się z przyjaciółmi, trzymając się z dala od każdego z miejsc, gdzie moglibyśmy natrafić na COVID. Moja córka pracowała z domu, a wnuczka przez cały niemal rok chodziła do szkoły wirtualnie. Kiedy musieliśmy zrobić zakupy, robiliśmy je przez internet i dostarczano nam je prosto do domu. Kiedy szczepionki stały się w końcu dostępne, wszyscy otrzymaliśmy je tak szybko, jak to było możliwe. Nawet moja wnuczka! Jak tylko skończyła 12 lat umówiliśmy ją na wizytę, żeby dostała pierwszą dawkę szczepionki.

Wszystko wydawało się iść dobrze aż do tegorocznego lata. Moja córka – dyrektorka szkoły, musiała rozpocząć pracę w szkole, przygotowując rozpoczęcie nadchodzącego roku szkolnego, kiedy wszyscy uczniowie wracają z powrotem do szkoły. Nie przeszkadzało jej to. Dowiedziała się, że większość jej personelu jest zaszczepiona i nawet jeśli będzie blisko tych kilku niezaszczepionych, to nic jej nie będzie.

Myliła się. Nie zapewnili jej bezpieczeństwa.

W piątek w ubiegłym tygodniu nie czuła się dobrze. Miałą lekką gorączkę i dokuczały jej zatoki. Dla własnego bezpieczeństwa zatrzymała się po pracy w placówce medycznej, żeby zrobić test na COVID. Zrobili jej dwa testy – szybki, który powinien dać wynik natychmiast i PCR, na wynik którego czeka się trzy dni. Wynik szybkiego testu był negatywny, co ją ucieszyło. Jednak następnego dnia poczuła się jeszcze gorzej i pomyślała, że być może szybki test nie wykrył tego, co jej dolega. Kiedy dostała wynik drugiego testu, przekonała się, że ma rację. Szybki test nie wykrył COVID. Pielęgniarka powiedziała jej, że ma COVID.

Pielęgniarka powiedziała jej, że powinna udać się na kwarantannę, a my też powinniśmy się przetestować i poddać kwarantannie. Szybkie testy powiedziały nam, że wszystko w porządku, ale jutro zrobimy dokładniejszy test, aby się upewnić.

Do tego czasu, przynajmniej przez następne dwa tygodnie, żyjemy w zwariowanym świecie. Moja córka ma dreszcze w nocy, gorączkę i problemy z oddychaniem, i ciągle musi monitorować poziom tlenu we krwi. Wszyscy staramy się nie przebywać ze sobą razem. Moja córka spędza kwarantannę w swojej sypialni. Żona zanosi jej jedzenie i zostawia pod drzwiami. Sama spędza większość czasu samotnie w naszej sypialni. Wnuczka mieszka w swojej sypialni, a ja mieszkam w piwnicy. Wszyscy mamy cały czas założone maski i komunikujemy się wyłącznie przez telefony komórkowe.

Mam nadzieję, że to wszystko zmieni się na lepsze w ciągu najbliższych kilku dni, ale nie jestem pewien, czy tak się stanie.


Crazy COVID

I wrote my first column about COVID almost a year and a half ago. Since then, I’ve written about quarantine and masking and taking my granddaughter to school during the pandemic, and I even wrote about how my dad would have joked about the world coming to an end.

In all that time, my wife and I and our daughter and granddaughter who live with us have been very careful to stay away from COVID. For a long time, we quarantined ourselves, seldom going out, almost never meeting with our friends, staying away from any kind of place where we might run into COVID. My daughter worked from home, and my granddaughter went to school virtually for almost a whole year. When we had to shop, we did it online and had things delivered directly to the house. When the vaccines finally became available, all of us got them as soon as possible. Even my granddaughter! As soon as she turned twelve, we made an appointment for her to get her shots.

Everything seemed to be going well until this summer. My daughter, a school principal, had to start working from her school in preparation for the coming school year when all her students would be back in the school. She was okay with this. She figured that most of her staff had been vaccinated, and she figured that even when she was around those few who hadn’t been vaccinated, she’d be fine. Her vaccination and her tendency to always wear a mask would keep her safe.

She was wrong. They didn’t keep her safe.

Last week Friday, she wasn’t feeling well. She had a slight fever and her sinuses were bothering her. Just to be on the safe side, she stopped off after work at an urgent care facility to be tested for COVID. They gave her two tests, a quick test that would give her a result right away and another test, a slow test, that would take up to three days before she’d get the results. The quick-test results were negative, and she was happy about that. The next day, however, she felt even worse, and she thought that maybe the test didn’t spot what it was that was bothering her. When she got the results of the slow test, she found out she was right. The quick test didn’t spot the COVID. She was told by the nurse that she had COVID.

The nurse told her that she would have to quarantine herself and that we would have to be tested also and quarantined. The quick tests told us we were all okay, but we’re taking the slow test tomorrow to make sure.

Until then, at least for the next two weeks, we’re living in a crazy sort of world. My daughter has night chills and fever and trouble breathing, and she has to monitor her blood oxygen levels constantly. My wife, my daughter, my granddaughter, and I are trying to spend no time together. My daughter is quarantined in her bedroom. My wife brings her food and leaves it by the bedroom door. My wife is spending most of her time in our bedroom alone. My granddaughter is living in her bedroom, and I’m living downstairs in the basement. We all wear our masks constantly, and we communicate almost exclusively by cellphone.

I’m hoping this all changes for the better in the next few days, but I’m not sure that it will.

John Guzlowski

amerykański pisarz i poeta polskiego pochodzenia. Publikował w wielu pismach literackich, zarówno w USA, jak i za granicą, m.in. w „Writer’s Almanac”, „Akcent”, „Ontario Review” i „North American Review”. Jego wiersze i eseje opisujące przeżycia jego rodziców – robotników przymusowych w nazistowskich Niemczech oraz uchodźców wojennych, którzy emigrowali do Chicago – ukazały się we wspomnieniowym tomie pt. „Echoes of Tattered Tongues”. W 2017 roku książka ta zdobyła nagrodę poetycką im. Benjamina Franklina oraz nagrodę literacką Erica Hoffera za najbardziej prowokującą do myślenia książkę roku. Jest również autorem serii powieści kryminalnych o Hanku i Marvinie, których akcja toczy się w Chicago oraz powieści wojennej pt. „Retreat— A Love Story”. John Guzlowski jest emerytowanym profesorem Eastern Illinois University.-John Guzlowski's writing has been featured in Garrison Keillor’s Writer’s Almanac, Akcent, Ontario Review, North American Review, and other journals here and abroad. His poems and personal essays about his Polish parents’ experiences as slave laborers in Nazi Germany and refugees in Chicago appear in his memoir Echoes of Tattered Tongues. Echoes received the 2017 Benjamin Franklin Poetry Award and the Eric Hoffer Foundation's Montaigne Award for most thought-provoking book of the year. He is also the author of two Hank Purcell mysteries and the war novel Road of Bones. Guzlowski is a Professor Emeritus at Eastern Illinois University.

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama